- Lisa, tak? - usłyszał nagle w pomieszczeniu drugi głos, gdy drzwi otworzyły się, a dźwięki głośnej muzyki wdarły się do środka. Tak dobrze znany mu głos, który teraz ociekał jadem i był przepełniony czymś jeszcze. Bólem. Szybkim, jak na swój stan, ruchem ręki zerwał opaskę ze swojej twarzy. Spojrzał w dół, między swoje nogi, a jego oczy rozszerzyły się z przerażenia, gdy zobaczył klęczącą dziewczynę. Przeniósł nieprzytomny wzrok na Lisę, ale nawet nie był nawet w stanie wykrztusić z siebie ani słowa. - Ja pierdolę. - jako pierwszy oprzytomniał Krzysztof, który stał za plecami żony Grabowskiego. - Ty suko. - zwróciła się po polsku do dziewczyny, która właśnie zbierała się z podłogi, podciągając przy tym swoją bieliznę. Rozpoznała ją. Nie potrafiła w tym momencie zliczyć ile razy widziała ją na koncertach, w pierwszym rzędzie czy nawet na backstage'u festiwali, ale dobrze ją pamietała. Doskoczyła do niej, pozostawiając po sobie podmuch powietrza po gwałtownym ruchu, i złapała ją za szyję, mocno popychając na ścianę. - Lisa! - Krzysiek nie wiedział czy zbierać swojego przyjaciela czy powstrzymać dziewczynę od zrobienia czegoś głupiego. - Za żonatych się bierzesz? - wysyczała, coraz mocniej zaciskając palce na szyi dziewczyny. - Ty mi go odebrałaś! Nie wiem co on w tobie widzi! Spójrz na siebie! - zaczęła się szarpać, ale swoimi słowami tylko pogorszyła sytuację. Grabowska uderzyła nią o ścianę, aż dziewczynę zamroczyło i na chwilę zawisła na ręku dziewczyny. - Tu jesteście! Zbieramy się? Wolałbym dokończyć imprezkę u was. - do pomieszczenia wszedł niczego nieświadomy Maciek. - Weź Lisę. Albo nie. Zajmij się nim. - Kondracki nie chciał teraz tłumaczyć całej sytuacji, która komplikowała się jeszcze bardziej wraz z poziomem wściekłości Lisy. - Co tu się... - zdezorientowany Maciejka stał w drzwiach, próbując zrozumieć o co chodzi. - Maciek! - Krzysiek podniósł głos i wskazał na Kubę, ktory po prostu odpłynął na kanapie zanim zdążył chociaż dobrze podciągnąć bokserki. - Zostaw ją, Lisa. - dopadł do przyjaciółki, łapiąc ją za ramiona. - Zabiję ją. - oświadczyła, spluwając na dziewczynę. - Dokąd leziesz!? - ryknęła za nią, gdy ta próbowała wykorzystać moment i uciec z garderoby. - Zostaw mnie! - warknęła na Krzyśka, który był zmuszony wykręcić jej ręce, aby powstrzymać ją od rzucenia się śladem dziewczyny. - Spotkamy się na miejscu. - Krzysiek rzucił na odchodne, obrzucając Kubę zniesmaczonym spojrzeniem i ciężarem swojego ciała naparł na Lisę, żeby wyszła razem z nim. Próbowała się jeszcze szarpać i rozszerzonymi oczami rozglądała się po pomieszczeniu, jak drapieżnik za swoją ofiarą. Całą swoją złość skierowała na dziewczynę, bo Kuba nawet nie kontaktował. Ale już swędziały ją ręce i była gotowa rozszarpać go, gdy tylko stanie przed nią. - Wsiadaj. - Kondracki nie bawił się w przyjemności, tylko wepchnął Lisę do taksówki i wsiadł zaraz za nią. Podał kierowcy adres i usiadł na kanapie na przeciwko niej. Dopiero po chwili, kiedy pierwszy szok zdawał się pójść w zapomnienie, zwiesiła ramiona i ukryła twarz w dłoniach. Przez jej głowę mknęło tyle myśli, że poczuła się jak na kolejce górskiej i aż ją zemdliło. - To na pewno nie było tak... - próbował się do niej odezwać, ale wybuchnęła głośnym śmiechem, przerywając mu. - A jak było, co? No powiedz mi, Krzysiek, jak było? - od tonu jej głosu po jego plecach przeszedł silny dreszcz, bo brzmiała jak wariatka. Nie płakała. Śmiała się. Wolałby chyba, żeby zalała się łzami, niż kpiła i śmiała się. Jednak