Jeszcze nie tak całkiem dawno moje życie było cudowne. Wspaniały chłopak, grono przyjaciół, kochająca się rodzina, dobre wyniki w nauce. Jednak pewnego feralnego dnia wszystko się zmieniło. PUF! W jednej chwili odebrano mi rodziców. Fundament mojego życia. Co sprawiło, że ono całe legło w gruzach. Pamiętam to jak przez mgłe... Noc, las i ten przeklęty zakręt, zza którego w pewnym momencie wyłoniły się światła pędzącego z ogromną prędkością pojazdu. Pamiętam ten dźwięk, kiedy w nas uderzał. Ten huk, kiedy wbijał się w nasze auto. Pamiętam też mój krzyk. Krzyk , pochodzący z najgłębiej skrywanego zakątka mojego ciała, krzyk osoby, która w sekundzie traci wszystko. A najgorsze było to, że ja prawie w ogóle nie ucierpiałam. Siedziałam z boku jezdni, wpatrując się nieprzytomnym wzrokiem w złoki moich rodziców. Widziałam jak pakują ich w te przerażające czarne worki i wywyożą. Wiedziałam, że to był moment, w którym widzę ich poraz ostatni. Nie byłam w stanie pojawić się na pogrzebie moich rodziców. Lekarze stwierdzili, że przechodzę załamanie, że trzeba dać mi chwilę bym sobie to wszystko poukładała. W moim przypadku ta chwila trwała trzy miesiące. TRZY przerażająco długie i bolesne miesiące. Powoli wracam jednak do normalności, co nie oznacza, że wszytko jest idealnie. Bo to nie jest tak, że po pewnym czasie się zapomina. Nie da się zapomnieć o stracie kogoś tak ważnego. Jednak da się oswoić ten ból, przyzwyczaić się do niego. Można sprawić by ten ból stał się naszym przyjacielem. Wydaje mi się, że ja i mój ból jesteśmy aktualnie na poziomie super kumple, zawsze razem. Od przyszłego tygodnia wracam do szkoły. Wracam i mam zamiar być cholernie silną. Dla nich. Wierzę, że dam radę.
CZYTASZ
CHANGES - c.h
FanfictionLos potrafi płatać figle. I chyba bardzo chciał by ta dwójka się spotkała.