Po jego policzkach znów płynęły łzy. Po raz kolejny nie mógł wytrzymać. Jeszcze raz mogłam zobaczyć czerwień spływającą z jego nadgarstków lecz nic nie mogłam zrobić, bo mnie tam nie było. Chciałam zetrzeć łzy ale nie potrafiłam, a on coraz bardziej się staczał, bo przecież to mój mały braciszek z którym już mnie nie ma.
Wybacz braciszku że nie potrafiłam być z Tobą dłużej ale ten którego kochałam mnie zniszczył.
********
Życie bywa piękne oraz okropne. Czasami zdarza się że przybierze szarą barwę aby się nie wyróżniać, a czasami ubrane w czarne szaty maluje obrazy czerwoną krwią. Zdarza się że założy białe ubrania i wtedy wiadomo że mimo że brutalne potrafi być również łagodne i szczęśliwe.
Był kiedyś taki czas gdy mojego życie codziennie przywdziewało biel. To było wtedy gdy poznałam swojego ukochanego i zaczęliśmy być razem. Przez kilka miesięcy białe ubranie mojego życia powoli się niszczyło, aż w końcu powoli życie było zmuszone aby zakładać szare barwy. To był ten czas gdy powoli zaczynałam rozumieć że ten z którym chodzę nie był tą prawdziwą miłością. Wtedy właśnie z nim się rozstałam lecz nie w gniewie, a w przyjaźni.
Tak zakończyła się moja pierwsza miłość - w przyjaźni.
Drugą moją miłość poznałam rok później gdy to przeniosłam się do innej szkoły. Był on dosyć spokojny dzięki czemu najpierw rozwinęła się nasza przyjaźń. Któregoś dnia po prostu oboje uznaliśmy że chcemy spróbować lecz po jakimś miesiącu stwierdziliśmy że powinniśmy pozostać przyjaciółmi.
Moja druga miłość również zakończyła się spokojnie.
Powiadają że do trzech razy sztuka czyż nie? Tak więc trzecią i jednocześnie moją ostatnią miłość poznałam podczas ustawiania sieci w jego domu. Był starszy moze o rok. Już od pierwszego słowa wiedziałam że to ten jedyny. Jak się później okazało on nie potrafił żyć w związku. Przez dobre pół roku było jak w bajce. Dopiero potem się zaczęło. Zaczął mnie wyzywać oraz bić tylko dlatego że nie chciałam z nim się przespać. Powoli zaczynałam wierzyć że powinnam pójść z nim do łóżka lecz zawsze coś mnie od tego pomysłu odciagało. A przynajmniej do momentu gdy zabrał mnie do siebie i zwyczajnie zgwałcił. Od wtedy zaczął sobie pozwalać na więcej. Zaczął mnie wyzywać od najgorszych, a najgorsze jest to że zaczęłam w to wierzyć. Przez niego zaczęłam się ciąć oraz zaczęłam uważać że nie jestem nic warta. Wtedy dużo osób zauważyło że coś jest nie tak ponieważ z wiecznie uśmiechniętej dziewczyny stałam się osobą wiecznie smutną. Wszyscy mówili mi żebym z nim zerwała lecz ja nie słuchałam bo nadal były dni gdy spędziliśmy je tak jak kiedyś - na miłej rozmowie oraz romantycznych spacerach. Ciągle wierzyłam że bez niego moje życie nie będzie miało sensu. Tak naprawdę cały czas się okłamywałam. W końcu gdy wreszcie przejrzałam na oczy zrozumiałam że straciłam wszystko. Mój kontakt z rodziną wyglądał na odpisywaniu na pytania zwykłego "Jest okej. Co u was?". Z pracy zrezygnowałam gdy mój chłopak powiedział że będzie na mnie zarabiać, a że byłam w niego wpatrzona jak w obrazek od razu złożyłam wypowiedzenie. Jaka ja byłam głupia. Jak mogłam się dać tak omamić. Wtedy nie widziałam innego wyjścia jak to żeby się zabić. Wtedy właściwie było mi wszystko obojętne. Zaplanowałam samobójstwo na kolegny dzień kiedy to nie miało być mojego "ukochanego" w domu. Tego dnia napisałam listy pożegnalne mimo że sądziłam że i tak nikt ich nie odczyta. Bo kto chciałby znać taką szmatę jak mnie? Nawet nie wiedziałam jak bardzo się myliłam.
Następnego dnia przygotowałam wszystko co według mnie było potrzebne czyli wódkę, leki nasenne oraz ostry nóż. Wcześniej sprawdziłam czy jest jakakolwiek możliwość żeby ktoś mnie odratował. Nie sądziłam jednak że tego wieczoru mój "chłopak" zjawi się w domu i ponownie mnie zgwałci. To tylko przyspieszyło to co chciałam zrobić. Poczekałam aż ten chuj uśnie i poszłam do łazienki zamykając za sobą drzwi na klucz. Połknęłam dobre 3/4 opakowania tabletek popijając wódką i przecięłam oba nadgarstki na głębokość około dwóch centymetrów. Lało się bardzo dużo krwi. Pięknej czerwonej posoki. Lecz po dosłownie chwili wszystko zniknęło.
Tak zakończyła się moja trzecia miłość, a wraz z nią moje życie.
CZYTASZ
Do trzech razy sztuka
RandomOne shot pisany pod wpływem silnych negatywnych emocji. Uwaga! Zawiera samookaleczenie, samobójstwo, angst Obrazek z okładki nie należy do mnie!