Zawsze irytował mnie fakt, że moje koleżanki lubiły to samo, a ja byłam tą, która różniła się od wszystkich. Mama próbowała mnie zmusić do zabawy tymi małymi potworami z wielką ilością makijażu na twarzy, ale one wcale nie wyglądały zachęcająco. Kiedyś w przedszkolu koleżanka mi powiedziała, że chce wyglądać jak one. To ja jej odpowiedziałam, że będzie brzydsza, niż jest teraz. Nie miałam pojęcia dlaczego się rozpłakała. Przecież to był komplement... Wracając do tematu... Nie lubiłam lalek. Kiedy przyjeżdżał mój kuzyn zawsze przywoził swoje samochodziki, ale też mi się nie spodobały. Dopiero teraz zaczynam rozumieć o co chodzi, że wszyscy chłopcy je lubią. Pewnie zastanawiacie się co ja całymi dniami robiłam... Otóż... Wspinałam się po drzewach, chodziłam po murkach... Niestety... Zawsze kiedy wracałam mama na mnie krzyczała, że tak zachowują się tylko niewychowani chłopcy, a ja przecież jestem damą. Gdy słyszałam tego coraz więcej to zaczęłam się zastanawiać czy ja naprawdę nią jestem. Ponieważ nie chciałam nią być. Moje myśli przerwało wołanie mojej mamy.
- Alex! Chodź tutaj na chwilę!
Od razu wiedziałam o co chodzi. Ostatnio mój kolega namówił mnie, żeby uciec z lekcji i cóż... Uległam. O niczym nie mówiłam rodzicom, po prostu się bałam. Dla nich nauka jest moim jedynym obowiązkiem, dlatego muszę być w niej jak najlepsza. Schodząc ze schodów czułam jej wzrok na sobie. W końcu zatrzymałam się.
- Tak? Dlaczego mnie wołałaś? - Spojrzałam jej w oczy.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? Dlaczego w ogóle to zrobiłaś?! Takie uciekanie powoduje tylko problemy. Dobrze o tym wiesz. - Prychnęła, a ja wzruszyłam ramionami.
- I co z tego? Przecież nic mi się nie stało. Jedna lekcja mniej i tak niczego nie zmieni. - Przewróciła oczami.
- No tak... Zwłaszcza jak często chorujesz, przez te swoje głupie zabawy. Matematyka jest bardzo ważna. A od ciebie wymagam tego, żebyś się jej uczyła. Masz potencjał, ale najwidoczniej jesteś na to za leniwa. - Ostatnie zdanie powiedziała oschle.
- Nie wydaję mi się, żeby równania przydały się przed aparatem. Tak jak tego chcesz. - Uśmiechnęłam się do niej sarkastycznie.
- Oj, nawet skoro chcesz być modelką-... - Nie dałam jej dokończyć.
- Nie. To ty chcesz, żebym nią była. Mówiłam ci już, że nie czuję się dobrze w swoim ciele. Ono mi się po prostu nie podoba. Nie chcę, aby ktokolwiek je widział.
- Tak ci się tylko wydaje. To przez dojrzewanie. Jesteś jeszcze młodą kobietą... Zresztą... Porozmawiasz o tym z psy-... - I znowu jej przerwałam.
- Nie chcę rozmawiać z jakimś gościem, który nie wie jak się czuję. Nikt nie wie. - Podeszłam do drzwi. - Nie wmówicie mi znowu, że to przez dojrzewanie albo to ja sobie coś wymyśliłam i teraz się tego trzymam. To nie ze mną jest coś nie tak... Tylko z nim.
Zanim zdążyła coś powiedzieć, mnie już nie było. Miałam dość jej gadania. A jako matka powinna mnie zrozumieć i mi pomóc. Ale ona nawet nie próbuje. Nie wyobraża sobie jak trudno żyć z nie wiedzą kim się jest. Przechodząc się ścieżką, nawet nie zauważyłam chłopaka, który chwilę później znalazł się na mnie. Gdyby nie to, że był całkiem przystojny to już by mu się dostało.
