Rozdział 22

4.6K 177 13
                                    


*oczami Holly*

Całe przyjęcie byłam zestresowana. Co jakiś czas lekko się uśmiechałam, ale nie przywiązywałam zbytnio uwagi do rozmowy. Szukałam Jego... Żeby upewnić się, że na pewno to nie on. Minęła już połowa przyjęcia. Ciężko westchnęłam. Poczułam dużą dłoń Harry'ego, która przemieszczała się po moim udzie. Spojrzałam na niego. Zauważyłam troskę, która malowała się w jego oczach. Dobrze widział, że coś się dzieje. Pomimo, że byłam nieśmiała, to miałam gadatliwą naturę, która pojawiała się przy ludziach, których znałam. 
- Co się dzieje? - usłyszałam jego ochrypły głos. Przeniosłam swój wzrok ze swojej nogi na jego zielone tęczówki. Może mi się wydawało? Może to nie Austin mnie prześladuje, tylko ktoś inny wysłał tą wiadomość? Splótł nasze palce razem.

- Wszystko w porządku. Tylko chyba mi się coś wydawało... - powiedziałam i lekko się do niego uśmiechnęłam. Spojrzałam w kierunku otwierających się drzwi. Patrzyłam na mężczyznę, który zmierzał w kierunku mojego brata i jego żony. Rozglądał się po sali, ale odnalazłszy mój wzrok, zatrzymał się na mnie i uśmiechnął uwodzicielsko. Powaliłby on każdą kobietę, ale nie mnie. Sprawiał, że jeszcze bardziej mnie odpychał. Ciepło z mojego uda zniknęło.

- Cholera jasna... - usłyszałam szept loczka. Popatrzyłam w jego stronę i pełne nienawiści spojrzenie. Obserwowałam jak Austin przechodzi przez pomieszczenie, przyciągając przy okazji wzrok dziewczyn, w tym Nath. Podszedł do Emily i usłyszałam słowa, które mnie zmroziły: 

- Dużo szczęścia, siostrzyczko

***

Po godzinie wyszłam z Harry'm na ławkę przed budynkiem. Usiadłam na niej, a on nerwowo chodził w tę i we w tę. Oparłam swoją głowę na rękach.

- Cholera, czego on chce? - myślał na głos. 

- Przestań tyle chodzić i mnie przytul lepiej, a nie przemierzasz niepotrzebne kilometry. - mruknęłam, nadal nie zmieniając pozycji. Zatrzymał się i spojrzał na mnie. Zsunęłam swoje spojenie z jego na moje buty. Poczułam tylko, jak obejmuje mnie jednym ramieniem. 

- Dostałaś od niego później jakieś wiadomości? - zapytał spokojnie. Tego pytania najbardziej się obawiałam. Nie chciałam go okłamywać, ale jak mu powiem to się wkurzy. 

- Ym... No... Chyba od niego. - powiedziałam dalej mając wzrok na swoich szpilkach. 

- Holly, spójrz na mnie. - niechętnie podniosłam na niego oczy. - Dlaczego mi nie powiedziałaś wcześniej?

- Nie chciałam psuć twojej radości. To, że ktoś zawsze musi zepsuć moje szczęście, nie znaczy że ty masz przez to być poszkodowany. - powiedziałam cichym głosem i popatrzyłam znowu w ziemie. 

- Hej. - skierował moją głowę w swoją stronę, chwytając palcami za podbródek. - Jesteśmy razem, więc twój problem jest też moim problemem. Nie wiem jak było pomiędzy tobą, a Lucasem lub innymi chłopakami, ale ja cię samej z tym nie zostawię. 

- Ale on nie jest problemem tylko... - myślałam chwilę, ale w końcu oparłam się o oparcie ławki. 

- Jest problemem. Holly, do cholery, gdyby nie Louis nie wiadomo co on by z tobą w tej uliczce zrobił. 

- Może zobaczmy jak się dalej rozwinie sytuacja... Jeżeli nie odpuści, to... Nie wiem.. Pójdzie się na policje.. Coś się wymyśli. - wstałam i teraz ja nerwowo zaczęłam się przechadzać. Zobaczyłam jego wychodzącego z budynku w towarzystwie Nathalie. Zdziwił mnie ten widok. Zauważyli mnie i uśmiechnęli się sztucznie. Świetnie by do siebie pasowali...

• Charm •  || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz