kapitan drużyny i ja (Powrót do Historii)

~ 55~

Wstałam rano z ogromnym bólem głowy ale jakoś bardzo się tym nie przejęłam każdemu się zdarza zwłaszcza że wczoraj trochę więcej wypiłam. Nie budząc Jamesa wstałam po cichu ubrałam się w wcześniej przygotowane rzeczy czyli czarną bluzę z kapturem i dżinsy z dziurami. Potem zabierając telefon i moją torbę wyszłam z hotelu i poszłam na autobus. Kiedy podjechał wsiadłem i usiadłam bliżej kierowcy z przodu. Widać że kierowca znał się na swojej pracy bo już po 10 minurtacy byłam pod halą gdzie miał odbyć się mój dzisiejszy trening od 8 do 18 trening to trochę poćwicze haha. Weszłam na halę i gdyby nie mój refleks chłopak biegnący obok mnie uderzył by głową w szafkę którą przed chwilą otwarła jakaś dziewczyna. W ostatnim momecie złapałam go za koszulkę. Chłopak był zdezorientowany całą sytuacją.

- co jest kurwa ?

- nmzc

Odeszłam bez słowa do mojej szatni i sie przebrałam. Nagle do szatni wszedł jakiś chłopak ku mojemu zdziwieniu był to ten sam chłopak którego pociągnęłam za koszulkę żeby nie walnął głową w szafkę. Nie zwróciłam na niego uwagi do czasu gdy nie złapał mnie za ramię.

- hejka mała jestem ...

Zanim zdarzył coś powiedzieć

- Nie jestem mała i tak do mnie nie mów, bo mam chłopaka a szczerze to nie interesuje mnie to jak masz na imię po tym jak wydarłeś na mnie ryj przed chwilą tylko dlatego że gdybyś jebnął głową o szafkę to musiałabym ci pomóc I nie poszedł byś na trening który pewnie jest dla Ciebie w chuj ważny, nara

Bez żadnego ale weszłam do hali gdzie już wszyscy byli

- dzień dobry przepraszam za spóźnienie

- nic nie szkodzi widzę  że jesteś nowa ale następnym razem proszę żebyś się nie spóźniała

- dobrze trenerze

- A właśnie słyszałem o porannej akcji Lucy i chce Ci powiedzieć że mi zaimponowałaś tym jak uratowałaś Ernesta o o wilku mowa

- tak trenerze wołał mnie Pan ?

- tak chciałem zapytać dlaczego tak chujowo potraktowałeś Lucy mimo że Ci pomogła

- ja nie jakby ...