Rozdział 49

312 18 4
                                    

- (y/n) pov -

Poprawiłam delikatnie włosy, które miałam ułożone w koka.

"Zaraz będzie. Uspokój się, czego tak się denerwujesz?"

Pytałam w myślach samą siebie. Za chwilę termin w mojej przychodni miał nikt inny jak Kai.
I nie mając pojęcia tak naprawdę dlaczego, bardzo się tym stresowałam. Miał coś w sobie, coś co naprawdę przyprawiało mi gęsią skórkę na samą myśl o nim.
Może to tylko tęsknota za jakąkolwiek czułością, a może już nadszedł czas zapomnieć o Tae...

Dzwonek do drzwi.
Showtime.

- Mam to nosić tylko w nocy? - męski, dostojny głos rozległ się po gabinecie, kiedy już ściągnęłam rękawiczki i zabrałam się za dezynfekcję rąk.

- Tak. Aczkolwiek również w chwilach wolnych, kiedy będzie miał Pan czas. - odpowiedziałam miłym głosem.

Prawa ręka mężczyzny skierowała się w moją stronę.

- Proszę mówić mi Kai. Dla przyjaciół jestem Kai. - jego uśmiech zawitał na jego twarzy, sprawiając, że jego pełne usta stały się jakimś cudem jeszcze bardziej pociągające.

- (y/n)...- podałam mu swoją dłoń, również z uśmiechem.

- (y/n) mam dwa pytania... - Koreańczyk podrapał się lekko po karku, spoglądając przy tym niewinnie na moją twarz.

- W takim razie zamieniam się w słuch. - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem na twarzy. Ostatnio nie za często się uśmiechałam, ale przy takim widoku nie mogłam inaczej.

- Więc...jakie są twoje ulubione kwiaty? I pod jaki adres mam je wysłać? - jego uśmiech przerodził się w bardziej zadziorny.

Parsknęłam cicho śmiechem.

- Przepraszam, poprostu się odzwyczaiłam od takich tekstów. - zaskoczył mnie.

Chłopak był raczej zmieszany całą sytuacją, więc kiwnął lekko głową i ruszył w kierunku drzwi z opuszczoną głową.

- Ale... - zaczęłam - Piwonie i pod (adres). - poczułam jak rumieńce rozniosły się po moich policzkach.

Ten tylko kiwnął zrozumiale głową, powtórzył po cichu adres i szczęśliwy wyszedł z przychodni.

Wraz z Elli miałyśmy nasze wspólne wieczorne rytuały.
Zaraz po zjedzeniu kolacji, brałyśmy kąpiel, myłyśmy zęby, nawzajem czesałyśmy sobie włosy, a gdy kładłam ją do łóżeczka czytałam jej różne bajki.
Kochałam czytać książki. Sam ich zapach miał coś kojącego w sobie.

Właśnie trzymałam Elli na rękach, aby móc położyć tą małą istotę do łóżka, gdy po mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka.

Kiedy otworzyłam drzwi z Małą na rękach moim oczom ukazał się wielki bukiet Piwonii. Zaraz po tym wyłoniła się zza niego bardzo dobrze znana mi twarz.

- Więc jestem pod właściwym adresem! - Jongin podskoczył lekko z radości.

- Kai? A co ty tutaj robisz? - przyznam, byłam zdziwiona.

- No...nikt tak późno nie dowodzi kwiatów, więc postanowiłem sam osobiście Ci je wręczyć. - odpowiedział z lekką dumą w głosie. Chwilę potem jego wzrok powędrował na moją córkę.

- To jest Elli, moja córka. - pocałowałam małej główkę, a ta jak zahipnotyzowana wpatrywała się w mężczyznę.

- Witam Elli, jestem Kai. - delikatnie uścisnął małej rączkę a ta uśmiechnęła się od razu od ucha do ucha. Kai spojrzał na mnie, a jego uśmiech szybko zniknął. - Nie chcę sprawiać Ci kłopotów, Twój mąż pewnie będzie zły...

- Och, nie mam męża.

- Chłopak...?

Pokręciłam głową.

- Już nie... - przed oczami pojawił mi się znów Tae. Łzy zebrały się w moich oczach i byłam naprawdę krótko przed załamaniem.
Kai szybko to dostrzegł i wziął ode mnie Elli.

- Może wejdziemy? Nie chcę być niemiły, ale chętnie napiłbym się wody.

Otrząsnęłam się szybko i kiwnęłam głową.
- Proszę wejdź.

I Will Survive ( FF/ TaehyungxReader/ PL )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz