Cześć, Bambi.
Tak jak się spodziewałem, wczoraj 10 minut po 8 dostałem telefon od ciebie. Gdy odebrałem, zapłakany zacząłeś na mnie krzyczeć, że jestem okropny i mnie nienawidzisz, a potem wyszeptałeś, że mnie kochasz. I ja też cię kocham, słońce.
Jest już popołudniu i właśnie skończyłem ostatnie zajęcia. Nie powiem, że były jakieś ekscytujące, ale muszę przyznać, że ludzie mieli rację twierdząc, że jeśli uczysz się czegoś co lubisz przychodzi to łatwiej. W sumie jestem tu dzięki tobie. Naprawdę nie spodziewałem się, że pójdę na aktorstwo, ale masz ten dar przekonywania.
Od zawsze miałem z tyłu głowy zakodowane, że teatr to hobby, dodatkowe zajęcia, ale nie da się za to wykarmić rodziny, dlatego miałem iść na coś związanego z biznesem. Zając stołek w jakiejś korporacji i siedzieć tam po 8 godzin dziennie, mimo że to nie byłoby spełnienie ani moich ambicji ani marzeń. Ale tak jak kiedyś napisałeś, siedziałeś przy mnie i czekałeś aż skończę pisać podanie. Byłeś ze mną, gdy je wysyłałem i kiedy drżącymi dłońmi otwierałem kopertę z listem gratulacyjnym. Wątpię czy bez ciebie poszedłbym w tym kierunku. I dziękuję za to, skarbie.
Teraz wiem, że to właściwa droga, chociaż pewnie nie raz zaliczę jakąś porażkę. Ale będę silniejszy, bo mam kogoś kto będzie mnie wspierał zawsze.
Czekam aż moja twarz pojawi się na milionach bilbordów, a ty pokażesz mi je wszystkie. Pościągasz wszystkie plakaty i poprzyklejasz w swoim pokoju. Tak jak zrobiłeś z tym z zeszłorocznej sztuki. Miałeś rację, że Niall jest w stanie tak po prostu zerwać go ze ściany na środku szkoły, on jest szalony. A potem przyszedłeś i poprosiłeś mnie o autograf na tym, chcąc być pierwszym moim fanem. To było zwariowane, ale też miłe.
Mimo że dziwnie się czuję, kiedy uprawiamy gorący seks na twoim łóżku, a moja twarz patrzy prosto na nas zza szkła. Musisz przyznać, że to lekko przerażające. Ale do tej pory nigdy nie udało mi się przekonać, żebyś zdjął ten plakat i wątpię, żeby kiedyś mi się udało. Potrafisz być naprawdę uparty.
Od tamtej pory siedziałeś w pierwszym rzędzie na każdym moim występie, nawet na tym dla dzieci, kiedy w wakacje wystawialiśmy "Piotrusia Pana". Byłeś na samym przodzie, wpatrzony we mnie tymi swoimi wielkimi oczami. Och, a potem zapytałeś czy mogę zatrzymać ten strój jeszcze na jeden dzień, bo zawsze chciałeś być uwiedziony przez Piotrusia Pana. I cóż, ten strój nadal leży w mojej szafie, jakbyś chciał wiedzieć i kiedyś go jeszcze wykorzystać... Dla ciebie mogę po raz kolejny wcisnąć się w rajstopy, mimo że to wcale nie łatwe!
Słyszałem, że w tym roku twoja szkoła wystawia "Wojenne święta". Dostałem zaproszenie od pani Dupont i może poszlibyśmy tam razem? Obiecuję, że będę trzymał cię za rękę, bo znam to przedstawienie na tyle, że jestem przekonany, że będziesz płakał. Chciałbym, żebyśmy poszli do miejsca gdzie wszystko tak naprawdę się zaczęło.
Mam nadzieję, że twój dzień był wspaniały, bo zasługujesz, żeby każdy taki był. Zadzwonię wieczorem i opowiesz mi o wszystkim, okej? Pamiętaj, że zawsze będę dla ciebie.
Kocham cię, L.
CZYTASZ
500 steps to you | l.s.
FanfictionC. codziennie od pisze list do chłopaka, który mu się podoba, ale nigdy go nie wysyła, składa kartkę i chowa do pudełka w szufladzie. A każdy z tych listów ma dokładnie 500 słów. "A Ty stałeś tam, stałeś lekko zgarbiony na środku i patrzyłeś tylko n...