Rozdział XV

850 61 10
                                    


Alice 

Zabawa w policjantów i złodzieji. (aut.dop. W sumie zrobiłam z tego chowanego, ale nie ważne)W lesie. Wieczorem.

To jest jak proszenie o katastrofę.

-...Gra zakończy się ,gdy wszystkie osoby zostaną złapane.- zakończył trener.

Stoję na popołudniowym apelu, trener w ramach treningu ,stwierdził że taka zabawa bedzie bardzo dobra.

A zachodzące słońce będzie dodawało klimatu.

Po czym dodał ,że ja i Mei ròwnież bierzemy udział i w dodatku punkty za nas są liczone podwójnie.
Oczywiście obie jesteśmy złodziejkami.

Policjańci są podzielone w 3 osobowe grupy. W końcu co kilka głów to nie jedna.

A złodzieje mają dowolność ,czy są razem czy osobno.

Każdy, i złodziej i policjant ma latarkę... w telefonie.

Tak, żeby mógł wròcić po zmroku.

Jeśli zostanie tylko 1 osoba i nie będzie jej można znaleźć ,aż do 24:00. Zostanie ogłoszone przerwanie gry. Jeśli osoba będzie po prostu schowana usłyszy alarm.

W końcu nie możemy się bawić po całym lesie, granice są zaznaczone czerwoną- oczojebną taśmą, która odbija światło jak odblask.

Jeśli natomiast osoba nie wróci do 20 minut po ogłoszonym końcu, trener najpierw wysyła kogoś w las, w poszukiwaniu.  W końcu może ktoś złamać kostkę tylko, więc po co angażować od razu służby.

Jednak jeśli osoba, ktòra poszła szukać domniemanej zaginionej to trener informuje policje, ratowników medycznych itp.

Oczywiście się z tym zapoznałam, bo jak ma się ktoś zgubić to zazwyczaj ja.

-Dobra, wszystko powiedziałem. Zapoznałem was. Jesteście gotowi?- każdy kiwnął głową, oczywiście grupy zostały już podzielone- No to złodzieje, ruszajcie!- krzyknął ,a my zaczęliśmy biec.

Stwierdziłam, że chowanie się w grupie jest bez sensu ,dlatego biegłam sama.

W pewnej książce, gdzie akcja działa się w średniowieczu, główny bohater powiedział bardzo spostrzegawcze słowa. Sens ich brzmiał, że ludzie rzadko kiedy patrzą w górę.

Dlatego jak zobaczyłam taki śliczny, wysoki świerk, to aż przystanęłam i spojrzałam na jego gałęzie ,nie umiąc  dostrzec nawet jego szczytu.

Uśmiechnęłam się, nigdy mnie nie znajdą!

Zaczełam się wspinać, drzewo było zdrowe. Nie spruchniałe, dlatego czułam się w miarę bezpiecznie.

Oczywiście doskonale zdawałam sobie sprawę z tego ,że jeśli wespne się za wysoko to za Chiny ludowe nie zejde stamtąd, dlatego postanowiłam wspiąć się na tak około 5-7 metrów.

Nikt nie zadziera tak wysoko głowy, a jest to wysokość, z której jeszcze da się zejść.

Usiadłam wygodnie na gałęzi, wyciągnęłam telefon.

Miałam 100% baterii, mam manie ładowania telefonu, dlatego rzadko się zdarza ,żeby miała mniej niż 50%.

-O, jest zasięg- szepłam zdziwiona, włączyłam transmisje danych.

Tak to mogę tu spędzić nawet cały Dzień.

Akashi

15 minut po tym jak "złodzieje" pobiegli do lasu, my zaczęliśmy biec.

Już gdy staliśmy, Reo i Kotaro zapytali się mnie ,czy będziemy szukać razem.

Nie miałem powodu, dla którego miałem im odmówić. W końcu większość osób szukała w grupach.

-Jak myślicie ,znajdziemy kogoś?- zapytał Kotaro.

-Naprawdę myślisz ,że jestem w stanie przegrać? Nawet jeśli jest to głupia gra, wygrana liczy się tak samo, jak każda inna.- odpowiedziałem, po czym dostrzegłem 3 osoby z ostatniego składu.

Było osób do znalezienia 18, trzy już z głowy. Zostało 15.

W czym Alice.

Szybko potrząsłem głową.

To nieistotne.

Muszę przyznać, że niektórzy mieli naprawdę dobre kryjówki.

Żeby wygrać byli w stanie zrobić naprawdę dużo.

Marne ich nadzieje.

Znaleźliśmy już 6 osobę, akurat minęło 15 min. od kąd byliśmy na polu treningowym.

Trener kazał nam się co 15 minut zgłaszać, żeby nie trzeba było szukać jak się już wszystkich znalazło.

Gdy dotarliśmy na miejsce, było już naprawdę dużo osób.

-Są już wszyscy?- zapytałem Mei, która stała obok mnie.

Pomręciła głową.

-Brakuje już tylko Alice- powiedziała, wyglądała na zaniepokojoną.- Większość się już poddała, w końcu na codzień jest trudno ją wypatrzeć, a co dopiero jak się schowa.

-Mimo wszystko, wygrała. Jest ostatnia, pójdę jej poszukać- oznajmiłem głośnie, tak aby trener słyszał. Kiwnął głową,a ja skierowałem swoje kroki w strone lasu.

Chodziłem po lesie i non stop głośno mówiłem "Jesteś ostatnia Alice, wyłaź".

W pewnym momencie ,spadła na mnie szyszka.

Świerkowa szyszka.

Zadarłem głowę do góry.

Alice siedziała na gałęzi kilka metrów nademną.

Uśmiechała się wesoło, machając energicznie nogami.

-Złapiesz mnie? Czy mam się męczyć po gałęziach?- zapytała, nie wiem czemu, ale wydaje mi się naprawdę piękna w tym momencie.

Otrząsnąłem się szybko.

-Nie mam zamiaru.- odpowiedziałem sucho.

Nadymała policzki.

-Ale z ciebie sztywniak!- powiedziała i zaczęła schodzić.

Dopiero teraz zauważyłem ,że Alice jest bardzo wygimnastykowana.

Gdy w końcu zeszła po około 5min. ruszyliśmy do trenera i reszty.

Opublikowane: 1.10.2019

Akashi x OC - Niknąca PrzewodniczącaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz