Gdy dojechałam do stolicy zobaczyłam, że bransoletka, którą dostałam od mamy zaczęła świecić zatrzymałam auto. Po chwili przed moimi oczami zobaczyłam Afrodytę.
-Córko wiem, że jesteś już w Grecji-Ciekawe skąd może mój samochód ma jakieś nadajnik-więc byś nie mieszkała w hotelu mały do ciebie kolejną niespodziankę. kieruj się tą drogą którą przed chwilą jechałaś, a potem skręć w lewo i jedź dalej prosto. Kluczem jesteś ty.-nagle zniknęła.
Zapaliłam silnik i kolejny raz tego dnia ruszamy w dalszą drogę. Po paru minutach drugą już pod ogromną białą willą. Normalnie pałac. Zaparkowałam na parkingu przed nią. Wysiadłam z samochodu, poszłam do wejścia tego wielkiego budynku i nacisnęłam na klamkę. Drzwi się otworzyły. Tylko jakim cudem. Zaraz moja matka mówiła coś o jakimś kluczu tylko ciekawy gdzie on jest. Mniejsza z tym. Weszłam do ogromnego pomieszczenia skompanego w kremowych barwach. Salon jak każdy inny. Plazma sofy i kominek. Poszłam dalej i zobaczyłam ogromną kuchnię. Następnie zwiedziłam jeszcze jadalnie, pokój gościnny mój pokój chociaż nie wiem doczekałam się to znalazł pokój moich rodziców oraz łazienki. Gdy tylko zmieniłam te wszystkie pomieszczenia ruszyłam z powrotem na dwór. Otworzyłem bagażnik od Ferrari i wyciągnęłam moje torby. Zaniosłam je do mojej sypialni. Potem poszłam do kuchni, w której zaczęłam robić obiad. Może nie mam aż tak dobrego talentu kulinarnego lecz potrafię zrobić proste rzeczy. Gdy zrobiłam posiłek i go zjadłam poszłam przebrać się w odpowiedni rzeczy na ten upał. A następnie wsiadłam po raz kolejny do mojego samochodu i ruszyłam pod jedną ze szkół. Zapisałam się do niej nie wiedząc czy będzie to ta, w której znajduję swoje rodzeństwo. Trudno najwyżej się przepisze do innej. Pod podpisaniu czegoś tam wstałam się pełnoprawnie uczennicą tej szkoły. Okazało się, że lekcje zaczynam już od jutra. Wróciłam do domu późnym wieczorem, a wiecie dlaczego? Po zapisaniu się do budy musiałam jeszcze zrobić zakupy. Oczywiście nie książek bo je dostanę jutro lecz produktów spożywczych. Nawet nie chciało mi się jeść. Marzyłam tylko o tym by wziąć ciepły prysznic a później znaleźć się w krainie Morfeusza. I tak właśnie zrobiłam. Po jakichś dziesięciu minutach leżałam już w łóżku okryta cienkom kołdrą.
Sen przyszedł bardzo szybko.
Obudziłam się jak na mnie bardzo wyspana. leniwie wstałam z łóżka przypominając sobie o tym, że dzisiaj pierwszy dzień w nowej szkole i zaczyna się moja misja. Podeszłam do mojej torby. Wyciągnęłam z niej
czarne krótkie spodenki z wysokim stanem, biały cropp top z napisem ,,goddess" co po angielsku oznacza bogini. Ściągnęłam ubranie i zaczęłam się przebić w strój, który na dziś uszykowałam. Na ręce zawiesiiłam im bransoletkę od mamy, a na szyi naszyjnik od taty. Na nogi ubrałam zwykłe białe superstary. Zrobiłam delikatny makijaż. Swoje kruczoczarne włosy przeczesałam, a później związałam w luźnego koka. Tak uszykowana poszłam do kuchni, gdzie zrobiłam kanapki. Gdy się najadłam byłam już prawie gotowa do szkoły. Ruszyłam do mojego pokoju, z którego wzięłam torbę, która jest również prezentem od Afrodyty i okulary przeciwsłoneczne. Razem z tymi rzeczami wyszłam z domu. Tylko ciekawe jak ja mam jego zakluczyć. Zamknęłam drzwi i nagle z moich palców wydobył się jakiś malutki promień, który wylądował na wejściu do domu. Chciałam otworzyć drzwi ale było zamknięte. Czyli to prawdopodobnie był ten klucz.
Wszedłem do mojego samochodu i pojechałam z nim pod szkołę. Wychodząc z samochodu ubrałam okulary. Gdy tylko ludzie mnie zobaczyli ich wzrok był skupiony tylko na mnie. Co ja poradzę, że jestem boginią? Uniosłam wyżej głowę i poszłam dumnym krokiem w stronę drzwi wejściowych. Ludzie dookoła mnie szeptali pomiędzy sobą coś o mnie ale szczerze mnie to nie chodziło. Na szczęście znam już drogę do sekretariatu, więc nie musiałam pytać się o nią nikogo. Gdy znalazłam się już przed drzwiami pokoju, do którego zmierzam zapukałam. Usłyszawszy słowo poproszę weszłam do pomieszczenia. Przy biurku siedziała starsza pani i pisała coś w komputerze.-Dzień dobry przyszłam odebrać plan lekcji i książki-powiedziałam do niej
-Zapewne jesteś Nikole-powiedziała
-Tak-przytaknęłam jej
-Oto twoja lista i plan lekcji-podała mi dwie kartki
-Dziękuję. Do widzenia-powiedziałam gdy wychodziłam z pomieszczenie. Na korytarzu nie było zupełnie nikogo. Czyli już zaczęła się lekcja. Popatrzyłam się na jedną z kartek by sprawdzić jaką mam teraz lekcję. Super normalnie się cieszę. Pierwsza lekcja historia. Ciekawe o czym będziemy gadać. Jeśli ciągle o jakich wojnach to ja się wypisuje z tego przedmiotu. Wystarczy mi, że mój ojciec jest właśnie tego bogiem, więc mogę się od niego to wiedzieć różnych ,,ciekawych’’ rzeczy. Skierowałam się do klasy, w której będę miała tą bardzo interesującą lekcje. Gdy byłam już przed nią zapukałam do drzwi. Po pięciu minutach nadal odpowiadała mi cisza, więc postanowiłam wejść do klasy.
-Jakim prawem spóźniłeś się na moją lekcje?!-spytał się mnie wściekły nauczyciel
-Taki prawem, że jestem tu nowa-już wiem że to będzie jeden z tych nauczycieli, których nienawidzę.-A tak przy okazji nazywam się Nikol Wilson-powiedziałam zwracając się do klasy, która uważnie przyglądała się na rozmowie mojej z nauczycielem. Zobaczyłam jedną ławkę pustą. Ignorując, to że historyk będzie chciał dalej podnieść mi ciśnienie podeszłam do wolnej ławki szkolnej i usiadłam przy niej.
-Panno Wilson jeszcze nie skończyłem z panią rozmawiać!-czy ten nauczyciel dam mi w końcu spokój? Obym miała historia tylko raz w tygodniu bo inaczej z nim nie wytrzymam. I bardzo szybko ujawnię swoją moc.
Nagle drzwi do klasy się otworzyły. Do sali weszła skąpo ubrana blondynka której ubranie więcej odgrywało niż zasłoniło, a zaraz po niej wszedł przystojny chłopak o kruczoczarnych włosach i pięknych błękitnych oczach. Był bardzo umięśniony Co można było zobaczyć przez jego cienką bluzkę. Wzrostem przewyższał mnie głowa. Gdy tylko go zobaczyłam bransoletka na mojej dłoń i zaczęła bardzo mocno świecić. Na szczęście nikt nie zauważył tego. Chociaż połowa z nich była zwrócona w moją stronę. Prawdopodobnie moja matka rzuciła na tą błyskotekę zaklęcie. Ten blask oznacza tylko jedno. Przystojny chłopak jest moim bratem
-No w końcu się zjawiliście. A już myślałam, że nie doczekam się naszej kochanej pary- powiedział nauczyciel. Zastanawia mnie tylko jedno: jakim cudem on może się spotykać z taką dziewczyną. Który normalny chłopak umiałby się z plastikiem? Na pewno żaden, którego znam. A uwierzcie mi znam wielu. Nie żebym była jakąś dziwką lecz z moimi kolegami minie nic nie łączem oprócz przyjaźni.
-A teraz z łaski swojej usiądźcie na swoich miejscach. Aaron pamiętaj, że dzisiaj mamy godzinę wychowawczą, więc jeśli opuścisz jakąś lekcje to ja się tego dowiem-skierował zdanie do chłopaka. Chociaż wiem jak on się nazywa. Aaron. Chociaż i tak te imię będzie zastąpione innym boskim. Zaraz jaka godzina wychowawcza? Nie mówcie mi że ten nauczyciel jest też naszym wychowawcą. Nie wytrzymam z nim swych lekcji.
Para skierowała się w stronę mojego miejsca siedzenia-Nowa to jest nasza ławka-oburzyła się blondynka
-Powiedz mi tylko gdzie ona jest podpisana. Z tego co wiem to jest własność szkoły, a nie twoja, więc równie dobrze możesz usiąść w innej.
-Słuchaj mnie ty suko. Ja tu rządzę, więc ty nie masz nic do powiedzenia?!-Ciekawe czy wszystkie osoby, które spotkał w tej szkole będą mi podnosiły ciśnienia. Jak na razie to się zgadza. Gdybyś tylko wiedziała ile ja mam tu do powiedzenia.
Od teraz postaram się pisać takie długie rozdziały. Następny pojawi się jutro albo pojutrze.
CZYTASZ
Nastoletnia bogini(Zakończone)
FantasyObudziłam się w jakimś dziwnym pomieszczeniu. Stał nade mną duże postacie. Jedna z nich to kobieta a drugi to mężczyzna byli ubrani w piękne białe szaty... Okładka wykonana przez Antilia3