w taki sposób po prostu odreagowywała. - Chociaż powinnam się domyślić. Jest dobrze, jak jest dobrze. A za długo było źle. I wszystko wali się jak pieprzone domino. - zaczęła swój monolog, patrząc w okno. - Było wygodnie, a jak zrobiło się trudniej... Wiesz co? Cieszę się, że jednak straciłam to dziecko. Bo prędzej czy później byłoby świadkiem czegoś takiego. - parsknęła śmiechem, ale w jej oczach lśniły łzy. - Jakie, co..? - potrząsnął głową, ale wywołał u niej jeszcze głośniejszy śmiech. - Nie udawaj, że nic nie wiesz. - zakasłała i przetarła twarz dłońmi. - Lisa, Kuba na pewno... - jednak ponownie mu przerwała. - Męska solidarność. Rozumiem. - zbyła go machnięciem dłoni i wysiadła, gdy tylko taksówka zatrzymała się pod ich budynkiem. Krzysiek rzucił szybkim spojrzeniem na taksometr i zaczął przeszukiwać kieszenie w poszukiwaniu gotówki, jednocześnie śledząc dziewczynę wzrokiem. Rzucił kierowcy zmięty banknot i potykając się o próg auta wypadł z niego, podążając śladem za dziewczyną. - Przecież on by cię nie zdradził! - krzyknął, doganiając ją na piętrze, kiedy drżącymi rękoma próbowała wcelować kluczem w zamek. - Nie rób nic pochopnego. Błagam. - wyjął jej klucze z ręki, kiedy poirytowana uderzyła w drzwi pięścią. - Zostaw mnie. - przepchnęła się przed nim, kiedy drzwi ustąpiły i pozostał po niej tylko trzask, kiedy zamknęła się w swoim pokoju. Osunęła się na podłogę i zamknęła oczy, dopiero teraz kompletnie się załamując. Przed oczami ciagle miała klęczącą dziewczynę z penisem Kuby w ustach i jego rozanieloną twarz. Jak echem odbijały się jej słowa... „Spójrz na siebie". I najgorsze co mogła teraz zrobić, to uwierzyć w te słowa. Ile razy sama się zastanawiała co Grabowski w niej widzi, dlaczego to właśnie z nią jest? Było tyle ładniejszych, zgrabniejszych dziewczyn, które mógł mieć na zawołanie. A może to był jakiś głupi zakład? Zakpił z niej, tworząc złudzenie niemal idealnego życia... Krzysiek stał za drzwiami, słysząc jak dziewczyna głośno łka. Nie miał teraz odwagi próbować wejść do środka. Przycupnął na skraju kanapy i wybrał numer Maćka. - Jedziemy. Co tam się, kurwa, stało? - Grabowski od razu zażądał wyjaśnień. - Pytaj mnie, a ja ciebie. Jest źle, Maciek. - nerwowo przeczesał swoje włosy. - Przetrwali wiele, ale to chyba będzie koniec. - te słowa z trudem przeszły mu przez gardło, ale miał po prostu takie przeczucie. I to niezależnie od tego jak doszło do sytuacji, której był świadkiem. Jak gorąco kibicował przyjacielowi i jego związkowi z Lisą, tak teraz czuł, że koniec świata właśnie się rozpoczął.
———-
Czy Lisa zareagowała właściwie? Jak zachowa się Kuba, który zda sobie sprawę z tego co się stało? Czy Krzysiek z Maćkiem będą w stanie jakoś pomóc? Czy to faktycznie będzie koniec, a ich piękna, ale pełna zwrotów akcji historia skończy się rozwodem?
Mam znowu w głowie pewną liczbę gwiazdek i kolejny rozdział będzie po jej osiągnięciu. Zauważyłam też, że jak często publikuję to osoby z zaległościami rzadko komentują, po prostu przechodząc do kolejnego rozdziału. A wasze komentarze z domysłami i przemyśleniami są dla mnie naprawdę cenne i nie raz nie dwa ratowały książkę, kiedy nie wiedziałam co dalej. ❤️🙏
CZYTASZ
Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie się
Fanfic„Patrzył na tę skuloną istotę, która od prawie roku była dla niego całym światem i niemal czuł bijące od niej emocje, które oplotły jego szyję, dusząc gardło niczym stryczek. Niemal wstrzymał oddech, czekając na jakieś słowa płynące z jej ust." Czy...