– Jestem nikim. Czasami chciałabym to zmienić, czasami jest tak jak teraz; siedzę. Albo i leżę. I myślę, że kurwa, chciałabym coś zrobić. Nie wiem. Chciałabym, żeby stał się jakiś przełom. Powolne zmiany mnie nie interesują, jeśli chodzi o moje życie to chcę rewolucji. No ale sama nic nie zrobię. Nie zrobię niczego bez twojej pomocy – patrzyła się przez chwilę na przykryte papierami biurko - Wiem, to dosyć desperackie. Znaczy przynajmniej dla mnie, bo rzadko zwracam się o pomoc.
– Możesz być ze mną szczera
– No to, rzadko się zwracam o pomoc – powiedziała tak, jakby chciała ukryć łamiąc się głos - ale teraz padam na kolana - rozpłakała się.
– Zanim zaczniesz opowiadać, powiedz proszę, do czego mogę się posunąć?
– Do wszystkiego. Poddaję się. Moja filozofia się poddaje. Moja sztuka się poddaje. Oddaję się w ręce nauki – wytarła rękawem gorącą, zalaną łzami twarz, próbując się opanować – Dobrze, od czego mam zacząć?
– Opowiedz, jak ci się udało uciec.
– Najpierw może o przygotowaniach? To istotne. Dobrze, no to kilka lat temu pomyślałam, że warto badać zachowanie naszego społeczeństwa. Nie wiem co wtedy planowałam, może nic dobrego. Pamiętam, że moje myśli i idee nie były takie czyste jak dziś. Zaczęłam obserwować ludzi, robiłam to dosyć dokładnie i konsekwentnie. I to taki dłuższy epizod z mojego życia, w którym byłam dla większości nieżywa. Zdaje mi się, że nie ma mnie nigdzie. Z jakichkolwiek usług korzystałam pod innym nazwiskiem, intuicja podpowiedziła mi, że tak mam zrobić. A kiedy już udało mi się zrozumieć ludzi, nie chcąc się chwalić – zrozumiałam ich dobrze, to doszłam do szeregu wniosków, co w skrócie przechodzi od "trzeba im pomóc" do "nie da się im pomóc" i poprzestaje na tym drugim. Zaczęłam zdawać sobie sprawę, że jestem zerem. Ale świadomym zerem. Nie czyniło mnie to od razu kimś lepszym, ale może, czy ja wiem, spryniejszym? Porzuciłam poszukiwanie Boga, prawdy, sensu istnienia i oddałam się rozpuście. Marzyłam o świadomej, znaczącej rozpuście. A że tutaj od dawna nie znaczyłam nic, a jedyne co rozpostarłam się nad słodkim państwem Psyhokinetick, lub jak ja wolę PSYCHOkinetick, to był żal, złamane serce i martwe nadzieje, no to cóż; postanowiłam, że pora się stąd wyrwać, może coś zwiedzić. Może Hawaje? Może jakiś kontynent? Afrykę? A potem jeszcze Rzym, Ateny...
– Wiesz kim jesteś?
– Jestem nikim – odpowiedziała dziewczyna i po raz pierwszy od dłuższego czasu spojrzała mu w oczy.
– Jesteś moim dzieckiem.
CZYTASZ
Czy te oczy mogą kłamać?
RomanceDziewczyna ze zmodyfikowanym mózgiem przeżywa moralny upadek i wraca ze skruchą do swego twórcy.