Rozdział 24

55 7 0
                                    

— Musimy porozmawiać.

— Porozmawiać? O czym?

— To ważne.

Nie miałam pojęcia, o co mogło mu chodzić. Nie znałam Luke'a, wymieniłam z nim może z pięć zdań. O czym ważnym chciał ze mną gadać? O tym, o czym wspomniał w klubie? Czyżby podejrzewał, że miałam romans z Ashem i chciał to wyjaśnić? Musiałam się tego dowiedzieć. Musiałam od niego wyciągnąć powód, przez który miał ze mną problem. Bo co do tego, to miałam już pewność. Bałam się jednak, że ta rozmowa wpędzi mnie w jeszcze większe kłopoty, aż w końcu zacznę plątać się we własnej sieci kłamstw. Cóż, należało zaryzykować. Luke mógłby się stać jeszcze bardziej podejrzliwy, gdybym unikała konwersacji w cztery oczy.

— Dobrze, to rozmawiajmy.

— Chodź, usiądziemy w moim samochodzie, nie będziemy stać na środku parkingu. Nie bój się, nie porwę cię — dodał z lekkim uśmiechem, gdy zobaczył, jak unoszę brwi w zdziwieniu na tę propozycję. I ten jego uśmiech odrobinę mnie uspokoił. Ale tylko odrobinę.

Wsiedliśmy do jego auta i tam Luke niemal od razu przeszedł do tematu.

— Wiem, że Ashtonowi i Liz się nie układa. Żalił mi się na ten temat. Nie jestem specem od relacji damsko-męskich, żaden też ze mnie psycholog. Powiedziałem mu więc, żeby się z nią rozstał, jeśli ma dość, nic więcej zrobić nie mogę.

— Okej... Ale jaki to ma związek ze mną? — spytałam starając się udawać niewzruszoną, chociaż serce waliło mi coraz mocniej.

— Tak się składa, że Liz przyjaźni się z moją daleką kuzynką, Monicą. Często się z nią widuję i rozmawiam. No i ostatnio dowiedziałem się od niej, w sumie trochę przez przypadek, że Liz podejrzewa Ashtona o zdradę.

Tak, on na pewno myślał, że mamy romans. Cholera. Czy on zamierzał prawić mi jakieś morały?

— Akurat to i sam Ash mi powiedział, więc nie zaskoczyło mnie to zbytnio. Liz to typowa zazdrośnica i panikara — kontynuował. — Jednak to nie wszystko. Przycisnąłem Monicę, bo widziałem, że coś jeszcze jej ciążyło na sercu i w końcu wyjawiła mi, oczywiście w tajemnicy, że Liz wynajęła jakąś testerkę, która miała śledzić Asha, sprowokować go do zdrady... coś takiego. I żeby było zabawniej, to sama Monica jej to zasugerowała, za co dostała ode mnie zdrowy ochrzan. Uważam, że to chory pomysł.

Oblał mnie zimny pot. Jeśli musiałabym wtedy coś powiedzieć, chyba tylko zająknęłabym się, bo mój mózg zamienił się w papkę.

— W pierwszej chwili myślałem, czy by go nie ostrzec, ale podobno ta prowokacja już dobiegła końca, Ash okazał się wierny i tak dalej. Swoją drogą nie zdziwiło mnie to. On naprawdę jest przyzwoitym facetem — powiedział spoglądając na mnie i trochę za długo przeciągając to spojrzenie. — Stwierdziłem więc, że oszczędzę mu szoku. Chociaż może i powinienem mu o tym powiedzieć, sam nie wiem, skoro i tak zastanawia się nad zakończeniem związku... U mnie osobiście to by przelało czarę goryczy. Świadomość, że moja druga połówka nie ma do mnie za grosz zaufania.

W innych okolicznościach ucieszyłabym się, że Liz nareszcie uwierzyła w wierność Ashtona, że w końcu dała za wygraną, ale daleko było mi wtedy do radości. Znajdowałam się milimetr od wpadki.

— Poczytałem trochę, jak takie testerki działają, bo nigdy nie miałem z tym styczności. Potem zacząłem się nad tym głęboko zastanawiać i doszedłem do wniosku, że w ostatnich tygodniach Ash poznał tylko jedną kobietę. Kobietę atrakcyjną i szalenie niedostępną, która cholernie zawróciła mu w głowie, chociaż idiota nie chce się do tego przyznać. I chyba już wiesz, kogo mam na myśli.

Faithful, Unfaithful || A.I. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz