4. No to zostaliśmy sami

692 31 2
                                    

*Giny*

Pamiętacie, jak wspominałam o wyrażanej nadziei, że nie pożałuję złożenia propozycji Harry'emu, iż zrobię wszystko, by udowodnić mu, że Auradon nie zdołał mnie zmienić? Nadzieja matką głupich. Zaczęłam żałować po zaledwie kilku minutach.

- Mówiłaś, że się nic nie zmieniłaś, a jednak widzę wyraźnie, że strasznie zgrzeczniałaś. - woow, ty nie znasz jeszcze dnia ani godziny, kiedy będziesz musiał to odszczekać.

- Ty mnie po prostu źle zrozumiałeś, braciszku. Chodziło mi o to, że z charakteru jestem taka sama. To jasne, że mieszkając tutaj, nie robię już żadnych złych rzeczy. 

- Ginisiu, ale rzucanie w okna jajkami to była nasza tradycja na Wyspie. To nie jest złe, to podchodzi pod kategorię "niezły ubaw." 

- Tak samo, jak robienie graffiti, czy rzucanie zgniłych ryb ludziom pod nogi, co proponowałeś pięć minut temu. 

- Porządek na okręcie musi być, co nie? - wywróciłam niedbale oczami. Czy on kiedykolwiek zmądrzeje? 

- Jakim cudem ja wytrzymałam z tobą przez tyle lat? 

- Odpowiedź jest bardzo prosta; chociaż nie chcesz przyznać tego na głos, ty mnie kochasz. - wyszczerzył się.

- Ta, chciałbyś. - posłałam mu cwany uśmiech. 

- No dawaj. Przyznaj, że mnie kochasz. 

- Nie zmusisz mnie do tego. - skrzyżowałam ręce na piersi, natomiast cwany uśmiech nie schodził mi z twarzy. 

- Czy to było wyzwanie? - będę tego żałować, jak nic, będę. 

- A interpretuj to sobie, jak chcesz. 

- Czyli jednak się dziś zabawimy. - Harry zaczął się do mnie zbliżać, a ja stawiałam szybkie kroki w tył. 

- No chodź tu do mnie, nie bój się. - nie minęła chwila, a ja już rzuciłam się do ucieczki, natomiast mój brat zaczął mnie gonić. Dobrze, że nikt tego nie widział, bo można byłoby stwierdzić, że zachowujemy się, jak dzieci. Niestety trzeba przyznać, że Harry ma lepszą kondycję ode mnie i po krótkiej gonitwie, zdołał mnie złapać i powalić na ziemię. 

- Ała, czy ty chcesz mnie zabić, kretynie?! - wydarłam się na niego, powoli podnosząc się z ziemi. Nie było mi to jednak dane, ponieważ ten matoł usiadł mi na plecach. Czemu ten bezmózg tyle waży, ja się pytam?! 

- Złaź ze mnie, grubasie! - próbowałam się wyrwać, ale mój brat pozostał niewzruszony. 

- Wypraszam sobie. Nie jestem gruby, to moje mięśnie tyle ważą. - widać było, że mój brat ma niezły ubaw z całej tej sytuacji. 

- Harry, ja nie żartuję, ZŁAŹ! - jak ktoś tędy przejdzie, to ja się chyba ze wstydu pod ziemię zapadnę.

- Dopiero, kiedy przyznasz, że mnie kochasz. 

- Poważnie? - spojrzałam na niego z politowaniem.

- Poważnie. - odparł z bananem na twarzy. 

- Echh! - westchnęłam zrezygnowana. - Ja, Giny Jessica Hak kocham cię, mój przygłupi bracie. - powiedziałam oficjalnym tonem z nutą sarkazmu w głosie. Harry uśmiechnął się z satysfakcją i W KOŃCU ze mnie zszedł. Poczułam ogromną ulgę, gdy moje plecy zostały uwolnione od jego ciężaru. - Wreszcie! 

- Wstawaj. - Harry wyciągnął rękę w moją stronę, jednak ja tylko zgromiłam go spojrzeniem i wstałam o własnych siłach. 

- Ekstra, przez ciebie jestem cała uwalona z tej ziemi. - zaczęłam sobie strzepywać resztki gleby ze spodni, ale i tak zostały mi po niej ślady. 

Następcy : Między nami piratamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz