Jinyoung zdążył w ostatniej chwili przed rozpoczęciem zawodów starszego. Chłopak obiecał sobie jak i jemu że będzie na nich. Pierwsza połowa nie była dla nich dobra ponieważ drużyna Jacksona przegrywała dwoma punktami. Park wziął wodę która kupił dla chłopaka i zszedł trochę niżej tak że jego przyjaciel mógł podejść.
-Jesteś ? - mówi a młodszy uśmiecha się i podaje mu wodę
-Wszyscy jesteśmy popatrz - wskazuję na tył gdzie chłopak widzi swoich hyungow oraz przyjaciół Jinyounga w typowej czarnej bluzce z napisem Wang z tyłu i trzymających transparent z napisem 'Jackson Wang wygra mecz bo najlepszy przycież jest'
-Dziekuje wam to jest kochane i urocze
-Nie ma za co - mówi Jinyoung i delikatnie kaszle
-Co jest? Jesteś chory?
-Nie po prostu dużo wiwatowałem i tak jakoś napije się wody i mi przejdzie - sklamałPrzeciez nie powie mu ze ostatkami sił zmobilizował się rano wziąść lekarstwa na zabicie gorączki aby być wstanie przyjść i kibicować mu.
-Po skończonym meczu odwioze Cię do domu
-A nie wolisz spędzić czasu z drużyną
-Nah mam ochotę na ciasto Youngjea które czeka na mnie w lodówce oraz na odcinki Pororo z Tobą w twoim pokoju
-Brzmi jak dobry plan-uśmiecha się do niego
-Czyli zgoda?
-Zgoda - mówi i usłyszeli dzwonek zwiastujacy koniec przerwy więc Jinyoung pomachal mu i życzac mu powodzenia udał się na swoje miejsce.Druga połowa meczu była bardzo wyrównana i Jackson robił wszystko żeby zbierać punkty i kiedy był już ten najważniejszy moment, ostatnie sekundy chłopak wrzucił piłkę do kosza dostajac za to trzy punkty czym spowodował zwycięstwo swojej drużyny. Jinyoung z przyjaciółmi zaczęli wiwatowac a Jackson w stanie euforii pobiegł do nich.
-Brawo Kayee jestem dumnym hyungiem - odezwał się Jb na co Wang podziękował
-Jakie macie plany na dziś?
-Wybacz nam ale muszę wracać do kawiarni ale i tak pewnie widzimy się wieczorem co? W sensie zostajesz u nas na noc dziś?-odezwał się Youngjea podając mu wodę oraz ręcznik
-Taki był plan-przyznaje
-Będę w domu gdzies koło północy może dopiero jutro rano mam projekt do zrobienia
-Nic nie mówiłeś hyung - odezwał się Jinyoung
-Przepraszam wypadło mi z głowy
-Mnie czeka dzis wreszcie przeprowadzka do Gumiego także też odpadam ale za to jutro jestem do dyspozycji
-Co powiecie na pyszny domowy obiad w moim wykonaniu jutro u nas? - pyta Youngjea na co wszyscy się zgodzili
-Poczekasz na mnie pod szatnia? Tylko się przebiore i pojedziemy do Ciebie? - spytał się Parka który kiwnal tylko głowąPoszedł za starszym wcześniej żegnajac się z przyjaciółmi i odbierając od Ima klucze. Stanął przed drzwiami tak jak kazał mu starszy i czekał na niego. W między czasie do szatni wszedł też Mark wczesniej witając się z Jinyoungiem. Park naprawdę marzył już o pójściu do domu gdzie położyłby się na łóżku i wtulilbys się w przyjaciela, oglądając bajkę lecz nastrój zniknął w momencie gdy usłyszał głos blondyna pytajacy Jacksona dlaczego utrzymuje kontakt z takim dzieckiem jak on. Psychika chłopaka zadziałała wtedy i nie czekając na odpowiedź Wanga uciekł z tamtąd. Wybiegł szybko przed budynek i równie szybko zaczął iść w stronę domu. Zwolnił dopiero w momencie kiedy zauważył że już jest daleko od nich. Szedł wolno zastanawijac się nad słowami Tuana.
Dlaczego ktoś tak miły, zabawny, wyrozumiały i dobry trzyma się tak zniszczonego i zalamanego człowieka jak on? Przecież to nie ma sensu. Mark miał rację. Trzeba się nim zajmować jak małym dzieckiem. Pilnować na każdym kroku czy nie ma jakiś głupich myśli.
Chłopak myślał tak intensywnie że nie zauważył ulewy która właśnie się zaczęła. Szedł dalej zastanawiajac się czy jego znajomość ze starszym ma jakikolwiek sens,kiedy poczuł jak ktoś przyciąga do siebie.
-Czy ty jesteś nienormalny? Coś ty sobie myślał hmm? Wiesz jak się wystraszylem kiedy wyszedłem z tej cholerne szatni? Szukałem ci wszędzie i wtedy pomyślałem że może wróciłeś do domu? Dlaczego idziesz do domu w takim deszczu? Zwłaszcza chory? Myślisz że nie zauważyłem tej gorączki?
-Puść mnie Kayee
-Nie
-Puść mnie Kayee - chłopak zaczął się wyrywać
-Nie dopóki nie powiesz mi co się stało
-Zostaw mnie i przestań zajmować się takim dzieckiem jak ja
-Słyszałes Marka prawda? - wtedy chłopak wszystko zrozumiał - Cos ty sobie wbił do głowy Jinyoungie?
-Powiedz mi po co to wszystko robisz? Po co się mną zajmujesz? Martwisz o mnie? Po co mnie do cholery ratowałes trzeba było mnie zostawić jak tylko ci powiedziałem gdzie jestem i jak zrozumiałeś coś zamierzam- powiedział a starszy poczuł uklucie w sercu
-Nigdy więcej nie waż się tak mówić ani myśleć. Rozumiesz Jinyoung? Nie pozwalam - powiedział patrząc na jego twarz która była cała mokra od deszczu jak i łez chłopaka
-Po co to wszystko robisz do cholery? - warknal
-Bo cię kocham ty idoto i nie mogę pozwolić aby coś Ci się kiedykolwiek stało albo żebyś sobie coś zrobił na nowo
-Ko-kochasz mnie? Nie możesz
-Nie mogę? - zaśmiał się - A to niby czemu?
-Kto chciałby kochać kogoś tak zepsutego jak ja co? Jestem złamany Jackson
-Ja cię kocham takiego - mówi zbliżając się do niego
-Nie możesz, nie powinieneś
-Przyznaj się Jinyoung że sam chcesz żebym to robił. Przyznaj się że sam czujesz te uczucie do mnie. Powiedz to
-Skąd ta pewność co? - pyta go
-Stąd - mówi i całuję go mocno przybliżając się do niegoJinyoung po chwili oddaje pocałunek i wtedy sam rozumie swoje uczucia. Już od dawna wiedzial że chce być z Jacksonem. Wiedział że to co czuje do niego jest romantycznym uczuciem i marzył żeby chłopak odwzajemnial je.
-Powiesz to wreszcie czy będziesz dalej się okłamywał-powiedzial kiedy oderwal się od młodszego
-Ja, ja
-Dawaj Jinyoung
-Kocham cie - szepnął
-Ja ciebie też - pocałował go delikatnie