Elena's POV
Moje oczy powoli się otworzyły. Ciche echo szeptów odbiło się od ścian korytarza w środku nocy. Odepchnęłam się od zimnej podłogi i oparłam o celę. Pręty mroziły moje ciało, które było napięte przez chłód. Tęskniłam za moim ciepłym łóżkiem.
Odkąd przespałam tutaj pierwszą noc, budziłam się każdej nocy. Zastanawiałam się - czy uda mi się do tego przyzwyczaić? Mam nadzieję, że nie. Potrzebowałam snu. Zwłaszcza tutaj. W piekle.
Wstałam przed świtem. Usiadłam z tyłu celi myśląc o wszystkim i o niczym. Myślałam o tym wszystkim, co będę miała i o tym co poznam. Chyba, że wyjdę za mąż. Jednak małżeństwo oznaczałoby celę, nie byłoby to prawdziwe małżeństwo. Chciałam wziąć ślub tak jak moi rodzice, którzy wybrali, że chcą być razem. Chcę najpierw wiedzieć kogo mam poślubić.
Usłyszałam stukanie obcasów Shannon, które dochodziło z końca korytarza. Za kilka minut otworzy moją celę, dzięki czemu będziemy mogły przejść razem korytarz tak jak przez ostatnie dwa dni.
- Dzień dobry, Eleno - uśmiechnęła się do mnie, otwierając celę. Siedziałam z tyłu celi przez cały ten czas. Drzwi się otworzyły, ale ja nie ruszyłam się z miejsca. Nie mogłam. Chciałam tu po prostu zgnić.
- Eleno, czas na śniadanie - oświadczyła Shannon. Spojrzałam na ziemię i zaczęłam drapać paznokciem o beton.
Usłyszałam westchnięcie Shannon. Weszła do środka i przyklękła przede mną.
- Musisz jeść. Nikt nie chce żony - anorektyczki - zażartowała lekko, ale nie zwracałam na nią uwagi. Skupiałam się tylko na bólu paznokci, dalej drapiąc podłogę.
Ponownie usłyszałam jej westchnięcie, a sekundę później drzwi celi się zamknęły. Odgłos jej obcasów powoli ucichł i znów zostałam sama umierając.
Na to się właśnie zdecydowałam. Na pozostanie w celi aż umrę. Prosty sposób żeby skończyć to wszystko.
__________
Następnego dnia wciąż siedziałam oparta o ścianę z tyłu celi. Pochyliłam głowę do tyłu czekając na kolejną wizytę Shannon. Próbowała wcześniej zmusić mnie do zjedzenia kolacji, ale siedziałam nie odpowiadając.
Usłyszałam znajome odgłosy szpilek. Westchnięcie wydobyło się z jej ust, kiedy otwierała cele.
- Eleno - powiedziała, ale brzmiało to jak pytanie. Znów skupiłam się na podłodze. Shannon weszła do klatki siadając przede mną.
- Wiem, że to trudne. Uwierz mi, że wiem, ale musisz jeść. Proszę, zjesz chociaż trochę? - błagała, ale nie odpowiedziałam jej. Byłam w innym świecie. Moje ciało znajdowało się w pomieszczeniu, ale umysł był gdzie indziej. Moje myśli były wolne od tych tortur.
- Eleno, jeśli wkrótce czegoś nie zjesz, będziemy musieli się tym zająć po swojemu - zagroziła mi. Chciałam coś powiedzieć, ale moje usta nie chciały się otworzyć.
Po kilku słowach Shannon wyszła z celi i poszła wzdłuż korytarza. W czasie lunchu próbowała znowu, ale wciąż bez skutku. Podczas kolacji spróbowała ostatni raz. Weszła do mojej celi. Jedyne co widziałam to jej rubinowe lakierki.
- Eleno, daję ci ostatnią szansę. Zjedz to albo zmuszę cię do tego - jej ton był srogi, gdy podawała mi talerz z makaronem. Kiedy go nie wzięłam, talerz wypadł z jej dłoni i roztrzaskał się o podłogę.
- Jezu Chryste - przeklęła Shannon, wychodząc z celi i wołając Filipa.
- Co się stało? - zapytał, gdy doszedł do celi.
- Weź ją do izolatki – rozkazała wychodząc. Kiedy Filip pochylił się by mnie podnieść, ja wciąż siedziałam. Nie ruszałam się ani nie odzywałam. Udawałam, że nie żyję. Dokładnie tak się czułam.
Szliśmy wzdłuż korytarza aż skręciliśmy w prawo. Na końcu były stalowe drzwi, a na nich było wygrawerowane samotne słowo. Przełknęłam głośno, gdy kolejny mężczyzna otworzył drzwi i umieścił mnie na kolejnym łóżku szpitalnym.
Zanim zdążyłam odmówić, Filip przypiął mnie pasem do łóżka. Moje czekoladowe oczy spojrzały na niego na co sympatycznie się uśmiechnął.
- Sama się o to prosiłaś - to jedyne, co powiedział.
Poczułam jak łzy spływają mi po policzkach. Co się ze mną stanie? Dlaczego po prostu nie pozwolą mi umrzeć? Dlaczego muszę jeść i wyjść za mąż? Nie tak wyobrażałam sobie swoje życie. Nie tak chciałam żyć. Życie to wzloty i upadki, racja. Jednak nie aż tak. To wszystko to jakiś nowy niewypowiedziany poziom.
Próbowałam walczyć z pasami, ale zacieśnili je jeszcze mocniej. Teraz w ogóle nie mogłam się poruszyć. Pozwoliłam sobie na głośny szloch i wypuszczenie łez. Nawet nie wiedziałam kim teraz jestem. Nie jestem Eleną Williams, to na pewno. Elena Williams to wieśniaczka, która zawsze marzyła o wielkiej, błyszczącej przyszłości. Ta Elena marzyła o śmierci.
Kilka minut później do pomieszczenia weszła pielęgniarka ze strzykawką w dłoni. Próbowałam się odsunąć, ale igła ukuła mnie w ramię i kilka sekund później odpłynęłam.
______
- Eleno - czyjś szept obudził mnie ze spokojnego snu. Blond włosy Shannon opadły na moją twarz. Próbowałam otworzyć moje zmęczone i śpiące oczy, jednak moje ręce i nogi wciąż były skrępowane.
- Co się dzieje? - zaczęłam panikować. Shannon złapała mnie za ramiona.
- Jeśli zaczniesz wariować, znowu cię uśpimy, kochanie - jej słowa uderzyły we mnie, więc starałam się uspokoić moje ciało. - Tak lepiej - pochwaliła mnie.
- Co mi zrobiliście? - splunęłam.
Shannon usiadła na krześle obok mnie.
- Mówiłam, że zmuszę cię do jedzenia jeśli sama tego nie zrobisz.
- Dlaczego mi to robisz? - zapłakałam. Miałam dość. Te miejsce nie jest takie jak ludzie mówią. Tu jest o wiele gorzej. Te miejsce jest wypełnione kłamstwami i nawiedzonymi dźwiękami. To jest prawdziwe piekło na ziemi.
Shannon nic nie powiedziała, jakby ukrywała coś przede mną. Wszyscy zawsze coś przede mną ukrywają, tym bardziej odkąd tutaj przybyłam.
- Shannon! - krzyknęłam, próbując wydobyć z niej odpowiedź. Zamiast tego posłała mi spojrzenie zanim wyszła z pokoju, zostawiając mnie z myślami. Nagle Arnold wszedł do pokoju, a zaraz za nim Filip.
- Co wy chcecie? - przewróciłam oczami, gdy ci odpinali pasy.
- Bierzemy cię z powrotem do celi - zakomunikował Arnold. Kiedy byłam wolna od pasów zaczęłam ich kopać i krzyczeć. Robiłam wszystko byleby stąd uciec.
- Pielęgniarki! - krzyknął Filip, gdy kopnęłam go w szczękę. Jego głowa odsunęła się ode mnie. Do pokoju wbiegła pielęgniarka, która wcześniej mnie odurzyła. Twardo z nimi walczyłam, ale Arnold był silniejszy ode mnie. Przytrzymał mnie na łóżku by pielęgniarka mogła wstrzyknąć mi coś w ramię. Sekundę później zasnęłam.
CZYTASZ
Caged - tłumaczenie II h.s.
ФанфикKiedy biedna dama z Demisewood Creak skończy 18 lat, zostaje zabrana do skorumpowanego miejsca zwanego Trisumber. Trisumber to miejsce, gdzie kobiety żyją w celach. Przetrzymywane są dla zamożnych mężczyzn z miasta, którzy sami wybierają dla siebi...