Zapukałam prosto do drzwi Liliany, ale odkąd wkroczyłam na jej posesję poczułam, że coś nie gra. Liliana miała trzech braci, w tym jednego młodszego. Tam nigdy nie było tak cicho, a teraz stuknięcie w drzwi było najgłośniejszym dźwiękiem. Ktoś gwałtownie otworzył drzwi, wymierzając we mnie M16. Uniosłam ręce do góry, co również zrobili moi towarzysze.
- To wy. - rudowłosa uśmiechnęła się. - Przepraszam. Było u mnie już ponad sześciu złych ludzi.
Powoli unosiłam wzrok w górę, widząc jej dwóch starszych braci także wymierzających do nas z broni. Bałam się, że Lila powiedziała im o liście i nie zataiła wątków z Liamem.
- Złych ludzi? - zapytał Mason.
- W porządku chłopaki, to tylko moi przyjaciele! - krzyknęła dziewczyna do braci. - Tak, złych ludzi. Naraziłam się paru zwyrolom.
- Ty? - uniósł wysoko brwi. - Jak mogłaś zaszkodzić komukolwiek? Jedyne co robisz to zakupy i szkoła. Jesteś owieczką z reklamówkami.
- Mason, mam tu naładowaną broń. Bądź tak łaskawy i daj mi odetchnąć. Nawet listonosz dostał nią po gębie. No nieważne. - ponownie się uśmiechnęła. - Co was do mnie sprowadza?
- W szkole jest organizowana impreza. Ognisko. - wydukał Liam. - Pomyśleliśmy, że chciałabyś dołączyć.
- Chętnie.
- Tylko się przebierz i najlepiej uczesz. - zmarszczyłam brwi. - Ile z domu nie wychodziłaś?
Liliana chwilę się zastanowiła, po czym wzruszyła ramionami. Ewidentnie się bała, a mnie przy niej nie było. Poczułam się okropnie, a fakt, że ona nie czuła żadnej złości albo chociaż nie miała urazy wobec mojej osoby tylko pogarszał moje samopoczucie.
- Wejdźcie. Postaram się być szybka. - odeszła od drzwi, umożliwiając nam drogę do jej domu.
Poszłam na kanapę, nie martwiąc się, czy chłopców zabolą nogi. Nagle z piętra zszedł najstarszy brat Lily, Sean. Pomachałam mu z uśmiechem, co zresztą odwzajemnił. Szedł powoli do kuchni, nie odrywając wzroku od Liama i Masona.
- Spokojnie, są nieszkodliwi. - spojrzałam na Liama. - Prawie. - dodałam cicho pod nosem.
- Z moją M16 na pewno nie będą jakoś wielce kłopotliwi. - zażartował poważnie.
- Liliana! - krzyknął Liam. - Długo jeszcze?!
Zaśmiałam się, widząc jego przerażoną minę.
- Nie. - zeszła na dół, wyglądając całkiem normalnie. - Już was zastraszył?
- Obowiązek starszego brata. - uśmiechnął się Mason, patrząc na chłopaka.
Liliana uderzyła czarnoskórego kolegę, na co ten zmarszczył brwi. Całą czwórką wyszliśmy na zewnątrz i kierowaliśmy się w stronę szkoły. Wszystko było takie normalne, że o mało nie zapomniałam, jak niebezpieczny jest świat.
CZYTASZ
Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]
FanfictionNasz świat dzieli się na dwa typy: Pierwszy - Świat ludzi, którzy żyją niczego nieświadomi. Drugi - Świat nadprzyrodzonych istot, które starają się przeżyć. Nie można żyć w dwóch światach. Jest się albo człowiekiem, albo potworem. Kontynuacja tej...