ROZDZIAŁ I

16 4 0
                                    

A: *Biegnie co sił w nogach w oczach mając łzy. Nie wie gdzie biegnie. Dobiegł do parku będąc już naprawdę zmęczony usiadł na ławce schował twarz w rękach i łzawi w nie* -Weź się w Garść Argen…-

D i N: *wracają do domu skądś tam* 

D: *zauważył Argena* tato czemu on płacze? 

N: *spojrzał tam* nie wiem… chodźmy zapytać co się stało… *idzie w stronę argena trzymając Dopiego za rękę. Kucnął przed Argenem* Co się stało chłopczyku? 

A: *Wystraszył się go i Odsunął od niego nic nie mówiąc*

N: Nic ci nie zrobię… Powiedz mi co się stało.

A: N- nic.

N: Zgubiłeś się? Gdzie twoi rodzice?

A: *Odwrócił od niego wzrok nie mając ochoty z nim rozmawiać. Wytarł łzy w rękaw i przytulił swoje kolana*

N: Nie możesz tu tak siedzieć… ma dzisiaj padać… nie mogę cię tak tutaj zostawić…. 

A: *Spojrzał na Dopiego i znów Odwrócił wzrok od nich* A co pana obchodzi los jakiegoś dziecka jak ja?

N: Każde życie jest ważne, nie chcę żeby coś ci się stało przez to że cię tu zostawiłem… 

A: Radziłem sobie przez wszystkie lata teraz też sobie poradzę. Nie ufam Panu… żegnam.

N: Pozwól mi chociaż cię odprowadzić…. 

D: *wspiął się na ławkę i przytulił go* Ale jak cię zostawimy to znów mozes płakać… Nie chcę zebyś płakał…. 

A: *Zdziwił się ich dobrocią* Nie mam już domu… *Próbuje się uwolnić od Dopiego*

D: Nie lubis tulic sie?*jest trochę smutny ale jeszcze nie puścił go*

A: Nigdy… Nikt mnie nie tulił…

D: I nie podoba ci się? 

A: Nie wiem… *Spuścił wzrok*

N: Gdzie mieszkałeś? 

A: Daleko z tąd… wybiegł z domu około 15 i blakalem się do teraz… 

N: Strasznie długo…. Nie będę mógł cię odprowadzić jak nie wiem gdzie iść… dziś zostaniesz u nas. Chodź z nami do domu, proszę… 

A: Ja Juz nie mam domu!

N: Pójdziesz do naszego domu… to może być też twój dom… ale chodź z nami… 

A: *Waha się. Zaburczało mu w brzusiu i złapał się za niego*

D: *zachichotał*

N: jesteś głodny? Tym bardziej nie możesz tu zostać… no chodź… 

A: No… Dobrze Psze Pana…

N: *uśmiechnął się do niego przyjaźnie i stanął prosto* No to chodźmy… 

A: *Zeskoczył z ławki nieśmiało i stanął za nim*

N: *ściągnął Dopiego z ławki i złapał go za rękę*

D: *wyciągnął rączke do Argena żeby nią chwycił*

A: *Odwrócił od niego wzrok nie przystosowany do takich rzeczy*

D: *nie zniechęcony sam chwycił jego rękę*

A: *Spojrzał na Dopiego ale ścisnął lekko jego rękę i blado się uśmiechnął*

D: *też się uśmiechnął*

Find HappinessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz