Rozdział 30

3.2K 201 30
                                    

-Hoseok, ja naprawdę muszę iść na tę dzisiejszą nocną zmianę. -westchnęła najstarsza Jung, poprawiaj sobie włosy przy lustrze.

-Ale to już trzecia taka noc z rzędu!!! Wracasz o 6, śpisz 3 godziny, a potem znowu lecisz do pracy. Następnie wracasz, ale tylko po to, aby zaraz znowu tam jechać na całą noc! Jak to możliwe, że twój pracodawca się w ogóle na to zgadza?! Ty się zaharujesz zaraz! Ledwo na oczy patrzysz, myślisz, że tego nie widać jak bardzo zmęczona jesteś? -zrobiłem jej wywód wyraźnie przejęty oraz zmartwiony. Mama była na skraju wytrzymania, czego nie trudno było zauważyć.

Siedziałem sobie spokojnie z Yoongim, oglądając jakiś film, ale gdy mama weszła do pokoju, oświadczając, że zaraz wychodzi do pracy, bo znów ma nockę, o mały włos, a rzuciłbym krzesłem ze złości.

-Kochanie, wiem. Martwicie się, ale musimy z czegoś żyć. Obiecałam twojemu ojcu, że zajmę się wami, jak należy oraz zapewnię wam dobre warunki do życia. -pogładziła mnie po policzku, wcześniej odwracając się w moją stronę. Złapałem ją za rękę, zniżając swój ton głosu.

-A ja obiecałem mu, że zajmę się tobą. Dobrze wiedział, jak bardzo lubisz brać wiele na siebie. Zostań dziś w domu i wyśpij się w końcu, odpocznij. -aż mnie serce ściskało, gdy patrzyłem na jej szarą, bardzo zmęczoną twarz.

-Pani Jung. -odezwał się nagle Min, który obserwował całą sytuację z boku. -Hoseok ma racje. Nie chce urazić Pani oczywiście, ale nie wygląda Pani najlepiej.

-Chłopcy ja wiem, ale czuję się dobrze. Dam sobie rade. -wymusiła uśmiech, zakładając kurtkę.

-Co to za krzyki? Co się dzieje? -z góry zeszła moja siostra, otwierając szeroko oczy, widząc ubraną i gotową do wyjścia mamę. -Tylko nie mów mi, że znów idziesz do tej cholernej pracy!

-Kochanie... -znów westchnęła coraz bardziej zmęczona tą kłótnią. Wiedziała, że się o nią po prostu martwimy, jednak była niezwykle uparta.

-Nie, kurde! Zostajesz w domu! -zbulwersowała się moja siostra, zaciskając pięści ze złości.

-Tylko że ja naprawdę muszę... -złapała się nagle za głowę, mocno zaciskając oczy. -Tam iść...

-Mamo, wszystko dobrze? -zrobiłem niepewny krok w jej kierunku.

-Tak, tak...tylko mi się trochę w głowie... -nie dokończyła, bo w pewnym momencie tracąc przytomność, zaczęła lecieć na podłogę. W ostatniej chwili ją złapałem.

-Dawon! Dzwoń po karetkę, szybko!!! -poinstruowałem ją, co dziewczyna szybko wykonała. -Yoongi ogarnij kanapę, abym mógł ją tam położyć!

W środku byłem cholernie spanikowany. Bałem się jak nigdy w życiu. Chciało mi się płakać, położyć na ziemi i płakać, szczególnie słysząc bardzo ciężki oddech mamy. Jednak wiedziałem, że muszę wziąć się w garść i zapanować nad sytuacją.

Przeniosłem mamę na kanapę, układając jej wygodnie głowę na poduszki.

-Karetka już jedzie. -przybiegła do nas siostra, wplątując palce we włosy, mocno je przy tym ściskając.

-To moja wina... -szepnąłem, trzymając mamę za rękę.

-Nawet tak nie mów! -poczułem uścisk na ramieniu. Spojrzałem smutno na Yoongiego, który też był przejęty tą sytuacją.

-Gdybym zareagował wcześniej... -przeniosłem na wygiętą z bólu twarz rodzicielki.

-To nie twoja wina, Hoseok. -stwierdził twardym głosem. Oczywiście niewiele mnie to przekonało, bo to była wyłącznie moja wina. A przynajmniej tak to sobie tłumaczyłem.

Jesteś za niski, aby mi podskoczyć! |SopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz