W dobie internetu wykształciło się rozumienie gatunku horroru o bardzo płytkim zasięgu - horror istnieje, by straszyć. Czy jest to jednak poprawne stwierdzenie?
Owszem, horror to gatunek mający wywołać w nas konkretne emocje - rozciągające się od dreszczu, przez strach, przerażenie, paranoję, aż po obrzydzenie. Są to emocje ekstremalne, powodujące przypływ adrenaliny, dzięki czemu wiele osób czerpie przyjemność z samej czynności przyswajania horroru. Ważnym jest jednak, by nie upłycać gatunku do jednego celu, a w zasadzie efektu.
Horror i makabra służą przede wszystkim zgłębianiu ludzkiej psychiki i natury, w tym anatomii strachu. Strach posiada tysiące twarzy, a każda z nich mówi więcej o ludzkiej naturze niż miłość, radość czy jakiekolwiek pozytywne emocje, bo to właśnie strach jest emocją wiodącą w procesie ewolucji. Pozwala nam on na wykształcenie mechanizmów obronnych, ostrzega w celu ucieczki, niejednokrotnie ratuje skórę. Strach jest emocją niezwykle pierwotną, niezmienną wręcz od setek lat, a dzięki temu nieopisanie uniwersalną. Przez lata nawet tak rdzenny i prymarny instynkt jakim jest popęd płciowy ulegał zmianom – jestem pewine, że zobaczywszy samicę człowieka z okresu kamienia łupanego ostatnie, co przychodzi mężczyznom na myśl to stosunek. Strach natomiast sięga dużo głębiej, nie ima się ciała ani przemijania.
Jednym z ogromnie ważnych aspektów samego strachu jest strach przed nieznanym. To jemu poświęcę najwięcej czasu i uwagi, gdyż ze wszystkich rodzajów strachu ten jest właśnie najbardziej macierzystym.
Horror wymaga doskonałego oraz świadomego operowania językiem. Nigdzie indziej plastyczność literackiego obrazu nie jest tak niezbędna. Z tego względu też doceniałom zawsze ten gatunek pod względem czysto artystycznym. Najświetniejsi mistrzowie posiedli umiejętność synestetyzacji tekstu, operowania słowem z precyzją neurochirurga, i to w dosłownym tego słowa znaczeniu, bo wwiercają się w mózg czytelnikowi, by dokonać nieodwracalnych zmian. Dobry horror pozwala zarówno zobaczyć, poczuć, jak i wręcz powąchać (w niektórych przypadkach zasmakować) obrazów.
Podsumowując po krótce, moja miłość do horroru rodzi się z hiperhumanistycznej fascynacji człowiekiem jako nadal nieodgadnionym. Gatunkiem zwierzęcia, które zdołało uzyskać tak wysoki intelekt i tak niezwykłą siłę przebicia jedynie dzięki własnej głupocie przełamywania tegoże strachu. Z tej badawczej ciekawości rodzi się również fascynacja artystycznym narzędziem, jakim jest język i rozmaite formy przekazu.
Pokładam nadzieję w Was, czytelnicy, że jako osoby wrażliwe i przejmująco ludzkie docenicie moje starania. Pragnę przelać na papier autentyczne wizje artystyczne, ale również pastisz i odwzorowanie stylu oraz klimatu najróżniejszych podkategorii horroru. Każda z nich ma w moim mniemaniu niepowtarzalne walory, będąc mniej lub bardziej literacko znacząca.
CZYTASZ
Spleśniałe Pomarańcze (zbiór)
HorrorOpowiadania, creepypasty. Sierociniec dla owoców mojej namiętności w stronę horroru.