prolog

596 37 1
                                    

Trzy miesiące wcześniej...

Steve upadł na ziemię. Poczuł okropny ból w dolnej partii brzucha. Nawet nie zauważył jak oberwał promieniami repulsora, które niespodziewanie wystrzeliły z rękawicy Iron Mana. Wszystko działo się tak szybko. Tony nie potrafił powstrzymać swoich emocji. W tamtym momencie nic nie miało dla niego znaczenia. Czuł się zdradzony i opuszczony. Nie mógł uwierzyć, że Rogers wiedział o wszystkim od dawna. Zastanawiał się jak można ukrywać coś takiego, przecież to niedorzeczne. W trybie natychmiastowym pragnął zabić mordercę swoich rodziców, a jedyną osobą, która mu w tym przeszkadzała był właśnie Steve. Bucky, pozbawiony metalowego ramienia, nie mógł już dłużej walczyć z Tonym, który działał pod wpływem gniewu i smutku. Wojna rozgrywała się już tylko pomiędzy Iron Manem i Kapitanem Ameryką. Było to coś, co nigdy nie powinno się wydarzyć. Dwie, ważne dla siebie osoby, walczyły raniąc się nawzajem. Jednak ból psychiczny był dla nich o wiele gorszy, niż ten fizyczny.

Steve podniósł się z ziemi. Popatrzył w stronę Tony'ego. Cała sytuacja go przerastała. Wszystko było dla niego tak samo ciężkie, jak dla mężczyzny w złotoczerwonej zbroi. Nie miał pojęcia co robi, ani czy robi dobrze. Po prostu czuł się zobowiązany do tego, żeby chronić starego przyjaciela z czasów II wojny światowej. Nie chciał tego robić. Wiedział, że Stark ma prawo być na niego wściekły, bo utrzymywał w sekrecie to, że wie kto zabił jego rodziców. Jednak nie był w stanie zostać i pomoc Tony'emu. Nie był nawet w stanie go uspokoić.
- Przepraszam Tony, ale Bucky to mój przyjaciel - powiedział ze zmęczeniem w głosie.
- Tak samo, jak ja kiedyś - odpowiedział Tony z bólem w sercu.
- Nie... - zaprzeczył Steve. - Ty byłeś kimś więcej...












Witam! Mam nadzieję, że prolog wam się podobał. Wyczekujcie kolejnych rozdziałów i piszcie mi co sądzicie!

pozwól mi spróbować | stonyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz