Alice
-Kyaaaaa!- mòj wrzask rozniosł się po ,chyba całym terenie liceum Rakuzan.
Teraz było mi strasznie głupio, ale zrobiłam to automatycznie.
Kto by się spodziewał, że idąc do szkoły i mijając już bramę zobacze Hayame i Mei w krzakach ,w dodatku wyglądali jakby się całowali!
-A -Alice?- zapytała zawstydzona Mei.
-Nic nie mów! Wiem wszystko co muszę!- szybko powiedziałam i w skowronkach pobiegłam do szkoły, oczywiście z wielkim wyszczerzem na twarzy.
Gdy dotarłam do szkoły, podskakiwałam wesoło, kierując się do pokoju samorządu.
W pomieszczeniu znajdował się już Akashi, który w tej chwili przyglądał się mi z zszokowaniem (w jego przypadku są to obie brwi uniesione do góry i mruganie co ułamek sekundy)
-Witaj Akashi-kun!- powiedziałam i zrobiłam piruet do okoła własnej osi.
-Jakiś twój wróg przez przypadek skończył żywot pod kołami samochodu?- zapytał podejrzliwie wracając do dokumentów.
Zatrzymałam się i popatrzyłam na niego z zdezorientowaniem.
-Ja to nie ty, różowa mendo- prychnęłam, by po chwile się złowieszczo uśmiechnąć.
-Planujesz zamach? Jeśli nie to lepiej przestań się tak uśmiechasz, że nawet wojskowi by dostali ciarek na ten widok.- mruknął znudzony.
-Zamach? Phi, przereklamowane. Mam coś lepszego!- zapewniłam z entuzjazmem i zaczęłam podskakiwać w miejscu.
-Masz dość niekonwencjalne myślenie, więc zakładami ,że jest to coś idotycznego i kompletnie nie wartego mojej uwagi.- stwierdził marszcząc czoło ,jakby kartka przed nim była wyjątkowo denerwująca.
-Będę Apollynem!- zarzekłam, stawiając jedną stopą na krześle, jedną rękę unosząc do góry, a drugą przykładając do "serca".
Usłyszałam rozbawione prychnięcie, popatrzyłam na wiśniowowłosego.
I szczęka mi opadła.
Akashi Seijuro właśnie się uśmiechał, ale nie złowieszczo, z wyższością czy czymś podobnym. O, nie! To był najprawdziwszy i najpiękniejszy, najszczerszy uśmiech jaki widziałam.
Jednak ,gdy spostrzegł się ,że na niego patrzę ,od razu powrócił do swojej miny "władcy wszechświata".
-Dobrze ,że przestałeś bo jeszcze chwila i bym się zakochała- wypaliłam nadal nie wychodząc z podziwu.
Jednak moja głupota wystarczająco mnie otrzeźwiła.
-N- ni- e waż- ważne.- zalałam się rumieńcem i szybko usiadłam na swoim miejscu.
-No to o co chodziło z tym robieniem z siebie Apolla?-zapytał, a ja zamrugałam zdziwiona oczami. Kompletnie zapomniałam!
Uśmiechnęłam się.
-Robię za swatkę!- powiedziałam dumnie.
-Tak jak sądziłem głupta- skomentował srogo.
-Nie chcesz wiedzieć dla kogo?- pròbowałam go jakoś zmusić do zainteresowania się rozmową.
-Jeśli nie ma to ze mną nic wspólnego, to nie- odpowiedział ,wymazując coś w zeszycie.
-Menda! W dodatku ròżowa!- wyzwałam oskarzycielsko- Pępek świata, może se wykup wiohe w Polsce "Koniec Świata"! Wtedy będziesz wiedział gdzie początek ,a gdzie koniec twojego królestw...- nie skończyłam mojej oskarżycielskiej wyliczanki ,bo musiałam się uchylić, przed lecącymi w moją stronę nożyczkami.
-Zamilcz!- powiedział z wzrokiem mordercy.
Wstałam ,miałam go dosyć.
Podeszłam wkurzona do jego biurka.
Jednak w momencie, w którym on zaczął wstawać, ja zaczęłam upadać.
Słyszałam od drużyny koszykarskiej, że to jedna z jego umiejętności.
"Łamacz kostek"
-Dość twojej samowolki Alice. Skończyła się moja dobroć do ciebie- rzekł patrząc na mnie z góry.
Siedziałam zdziwiona na podłodze, przed jego biurkiem.
Moje serce biło jak oszalałe, a w głowie miałam pustkę.
Jesteś słaba, dałaś się pokonać! Ja nigdy bym nie przegrała. Oddaj mi władze, a sama usiądz i zamilcz, najlepiej na wieki.
Akashi
-Zamilcz!- patrzyłem na nią spokojnie, ale władczo.
Na to wstała, wyglądała na złą. Podeszła do mnie, chciała coś powiedzieć ,ale ja widzę przyszłość.
Wstałem i wykonałem na niej łamacz kostek, upadła na podłogę przed biurkiem ,zdziwiona.
Tak wygląda przegrany.
Nagle złapała się za głowę, jakby okropnie ją rozbolała.
Chciałem się zapytać ,czy wszystko w porządku, ale przypomniałem sobie "zero litości, zero dobroci".
-Wstawaj! Mamy szmaty od wycierania podłogi, ty się mam nadzieje do nich nie zaliczasz.- powiedziałem sarkastycznie, jej ręce opadły jakby bezwładnie.
By po ułamku sekundy białowałosa, zaatakowała mnie cyrklem.
W odpowiedniej chwili się uchyliłem, nasze twarze dzieliło 10, może 15 cm.
Jej oczy, nie były neonowo żółte, były czerwone.
Szybko się cofnęła, zachowywała się jak dzikie zwierzę.
-Nie pozwalaj sobie paniczyku. Jak Ci się tak nudzi ,to se ròb lewatywe z banknotòw- prychnęła z wyższością, wzrok miała lodowaty.
Obróciła się napięcie i wyszła z pomieszczenia zostawiając wszystkie swoje rzeczy.
Czy ona w progu ,złapała się jedną ręką za głowę?
Opublikowane:14.09.2019
CZYTASZ
Akashi x OC - Niknąca Przewodnicząca
Hayran KurguTypowy schematyczny romans między kapitanem Pokolenia Cudów ,a jakąś panienką. Tutaj tą "panienką" będzie Alice Anwere, znana z mojej książki "Maski Kocicy" OC ,która tym razem będzie gościć w świecie Kuroko no Basket. Ps. Od razu mówię (piszę), że...