- P-przepraszam! Próbowałem cię ostrzec, ale chyba mnie nie usłyszałaś... - Zszedł ze mnie, dopiero teraz zauważyłam, że jechał na deskorolce.
- To ja przepraszam... Zamyśliłam się. - Westchnęłam.
Nie podnosiłam się z miejsca. Przyciągnęłam nogi do swojego podbródka, aby się zakryć. Chłopak za to przyglądał mi się. Zauważyłam to, gdy podniosłam głową. I w sumie nie tylko to... Chłopak miał heterochromię. Wow, te oczy są niesamowite... Takie, jakby... Magiczne?
- Um, może nie powinienem pytać, ale... Co się dzieje? - Zajął miejsce obok mnie.
Najwidoczniej nie interesowało go to, że właśnie siedzimy na środku przejścia.
- Nie wiem czy powinnam... Ale teraz już mam to gdzieś. Znasz to uczucie... Że wiesz... Nie jesteś tym kimś za kogo mają cię inni, a nawet ty sam. Po prostu... Nie czujesz się dobrze będąc sobą, a patrzą w lustro pytasz się... "Kim ty jesteś"? - Mówiłam to co leżało mi na sercu, może on będzie w stanie mi pomóc, choć nie oczekuję tego.
- Hm, nie. Nie przypominam sobie tego. Znam inne pytanie... "Dlaczego podobają ci się mężczyźni? Przecież ty sam nim jesteś". To kiedyś sobie zadawałem. Ludzie mi mówili, że sobie to wmawiam i mi przejdzie. A teraz mając dwadzieścia lat nadal nie przeszło. I nie chcę, aby przeszło. To po prostu jest część mnie. Nie czułbym się dobrze, gdybym udawał, że tylko kobiety mi się podobają. Może ty także coś sobie wmawiasz? - Dopiero przy końcu wypowiedzi na mnie spojrzał.
- Ja... Nie wiem... Ale nigdy nie czułam się dobrze. Długie włosy mi nie pasują, a to cholerstwo, w którym muszę chodzić, bo... "Każda kobieta w nim chodzi" przyprawia mnie o płacz. Ja nie chcę tego. Nie chcę tych dwóch ciężarów... Wolałabym, żeby ich nie było albo... Żeby nie były widoczne. Wolę, aby tam było płasko. - Przestałam mówić.
Czułam, że w moich oczach zaczęły pojawiać się łzy. Jestem tym za bardzo zmęczona. Nie tylko tym. Jestem zmęczona życiem.
- W takim razie... Dlaczego nadal myślisz, że kiedy ich się pozbędziesz będzie wszystko dobrze? To nie one są problemem... Problemem jest twoje całe ciało i to, że cały czas próbujesz udawać kobietę. Ty nią nie jesteś. Jesteś mężczyzną, który utknął w ciele kobiety. Nie mogę ci tego wmówić. Ale zastanów się. Jak chciałbyś wyglądać? Jak chciałbyś, żeby ludzie się do ciebie zwracali? - Wytarł moje łzy.
To dziwne, ale słysząc jego pytania poczułam... O czym ja myślę... Poczułem się lepiej. Ma rację. Nie jestem kobietą. I wszyscy o tym wiedzą, ale nikt nie umiał mi tego powiedzieć wprost. Dopiero ktoś kogo nie znam nawet imienia powiedział to: "Jesteś mężczyzną, który utknął w ciele kobiety".
- Masz rację... Jestem mężczyzną, który będzie dążył do bycia nim w pełni. Aby nareszcie być szczęśliwym. - Na mojej twarzy pojawił się mały uśmiech.
CZYTASZ
Coraz bliżej.
Short StoryLudzie narzekają na wszystko. Na ludzi, pracę, brak pieniędzy. Dzieci narzekają na to, że rodzice nie kupili im wymarzonej zabawki. Nastolatki narzekają na szkołę. A ja narzekam na to w jakiej postaci stworzył mnie Bóg.