3. Trzeba spędzać czas z rodziną

749 31 3
                                    

*Harry*

Przez całą drogę zastanawiało mnie to, jak mam odzyskać swoją siostrę. Wkurzało i przerażało mnie jednocześnie, że spuściłem ją z oka tylko na chwilę, a już się koło niej jakiś zakręcił. Wiem jedno, syn Piotrusia Pana będzie gorzko żałował, że w ogóle ośmielił się zbliżyć do Giny. 

- Coś nie tak, stary? - spytał Felix. Podniosłem spojrzenie na niego, nie wiedząc, o co mu chodzi. - Zmarszczyłeś wściekle brwi i zacisnąłeś dłoń na swojej szabli. - oznajmił, jakbyśmy rozmawiali o pogodzie. Spojrzałem na swoją rękę i okazało się, że rzeczywiście podświadomie zrobiłem, co powiedział.

- No tak, czasami zapominam, jaki jesteś spostrzegawczy.

- Martwisz się o Giny? - bardziej zabrzmiało to jak stwierdzenie, niż pytanie.

- Oraz domyślny. - dodałem do swojej poprzedniej wypowiedzi. - Echh, nie powinna była jechać tam sama. Gdybym pojechał z nią, wszystko potoczyłoby się inaczej.

- Przecież nie była sama. Pojechali z nią Mal, Evie, Jay i Carlos. - spojrzałem na Gila jak na idiotę, natomiast syn Skazy go zignorował.

- To nie twoja wina, że nie mogłeś wtedy z nią pojechać, tylko tego pseudo króla Bena. Ale nie łam się, bo teraz będziesz mógł jej pilnować nawet dwadzieścia cztery na dobę, jeśli będzie trzeba. Twoja złość jest niepotrzebna, jestem pewien, że już niebawem odzyskamy naszą Giny. 

- Naszą? - chwyciłem go za słowo, unosząc jedną brew do góry. Na jego twarz przez krótką chwilę wtargnęło przerażenie, ale dosłownie sekundę później zastąpiła je typowa dla niego, pewność siebie. 

- Twoją oczywiście. Miałem na myśli, twoją. - oby tylko Felix miał rację. Ja też liczę na to, że nie będzie problemu z tym, by moja siostra znów była dawną sobą. Problem pojawia się w tym, że nie wiem, co by tu zrobić z synem Piotrusia Pana. Najchętniej to łeb bym mu ukręcił i nadział na szpadę, a resztę pokroił i rzucił rekinom na pożarcie, lecz trzeba myśleć bardziej realnie. Ale wracając. Dopiero co dojechaliśmy do Auradonu, a już dopadły mnie oznaki odrażającego dobra. Orkiestra zaczęła grać, a wszyscy zaczęli się do nas szczerzyć. Co ciekawe, prawie wszyscy, którzy się tutaj znajdowali, mieszkali kiedyś na Wyspie Potępionych. Nam też zrobią pranie mózgu, jak im? Słowo daję, gdyby teraz Uma miała możliwość zobaczenia Mal w tej sukieneczce i szpilkach, chyba poskładałaby się ze śmiechu. Ja sam ledwie powstrzymywałem rozbawienie. Zacząłem szukać wzrokiem swojej siostry, jednak jej nie zauważyłem. Dziwne, a tą to gdzie wywiało? 

- Witajcie w Auradonie! - głos jakiejś baby rozbrzmiał w moich uszach, ale będąc pochłonięty rozglądaniem się za siostrą, nie zwróciłem na nią szczególnej uwagi. - Pewnie już o mnie słyszeliście, ale i tak się przedstawię. Dobra Wróżka, dyrektorka szkoły. 

- Aaa pani to ta babka od tego czarodziejskiego badyla, którego wszyscy chcieli przejąć. - odezwał się Gil, na co Felix strzelił sobie face-palma. 

- Yy, owszem, ale fachowe określenie brzmi Magiczna Różdżka. - poprawiła go Dobra Wróżka, z jak dla mnie wymuszonym uśmieszkiem. Wszystko pięknie i ładnie, tylko gdzie jest Giny? Nawet młodszak Daniela tu był, ale jej to już nie ma. 

- Fajnie. Ja jestem Felix, ten gamoń to Gil, a ten co siostrę zgubił to Harry. 

- No właśnie, gdzie sprzedaliście Giny? Przecież miała tu z nami być. - Jay dopiero teraz zauważył nieobecność mojej siostry. I niby według Gila ona nie przyjechała tutaj sama? Tsa, na pewno.

- Co ja widzę? Strzeż się Auradonie, bo nadchodzą sztormy, huragany, lub co gorsza, mój braciszek i jego kumple. - no i znalazła się zguba. 

Następcy : Między nami piratamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz