Mama Tae pov.
19 lat wcześniej, noc, 31 sierpnia
-Jisoo!!! Uciekaj!!! -Usłyszałam głośny i nieco zachrypnięty krzyk mamy.
Otworzyłam niemrawo oczy, bo było jakoś przed 03 w nocy. O co mogło chodzić? I ta panika w głosie... Przestraszona, zwlekłam się z łóżka i cichutko wyszłam z pokoju. Przeszłam przez korytarz. Zauważyłam, że w kuchni pali się światło, a w dodatku dochodziły z tamtąd dziwne dźwięki. Jakby jęki bólu... Wychyliłam lekko głowę, by zobaczyć, co się tam dzieje. To, co zobaczyłam... Myślałam, że zaraz zemdleję.
Jungkookie trzymał w ręce siekierę, należącą do naszego taty. Kook często też rąbał nią drzewo, bo mimo swojego wieku był zadziwiająco zaradny. Teraz jednak ta siekiera, nie służyła do pomocy tacie. Jungkook trzymał tą siekierę dosłownie nad głową zapłakanej, roztrzęsionej i ledwo łapiącej powietrze mamy, która klęczała. Kook stał nad nią. Nawet z tej odległości widziałam, że jego oczy były całe czerwone, policzki miał sine i sam ledwo trzymał się na nogach. Siekiera znajdująca się w jego rękach niebezpiecznie się trzęsła przy każdym jego płytkim i gwałtownym oddechu.-P... Przestań! -Wrzasnęłam podbiegając do niego i starając się wyrwać mu to niebezpieczne narzędzie.
-Sama przestań! -Warknął.
Zachowywał się jak opętany. Patrząc na niego czułam zwyczajnie strach. Nigdy nie myślałam, że mogłabym bać się własnego brata. Jednak w tej chwili słowa "bałam się" nie do końca opisywały mój stan. To było coś więcej. Byłam przerażona. W oczach zbierały mi się łzy, które rozmywały obraz przede mną.
-Co się z tobą dzieje?! -Zapłakałam bezsilnie.
-Zabiję was, zanim wy to zrobicie! -Wrzasnął, a w jego czarnych, napuchniętych oczach zamigotały złowrogie iskry.
Jungkook miał na sobie białą koszulę, w której nie wiadomo dlaczego zawsze spał i do tego spodnie w kratkę od piżamy. Jego włosy jak zwykle były poczochrane, ale teraz jeszcze bardziej niż zwykle. Był dosłownie wykończony.
-Nikt nie chce cię zabić, Jungkookie! Masz koszmary! -Pisnęłam podchodząc bliżej, by go przytulić.
Nagle siekiera, która wcześniej praktycznie wisiała nad głową mamy teraz znajdowała się przed moją twarzą. Po moich policzkach płynęły gorące łzy, bo nigdy bym się tego nie spodziewała.
-Nie zbliżaj się, bo skończysz jak ojciec i brat! -Ryknął.
Na te słowa mama wybuchła głośnym, przejmującym płaczem.
Co to miało znaczyć, gdzie był tato?! Co on mu zrobił?! Co z naszym bratem?!
Przerażona, ponownie popatrzyłam na Jungkooka.-Zo... Zostaw j... ją -Szlochała mama.
-Zamknij się! -Krzyknął.
Wtedy Jungkook zrobił najokropniejszą i najbardziej koszmarną rzecz, jaką mógł. W ułamku sekundy siekiera oddaliła się ode mnie i z całą siłą uderzyła w głowę zapłakanej i do tej pory niczego nie świadomej mamy.
Usłyszałam przeraźliwy i przeszywający wszystkie moje wnętrzności pisk. Krew prysnęła na wszystkie strony ochlapując mnie i białą koszulę Jungkooka.
Darłam się na całe gardło, puki nie straciłam siły. Cała w krwi i we łzach opadłam na kolana. Zakryłam twarz rękami, bo nie mogłam uwierzyć, że to działo się naprawdę.
W pewnym momencie usłyszałam chisteryczny śmiech mojego brata.
Uniosłam lekko głowę, patrząc przez palce na obraz nade mną. A była to siekiera.
Królicze zęby Jungkooka wyszczerzyły się w krzywym uśmiechu. On również płakał. Krew i łzy spływały po jego policzkach.-Będziesz następna -Powiedział nieco zachrypniętym głosem.
Te słowa podziałały na mnie jak płachta na byka.
Zanim Jungkook się zorientował wyrwałam mu zakrwawioną siekierę, a jego samego przycisnęłam do ściany.

CZYTASZ
Seesaw// TaeKook [ZAKOŃCZONE]
FanfictionO chłopcu, którego co noc nawiedza pewien "Cień" Lub O "Cieniu", który co noc przychodzi do pewnego chłopca Jungkook chce poprosić Taehyunga o pomoc, jednak długo z tym zwleka, dlatego po pewnym czasie chłopiec zaczyna się go bać. Czy Jungkook będz...