Tutaj coś myślę że będą potrzebne chustki..
-------------------------------------------------Masywny niebieski smok leżał spokojnie oddychając. Breakdown bo tak się został nazwany otworzył żółte ślepia by spojrzeć na ludzką kobietę która ze smutkiem patrzyła na niego. Jedynie ją ze wszystkich ludzi tolerował. |I troszkę Miko lub raczej jej ubrania które nosiły zapach znajomych Breakdownowi smoków.|
June nie mogła się mu dziwić po tym co mu się przytrafiło z powodu kłusowników. Za pierwszym razem nie było tak źle gdy ci wzięli go na cel ale teraz po drugim ataku wątpliwe było czy wróci na wolność. Nie miała pewności czy Knock Out i Ratchet uzdrawiające smoki dadzą radę bardziej mu pomóc.
Westchneła przypominając sobie śmierć tych smoków których nie dało się uratować. Pozostawiły ból i smutek. Mimo że wiedziała że to nie jej wina i tak czuła winę ze nią dała rady pomóc. Między innymi Tailgate'owi i Cliffjumperowi.. Te smoki były niezwykle podobne do siebie mimo że nie były spokrewnione.
Te dwa samce były też bliskie dla smoczycy imieniem Arcee która żyła w głębokim smutku po każdej ze strat. Chociaż Knock Out który ostatnimi czasy był blisko niej oraz obecność Jack'a syna June pomagała smoczycy, kobieta wiedziała że Cee ciągle przeżywa ten ból.
June strząsneła z siebie ciężkie myśli i zdołała się z trudem ciepło uśmiechnąć do smoka który obserwował ją.
- Hej Breakdown. - Przywitała się. - Mam nadzieję że.. Lepiej się dzisiaj czujesz..
Breakdown nie zareagował. Jedynie poruszył uchem dalej ją obserwując.
- Airachnid znów próbowała tutaj się dostać. - Powiedziała. Smok mrugnął. - Myślę że naprawdę chcę znów Cię zobaczyć.. Ty pewnie też chciałbyś ją zobaczyć.. Tak samo Knock Out'a.
Breakdown gdy jeszcze chodził sobie wolno zalecał się do tej smoczycy która wtedy za bardzo się nim nie interesowała. Droczyła się tylko ale teraz było widać że się martwi. A jeśli chodziło o Knock Outa to byli blisko od momentu w którym się spotkali.
- Pytałam Fowlera ale nie dał mi jednoznacznej odpowiedzi czy pozwoli Airachnid tu być.. - Pomyślała o czymś i się zaśmiała cicho. - Chociaż jak go przycisnę to może pozwoli jak myślisz?
Breakdown wziął głęboki wdech zamykając oczy. Smok rzadko się ruszał i to nabardziej martwilo kobietę gdyż wiedziała że takie wielkie stworzenie musi się dużo ruszać. Doskonale pamiętała jak razem z Bulkheadem i Wheeljackiem taranowalii dla zabawy obiekty większe od nich samych. Ci giganci niszczyli razem wszystko a teraz..?
- Mam nadzieje że już wkrótce wrócisz wolność.. Ale na razie to jest walka.. - June wzięła głęboki wdech powstrzymując się od płaczu. Za każdym razem ten sam ból.
Podeszła bliżej smoka której uważnie teraz się jej przyglądał uważnie jakby zaniepokojony.
June padła na swoje kolana przy głowie smoka i ujęła w dłonie jego pomarańczowy pysk gładząc lekko łuski. Smok wydał z siebie głęboki pomruk.-To jest twoja walka.. - Kontynuowała już nie powstrzymując słonych łez które spływały w dół po jej policzkach. - Walka o twoje życie Breakdown rozumiesz? Nie możesz przegrać..
Smok byl zdziwiony i zaniepokojony nagłym płaczem tej małej istotki. Zawsze wyczuwał dużo smutku na tej ludzkiej samicy i nie wiedział z jakiego powodu. Teraz też czuł dziwny zapach determinacji skierowany w jego stronę. Ale dlaczego? Czyżby ta delikatna istota martwiła się o niego? Owszem czuł się okropnie ale czemu miałaby się o niego martwić? Nie rozumiał i od tego wszystkiego bolała go głowa. Chciałby by tamten tajemniczy czytacz myśli tu był i wytłumaczył mu to. Próbował jak najlepiej skupić się na tych dziwnych słowach i na jej emocjach by zrozumieć.
- Nie chce by kolejny smok umierał z ich powodu.. I zostawiał po sobie większy ból oraz smutek.. Musisz walczyć.. - Wyszeptała patrząc w smocze żółte ślepia. Zamykając swoje oczy dodała jeszcze. - Jesteś silny wiesz o tym..