51-kochający rodzic

452 16 0
                                    

-Czy ja wam czasami nie przeszkadzam?-zapytałam się ich. Nagle moi podwładni wstali z swoich miejsc i pokłonili mi się.

Zignorowałam ich. Jeśli przed tem nie okazali mi szacunku to teraz już nie muszą tego robić. Zamiast tego powinni mnie przepraszać. Na serio budzi się we mnie bogini.
Podeszłam do  ogromnego drewnianego stołu, które bez problemu pomieściłby wszystkich olimpijskich bogów.  Usiadłam naprzeciw Aresa.  Zaczęliśmy jeść.
Na razie nie będę wstrzynać z nimi rozmowy. Wolę zostawić to na później by w mojej głowie narodził się plan jak zacząć tą jakże wspaniałą rozmowę.

-I jak tak planowanie za moimi plecami?-spytałam się rodziców gdy tylko skończyłam swój posiłek.

-O czym ty mówisz córko?-zdziwiła się moja mama. Czy ona o tym nie wiedziała , czy tylko udaje? Obstawiałabym to pierwsze.

-Tato, a może wyjaśnisz całą sytuację mamie-zwróciłam się do niego z niewinnym uśmieszkiem.
Nic nie odpowiedział. Szkoda, a już myślałam, że szybko nam to wyjaśni

-O co w tym chodzi?!-spytała się  mnie i boga wojny  wkurzona Afrodyta.  Czyli pierwsza opcja jednak się nie sprawdziła i jest to druga.

-Ares i Zeus stwierdzili, że ja sobie sama nie poradzę w wykonaniu tej misji i kazali  bogu strategi ze mną  zamieszkać by mnie pilnował-wyjaśniłam jej to nie zgłębiając się w najmniejsze szczegóły.

-Czy ty do reszty pogłupiałeś? Jak możesz wątpić w swoją jedyną boską córkę i to w dodatku taką, która cię przewyższa mocą!!!-krzyknęła najpiękniejsza z bogiń na mojego tatę. W sumie nie chciałabym być na jego miejscu.  Dobrze, że mama nie ma potężniejszej mocy. Oczywiście nie uważam mojej rodzicielki  za  jakąś gorsza z powodu  jej zdolności.  Chodzi mi o to, że gdyby miała dajmy na to władzę nad niebem tak jak mój dziadek; to przez kilka dni padałby deszcz i była burza.

-Afrodyto to dla jej dobra!!-krzyknął na nią bóg wojny

-I ty niby wiesz co jest dla mnie najlepsze-przez niecałe osiemnaście lat nie miał ze mną kontaktu, a teraz znalazł się kochający rodzic.

-Nike nie odzywaj się kiedy nie jesteś proszona-warknoł na mnie. Już coraz to mniej mu brakuje do roli jakiegoś kundla. 

-Ojcze zapominasz, że to jest mój dom więc ja tutaj żądzę, więc rozkazuję Ci natychmiast  opuścić moje ziemię

-Nie przyjmę rozkazu od swojej córki-ciekawe czy w ogóle otrzymuje go od kogoś innego. Moim zdaniem nie. 

-Będziesz  musiał bo jak na razie to ja jestem żądzę i w tym momencie nie interesuje mnie to, że jesteś moim ojcem-nie pozwolę  mu się rządzić w moim domu. To jest moje królestwo. To na jestem tu panią, a on tylko bogiem-tam są drzwi-wskazałam  na wyjście z jadalni. 

Wkurzony wstał od stołu przy tym przewracając krzesło, na którym siedział. Nawet nie zwrócił na to uwagi tylko szybko wyszedł z tego  pomieszczenia. Za nim oczywiście wyszli jego strażnicy. Dopiero teraz zorientowałam się, że wszystkiemu przyglądali się dowódcy moich wojsk. No to pięknie. Oby nikt nie wygadał się co tu się przed chwilą stało. Inaczej chyba ukatrupię tego kto zapoczątkował plotki na mój temat  i mojej rodziny.

-Wyjdźcie!!!-rozkazałam im władczym głosem. Od razu się mnie posłuchali. Chociaż moi podani potrafią się mnie słuchać. Po dwóch minutach w jadalni byłam tylko ja i moja mama. Z jej oczu płynęły łzy.  Podeszłam do niej i ją przytuliłam. Chociaż tyle mogę zrobić. Jak na razie. Gdy tylko spotkam Aresa to go uduszę  gołymi rękami. Oby to się stało jak najszybciej. Chyba będę musiała się na kimś wyrzuć. Może na tym blogu strategi? W sumie dobry pomysł, ale teraz muszę pomóc mamie się pozbierać. Gdy tylko przestała płakać zaprowadziłam ją do jednej z wolnych komnat w tym ogromnym pałacu. Chociaż nalegała, że poleci do swojego domu wiedziałam, że będzie to dla niej trudno.  Albo będzie musiała się tłumaczyć Hefajstosowi dlaczego płakała i co się stało u mnie, albo słuchać darcia się mojego kochanego ojca. Pomieszczenie do którego zaprowadziłam moją matkę było dość blisko od mojego pokoju. Super. Weszłam z nią do trochę mniejszego niż mój ale nadal sporego pomieszczenia.  Na białych ścianach wisiały jakieś obrazy. Na środku pomieszczenia stało dwuosobowe łóżko, a dookoła niego szafy i jedna spora komoda.  Usiadłam z mamą ma łożu. Za jej prośbą zaczęłam jej opowiadać trochę o moim wcześniejszym życiu. Wiecie tym zanim trafiłam do obozu herosów i zostałam przedstawiona jako bogini

Nastoletnia bogini(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz