rodzinny obiad

1.4K 55 7
                                    


- Będę za 10 minut, do zoba - dzwonie na szybko do Werki

Gdyby ktoś mnie zobaczył w tym momencie, powiedziałby że widzi starą Domi. Zapracowana, nie ma czasu na miłość, 24 godziny to dla niej za mało.

Ale aktualnie mam czas na wypicie ciepłej kawy, nigdzie nie muszę się spieszyć i co najważniejsze mam wymarzoną pracę - sama ustalam sobie zasady jedynie co mi Szef narzuca to „do końca tygodnia raport na moim biurku" hehe Kocham go oczywiście po przyjacielsku nie odebrałabym chłopaka mojej ukochanej kuzynce.

Miłość? Myślę że mam jeszcze czas ale nie mówię że nie robię nic w tym kierunku ....

Wchodzę do restauracji i kieruję się na taras gdzie przy wielkim „rodzinnym" stole czeka na mnie ekipa.

Wszyscy są elegancko ubrani, ja zresztą też czarna sukienka jak najbardziej pasuje na taki wspólny obiad.

Siadam koło Matiego witając się z nim buziakiem w policzek. Nie ma już co ukrywać że ciągnie nas do siebie.

- Hej wszystkim - wstaję i zwracam na siebie ich uwagę - Zebraliśmy się tutaj ponieważ Wujaszek dał mi podwyżkę i nie mam co zrobić z kasą hehe

- Haha śmieszne - Łuki mimo że zabrzmiało to groźnie to Łuki się śmieje

- Ej ja się jej o to wczoraj pytałem haha -Friz wstaje i się śmieje przedrzeźniając nas z wczoraj - Domi powiedz nie masz co robić z kasą i zabierasz nas na obiad? ~ noo zgadłeś za dużo mam zielonych haha

- A tak na poważnie chciałam wam podziękować za niesamowite pół roku. Boziu jesteście dla mnie taka małą prawdziwą rodziną, pokochałam was jesteście niesamowitymi ludźmi - poleciała mi łezka i spojrzałam na siedzącego Matiego który wstał i uśmiechnął się do mnie obejmując mnie

- Brzmisz jakbyś się żegnała - Werka

- Hehe jeszcze niee

- Jeszcze? -Werka patrzy sie na Friza z niedowierzaniem - co się tu dzieje?

- Za miesiąc wyjeżdżam ...

- Ale jak to? Puścicie ją ? Mati? - Werka dalej nie dowierza, od razu widać jak wszyscy posmutnieli, mi też zrobiło się przykro

- Nie jedzie na zawsze, wróci po 5 lub 6 tygodniach. To jest tylko szkolenie, ale na weekendy będzie do nas przyjeżdżać. Nie przejmuj się Werka dla mnie to też trudne.

- Hm? - teraz widzę te wszystkie ciekawskie spojrzenia

- Już chyba nie ma co ukrywać, bo chyba wszyscy już to widzą - uśmiecham się do Tromby - daliśmy sobie z Dominiką szansę na wspólne życie

- W końcu! - Kasia zaczęła krzyczeć i podeszła nas przytulić

Reszta zaczęła nam gratulować. Życzyli nam wytrwałości dużo miłości i usłyszeliśmy same piękne słowa.

Resztę dnia spędziliśmy na wspólnych rozmowach, grach chcieliśmy jak najlepiej wykorzystać te ostatnie dni ...



Kończę tą opowieść z dwóch powodów :

* 1 - zaczął się rok akademicki a co za tym idzie nauka

*2 - nie mam pomysłów na dalsze części tej książki i postanowiłam ją jakoś ładnie zakończyć. Nie ma chyba nic gorszego niż nieskończona książka ehh ;p

Ale nie mówię że już nic nie napiszę :)

Pozdrawiam :)

Układ doskonały ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz