Krajobraz za oknem umykał mi sprzed oczu, zlewając się w jedną biało-szarą plamę, zresztą olbrzymie, puchate płatki śniegu, opadające swobodnie na wszystko wokół skutecznie ograniczały widoczność. Starsza kobieta stanęła nade mną, licząc zapewne, że ustąpię jej miejsca, i pewnie zrobiłbym to dla świętego spokoju — ale pozycja stojąca w jadącym autobusie skończyłaby się dla mnie w najlepszym przypadku potłuczeniami. Chcąc, nie chcąc, zignorowałem ją, otulając się szczelniej szalikiem i narzucając dodatkowo kaptur.
Jechałem do Pavla, ale nie o nim teraz myślałem. Miałem w głowie tylko jedną osobę, rudowłosą chudzinę, z którą dzisiejszej nocy przekroczyliśmy pewną granicę. Świadomość tego faktu wywoływała jednocześnie radosne podekscytowanie, jak i przerażenie: oto zaprosiłem kogoś do swojego życia tak blisko, pokazałem Ewie każdy zakamarek swojego ciała i, przy okazji, wstydliwe zakamarki duszy. Już raz sobie na to pozwoliłem, i nie skończyło się to dobrze.
W oddali za oknem zamajaczył już szpital, więc wstałem, jedną ręką podnosząc swoją wierną towarzyszkę, kulę, drugą zaś kurczowo zaciskając na metalowej rurce, prowadzącej do wyjścia. Ledwo zrobiłem krok, a starsza pani z zadziwiającym wdziękiem wskoczyła zadowolona na miejsce przeznaczone dla inwalidów i ciężarnych. Gdy tylko pojazd się zatrzymał, wysiadłem, potykając się o wysoki wał śniegu, oddzielający jezdnię od chodnika, i niemal upadając. Zakląłem pod nosem, zaciskając zęby z bólu, a lodowata, brązowa breja wpadła mi do butów. Choć na przystanku stało kilkanaście osób, nikt nie zapytał, czy pomóc. Mimo to pozbierałem się w sobie, tym razem ostrożniej pokonałem przeszkodę i ruszyłem chodnikiem w stronę szpitala.
Przejmujące zimno, kąsające moje stopy, dobitnie oznajmiało mi, że pewnie nieźle odchoruję chwilę nieuwagi. Korzystając z windy, wjechałem na odpowiednie piętro i przeszedłem korytarzem do sali, cicho pozdrawiając mijaną pielęgniarkę. Trafiłbym do łóżka Pavla z zamkniętymi oczyma, tak często tu bywałem. Odetchnąłem, zbierając siły, zapukałem i otworzyłem drzwi.
Mama siedziała tyłem do wejścia, czytając na głos "Percy'ego Jacksona i bogów olimpijskich", książkę z ulubionej serii mojego młodszego brata. Stanąłem obok niej i położyłem jej dłoń na ramieniu. Zamilkła.
— Zmienię cię, idź odpocząć — rozkazałem. Odpowiedziawszy mi milczącym skinieniem głowy, wyszła z sali. — Siema, młody.
Pavlo odwrócił oczy w moją stronę i mrugnął na przywitanie. Uśmiechnąłem się, choć chciało mi się wyć, że to jedyny znak, jakim jest w stanie porozumiewać się mój brat.
— Byłem na noc u Ewy. — Regularnie opowiadałem mu o swoim życiu miłosnym, więc był w temacie. Mimo że był młodszy, zawsze mogłem z nim pogadać i podzielić się swoimi sekretami, a on nigdy by mnie nie wydał, więc i teraz mówiłem mu o wszystkim. — Zaliczyłem ostatnią bazę... Jeśli wiesz, o co mi chodzi.
Uniósł brwi w sugestywny sposób i mrugnął. Zrozumiał.
— Chciałbym, żebyś ją poznał. Co ty na to, żeby ją tu kiedyś przyprowadzić?
Trzy mrugnięcia. Czyli "nie wiem".
— Myślisz, że się przestraszy, czy coś? Znam ją na tyle, że bardzo w to wątpię. Owszem, jest wrażliwa, ale nie w taki sposób. Nie wiem, jak to powiedzieć... Jest totalnie otwarta i wyrozumiała.
Pavlo mrugnął. Z perspektywy musiałem wyglądać idiotycznie, prowadząc taki niby to dialog, niby monolog. Machnąłem ręką i wróciłem do czytania w miejscu, gdzie przerwała mama.
W sali zawsze trzymałem się twardo, uśmiechając się i żartując, żeby młody spędził czas jak najlepiej, tak jakbym chciał mu wynagrodzić, że jest w takim stanie przeze mnie. Natomiast gdy przekraczałem próg... rozklejałem się totalnie. Tak było i tym razem. Zamknąwszy za sobą drzwi po trzech godzinach, poczułem palące łzy, napływające do oczu. Otarłem je ukradkiem, i tak szybko, jak pozwalała mi moja noga, podążyłem do windy. Tam poddałem się emocjom, a słone krople niemal całkowicie przesłoniły mi widok. Gdy tylko wyszedłem na parterze, oparłem się o ścianę i czekałem, aż uda mi się trochę uspokoić.
CZYTASZ
Szron we włosach ✓
Novela Juvenil,,Lepszy otwarty wróg, niż fałszywy przyjaciel." ~Pamela Britton _____________________ W życiu wiele rzeczy nam się wydaje. Ewie na przykład wydaje się, że Michaił, który dołączył do jej klasy, jest nadęty i uważa się za lepszego od koleżanek, z...