Kiedy Draco wstał rano od razu zaczął rozglądać się za Blaisem. Przez Mirandę, wcześniejszego dnia nie miał okazji już się z nim spotkać. Widząc, że Zabini jeszcze śpi, podszedł do niego i zaczął go szturchać w nadziei, że się obudzi. Zdając sobie jednak sprawę, że to bezskuteczne, złapał za prześcieradło i szarpnął nim tak mocno, że Blaise spadł z łóżka. Otrząsnął się nagle nie wiedząc co się dzieje, jednak kiedy zobaczył Draco stojącego nad nim z tym jego typowym, wyśmiewczym uśmieszkiem, wstał naburmuszony.
- Ty się już tak nie szczerz tylko gadaj o co chodzi. - Skrzyżował ręce na piersi pamiętając wczorajszą rozmowę.
- No jak byś nie wiedział- przewrócił oczami- chcę się upewnić czy już przestałeś się wkurzać.
Blaise westchnął. Dobrze wiedział, że przyjaciel nie przeprosi, ale nie dlatego, że nie chce, a dlatego, że go tego nie uczono. Pewnie nawet przez myśl mu nie przeszło, żeby powiedzieć takie słowo. Mimo wszystko, zdawał sobie sprawę też z tego, że blondyn nie chce się i kłócić i zależy mu na ich przyjaźni.
- Tak, już wszystko dobrze. Chyba się nieźle przejąłeś skoro budzisz mnie w niedzielę o tej porze- zaśmiał się ironicznie.
- Wyświadczam ci przysługę. Niedługo śniadanie, a ty chyba masz dla kogo się przygotowywać co?
- Pff nawet jakbym wyszedł w piżamie to bym wyglądał lepiej niż wszyscy inni razem wzięci. A i skoro Parkinson ci wygadała o wczoraj, to odpłacam się pięknym za nadobne. Pamiętasz jak ominąłeś mecz bo leżałeś tydzień w skrzydle szpitalnym?
-Jak mógłbym zapomnieć
- To przez Parkinson- uśmiechnął się triumfalnie. Z nim nie ma żartów i groźby spełnia- i jej nieudaną Amortencję.
- Ty chyba żartujesz- chłopak spojrzał na niego zdziwiony- on jest jeszcze dziwniejsza niż myślałem...
- Cieszę się, że wreszcie cię oświeciło -Poszedł się przebrać i ogarnąć. Jego włosy trochę urosły, więc musiał jakoś je ułożyć, ale w każdej fryzurze wyglądał świetnie.
Podczas śniadania przyleciały sowy z listami, a niektóre miały ze sobą paczki. Miranda nawet nie rozglądała się nad przesyłką, dobrze wiedziała, że żadnej nie dostanie. Draco z kolei zdając sobie sprawę co jest w treści listu, włożył go do kieszeni nie otwierając.
Blaise mimo, że zjadł już posiłek, ze znanych tylko dla niego powodów wciąż siedział przy stole. W końcu wstał i podszedł do stołu Gryffindoru co zwróciło uwagę wszystkich uczniów, ale również i nauczycieli. Skierował się w stronę Ginny i stanął przy jej krześle.
- Zjadłaś już?- Znajomi Weasley oraz jej brat odbierali każde słowo Ślizgonów jako zaczepkę, więc nawet w tej chwili byli gotowi do konfrontacji.
- Czego od niej chcesz, Zabini!?- Spytał Ron wstając od stołu.
- He? To chyba nie powinno ciebie...
- Tak, zjadłam. Możemy iść.- Nie chcąc wywoływać kłótni, rudowłosa odeszła od stołu, pomachała znajomym i wyszła z wielkiej sali u boku Ślizgona.
- Dlaczego to zrobiłeś?- spytała idąc z Blaisem korytarzem.
- Nie wiedziałem gdzie cię później szukać, a...nie chcę spędzać z tobą tylko dwóch godzin dziennie.- przyznał otwarcie, będąc całkowicie pewien tego co mówi. Dziewczyna znów się zarumieniła.
- Mówiłam ci, że dziś muszę się uczyć...
- Pomogę ci. W końcu jestem klasę wyżej. - Takim sposobem poszli razem do biblioteki gdzie mieli zamiar spędzić resztę dnia.
CZYTASZ
Enervate || Draco Malfoy. Zakończone.
FanfictionCofnijmy się w wydarzeniach i trochę je pozmieniajmy. Do incydentu w wieży astronomicznej nigdy nie doszło, a Draco nadal jest śmierciożercą. Akcja będzie się rozgrywać podczas 7 roku w Hogwarcie. ___________________________________________________...