Do pokoju dziecięcego nagle wbiegł mężczyzna, był on wysokim i dobrze zbudowanym 38 latkiem, jego czarne włosy zwykle sterczące na wszystkie strony teraz przez deszcz padający na zewnątrz oklapły i poprzyklejały się do jego twarzy, po część zasłaniając jego niebiesko-morskie oczy. Wyglądał jakby przebiegł maraton-podpierał się rękami o kolana i brał głębokie wdechy i wydechy, a pot wymieszany z kroplami wody spływał mu po twarzy, szyji i ubraniach, które przez wodę przylegały do jego ciała i ukazywały jego dobrze wyrobioną sylwetkę. Oczy wyrażały jedynie strach i troskę. Kiedy kobieta siedząca na łóżko z o wiele mniejszą i młodszą wersją siebie, ujrzała swojego męża wiedziało co się święci, a w jej przekonaniu uświęciły ją słowa mężczyzny,których się tak bardzo bała od dłuższego czasu, słowa które miały wszystko zmienić, zakończyć...
"To oni"
Teraz jej piękne i niespotykane srebrne oczy zaszły łzami, które pomału spływały po jej lekko zarumienionych od zimna policzkach, spojrzała na pięcioletnią dziewczynkę siedzącą obok niej i posłała jej wymuszony uśmiech. Malutka nie wiedziała co się dzieję, była za młoda by zrozumieć, widząc smutek w oczach matki podeszła do niej na czworaka po łóżku na jego drugi koniec i objęła ją mocno. Kobieta zaskoczona tym gestem przez moment nic nie zrobiła jednak po chwil przytuliła się do swojego dziecka i zaczęła głaskać ją po głowie. Starała się powstrzymać kolejne łzy ale się jej to nie udało, tak bardzo nie chciała by ten dzień nadszedł, słone krople spadły z jej policzka na włoski małej. Kobieta spojrzawszy na ukochanego kiwnęła mu głową, a on do nich podszedł i podniósł małą dziewczynkę na ręce.
-Lex kochanie, schowaj się w szafie i nie wychodź nieważne co się stanie i nieważne co usłyszysz-powiedział ostro, patrząc jej proso w oczy.-Leo Krouz. Wiedział, że teraz nie ma czasu na spokojne rozmowy i przekomarzanie się, jest zbyt niebezpiecznie.
-Dobrze tatusiu-powiedziała mała i wyślizgując się z jego uścisku i podchodząc wcześniej wspomnianego mebla.
-Pamiętasz jak byłaś mała i bawiliśmy się, że tata chce nas złapać-powiedziała mama malutkiej wstając z łóżka i podchodząc do niej, a dziewczynka od razu pokiwała głową, pamiętała te zabawy dokładnie od zawsze podobały jej się zabawy tego typu mimo iż rzadko wygrywała zawsze się z niej cieszyła. Nie wiedziała, że teraz to nie zabawa i że raczej nie spodoba jej się jej zakończanie, chociaż tym razem nie przegra, ani nie wygra.-biegłyśmy wtedy do Cioci Clary-rzekła i po krótkiej chwili dodała.- W szafie jest przejście ukryte za grubym futrem od dziadka, tym co zawsze marudziłaś, że cię kuje, dojdziesz przez nie niedaleko domku Cioci-powiedziała klękając i łapiąc za rączkę swoje jedyne dziecko.-Ale możesz z tego przejścia skorzystać dopiero gdy usłyszysz kogoś przy drzwiach pokoju
-A-al...-zaczęła, ale przerwał jej ojciec klękając przed nią, obok swojej żony.
-Nie martw się kochanie, wszystko się ułoży-powiedział kładąc swoją dłoń na jej policzku- Kochamy cię i zawsze będziemy, nie zapomnij o tym-powiedział z uśmiechem. Wiedział, że już więcej się nie zobaczą, ale nie chciał straszyć małej jeszcze bardziej, gdyż wiedział, że ta sytuacja i tak wywołuje u niej strach, była zbyt mała by pojąć co się dzieje. W przyszłości... Tak na pewno wtedy się dowie. Mężczyzna też się bał, chociaż od dawna wiedział, że taka chwila nastąpi, to mimo to trudno było mu się rozstać z jego własnym dzieckiem. Jego nadzwyczaj piękna żona również się bała, bo chociaż starała się to ukryć, to trzęsła się jak osika. Leo chcąc jej dodać otuchy złapał ją za rękę, a gdy ta spojrzała mu w oczy uśmiechną się uroczo, a jej serce zabiło szybciej. To ten uroczy uśmiech pamiętała z dnia kiedy go poznała, a raczej na niego wpadła...
-Kochamy się najbardziej na świecie-dopowiedziała Wanda, bo tak miała na imię matka dziewczynki.
-Ja was te...-nie dane było jej dokończyć bo usłyszeli huk wywarzanych drzwi na parterze, szatyn szybko wsadził dziewczynkę do szafy i zamkną drzwi, a następnie wybiegł zraz z żoną z pokoiku dziewczynki, zamykając drzwi na klucz.
Potem jedyne co udało się malutkiej usłyszeć to krzyki małżeństwa, płacz kobiety oraz krótką wymianę zdań z obcym męskim głosem, a potem padły dwa strzały.
Gdy Lex usłyszała jak ktoś siłuje się z zamkiem szybko zrobiła tak jak kazała mama, szła na czworaka przez długi, niski, ciemny i wilgotny tunel. Bała się, cholernie się bała. Chciała wrócić, zobaczyć co z rodzicami, co z jej pieskiem Lukiem, ale przeszywający ją ogromny lęk, nie pozwalał jej odwrócić się w stronę wejścia z szafy, a co dopiero powrócić do pokoju. Więc szybko odrzuciła myśl powrotu do środka.
Mimo tego, że była młoda wiedział co mogą spowodować pociski z pistoletu i wiedziała, że tata i mama nie wydawali poleceń tak sobie, musieli mieć jakieś powody...
Chciałabym tylko dopisać że to jest tylko prolog i następne rozdziały pojawią się dopiero jak napiszę ich trochę na zapas...
Liczę na cierpliwości🖤
CZYTASZ
FACES
Fiksi Remaja•••Nie każdy jest, tym za kogo go uważamy••• Świat jest pełen zdrajców, morderców i zbrodniarzy. Każdy człowiek odgrywał w nim swoją role np. zwłykłego pracownika, który pragną zemścić się na swoim szefie; szefa, którego wszyscy bliscy wykorzystują...