Rozdział 27

3.1K 154 6
                                    

*parę dni później*

*oczami Holly*

Nadszedł piątek, a ja spędzam go nadal w łóżku. Jest już ze mną o wiele lepiej, ale moja trójka opiekunów uważa, że lepiej dla mnie będzie jak jeszcze zostanę w swoim pokoju, a sami wyszli na miasto. W ten oto sposób została sama, z gorącym kakałkiem, nadrabiając zaległe sezony ulubionego serialu. Nie ma to jak szalony weekend.

Z mojego serialowego transu wyrwał mnie dzwonek telefonu. Podniosłam urządzenie i westchnęłam na widok numeru mojej koleżanki z pracy. Po chwili namysłu czy odebrać, a może odrzucić, zdecydowałam się pociągnąć za zieloną słuchawkę.

- Halo? - odezwałam się już mniej zachrypłym głosem, niż parę dni temu.

- No witam, szanowną koleżankę! Słyszę, że już lepiej. Jak tam zdrówko?

- No co raz lepiej. Jeszcze trochę i będę zdrowa jak ryba. - powiedziałam, zatrzymując odcinek. - A jak tam u ciebie? - dodałam.

- U mnie jakoś leci. Bywają gorsze i lepsze dni. - rzekła - Tylko mam pewien problem. - dodała powoli. Oho. Znalazła się przyczyna tego nagłego telefonu. - Pamiętasz jak ci mówiłam parę dni o jutrzejszym przyjęciu? - mruknęłam, potwierdzając. - No to druga kierowniczka sali mi się wykruszyła i nie wiem co teraz mam robić. - westchnęła. - Wiem, że jesteś chora, ale może dałabyś radę ją zastąpić?

Milczałam przez chwilę. Propozycja niezwykle ciekawa. Z chęcią bym ją przyjęła. Nie jest źle, no ale moje mamuśki my chyba nie pozwolą ruszyć tyłka z pokoju. Mogłabym się wymknąć, ale chłopacy w tym Harry tam będą i jak mnie zobaczy to furii dostanie...

- Ali, z chęcią bym przyjęła twoją propozycję, naprawdę ja nie mam nic przeciwko, ale wydaje mi się, że moje współlokatorki mnie nie puszczą. - wypuściłam powietrze z ust. - Chyba, że nic im nie powiem i postawie je, przed faktem dokonanym. - spojrzałam w kierunku zegara. Zabiją mnie jak im wywinę taki numer, ale czemu by nie spróbować... - Dobra, zgadzam się. O której mam być w Celebrity?

- O jejku, dziękuje! Impreza nie jest w celebrity, ale wiesz podjadę po ciebie, żebyś nie musiała łazić po tym zimnie. Bądź gotowa na 15. Impreza zaczyna się o 18, ale jeszcze musimy przygotować. Jeszcze raz bardzo dziękuje! Ratujesz mi życie! - nawijała podekscytowana.

- Nie ma za co. Wymagania co do stroju?

- Nie ma. Ubierz się po prostu elegancko. Mile widziana sukienka i szpilki.

- Okej, to do jutra. - pożegnałyśmy się i zatopiłam się bardziej w kołdrze. Odpaliłam z powrotem serial.

No to nie będę żyć...

*dzień później*

13:30. Wyczłapałam się z łóżka i zaczęłam się szykować. Poranną nieobecność moich współlokatorek przeznaczyłam na umycie i ogarnięcie włosów. Wiem, że i tak przed wyjściem będę musiała im się wyspowiadać, ale najwyżej wyjdę nie przejmując się ich zdaniem. Potem zostanie mi unikać Harry'ego przez resztę wieczoru. Zdawałam sobie sprawę, że prędzej czy później zobaczy mnie dzisiaj na przyjęciu i będę miała niezły opieprz.

Założyłam na siebie czarną, dopasowaną sukienkę z koronką na plecach i wybrałam również w tym kolorze wysokie szpilki. Poprawiłam włosy, które opadały mi falami na ramiona. Wzięłam głęboki wdech i wyszłam z pokoju, żeby iść na małą pogawędkę z moimi niańkami. Siedziały przy stole popijając bodajże herbaty. Chloe przeglądała coś w laptopie, a Alex z wyciągniętymi nogami na drugim krześle, czytała książkę. Podniosła na mnie wzrok i popatrzyła zdziwiona.

• Charm •  || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz