Rozdział XVII

846 57 13
                                    

Akashi

Po śniadaniu Alice ,gdzieś poszła. Była niesamowicie zdenerwowana na mnie, więc poniekąd się nie dziwie.

Także mnie, jej osoba jakoś niesamowicie nie interesowała, w końcu przyjechałem tu trenować, a nie niańczyć moją wice.

Poszedłem na plac ćwiczebny, gdzie był już trener i niektórzy zawodnicy.
Po usłyszeniu instrukcji, po porostu zacząłem wykonywać ćwiczenia.

Time Skip

Wszedłem do naszego pokoju, świeżo po prysznicu.

Pierwsze co zastałem to Mei ,chodzącą w kółko z telefonem w ręce.

Była wyraźnie zdenerwowana i zaniepokojona.

-Nie ,żeby mnie to obchodziło, ale co ty robisz?- zapytałem rudowłosą.

-Nie mogę dodzwonić się do Alice!- jękła żałośnie.-Czemu nie odbiera?

-Może dlatego, że jej telefon jest tu?- wskazałem na przedmiot leżący na pościeli.

Haku się odwróciła i sięgnęła, zdziwiona po telefon białowłosej. Szybko go odblokowała.

-Wyciszony- szepła.

-Czy to nie jest włamanie?- zapytałem, odkładając rzeczy z mycia na ich miejsce.

-Przyjaciółce na telefon? Skąd- machnęła na mnie ręką, po czym spoważniała- Ale skoro telefon Alice jest tu, a jej nie ma ,to gdzie jest?- zapytała.

-Czy ja Ci wyglądam na kogoś kto wie? Może poszła się wyżywać na kamieniach w lesie?- mruknąłem. Może zagram sobie rundkę w shogi z trenerem?

-Nie zbyt w jej stylu. Zniknęła gdzieś zaraz po tym jak zjadła śniadanie, a jest już 16:00!- tupnęła nogą zdenerwowana.

-Poszła na spacer- powiedziałem, grzebiąc za szczotką do włosòw w szafce.

-Skąd wiesz?- spytała podejrzliwie.

-Rano się pokłòciliśmy, przez całe śniadanie zabijała wszystkich wzrokiem, a gdy zjadła wyszła gdzieś między przypadkowe domki. Pewnie poszła na spacer, żeby odreagować i se wszystko poukładać.- podzieliłem się swoją hipotezą.

-Widziałeś kiedyś spacer, ktòry trwałby ponad 5 godzin?- oburzyła się rudowłosa.

-Jak kto lubi- mruknąłem i wyszedłem z pomieszczenia kierując się w stronę domku trenera. Może akurat ma czas ze mną pograć w shogi?

~•~

5 na 5 rund wygranych. Było to oczywiste od samego początku.

Wychodząc z domku trenera, zauważyłem że robi się ciemno. Słońce musiało zajść chwile temu.

Otworzyłem drzwi od naszego pokoju.

-Akashi!- wydarła się Mei, wpadła na mnie po czym mną zatrząsła.

Szybko ją lekko odepchnąłem.

-Co ty robisz?- warknąłem na nią i groźnie spojrzałem.

Skuliła się, ale jakby sobie o czymś przypomniała, wstała i ze łzami w oczach zrobiła krok w moją stronę.

-Alice nadal nie ma!- załkała- Teraz jestem w 100% pewna ,że jej się coś stało! Musimy jej poszukać!- mòwiła, w między czasie podciągając nosem.

-Uspokòj się- nakazałem- Mòwiłaś już trenerowi?- zapytałem.

-Nie! Oczywiście ,że nie! Przecież Alice została by surowo ukarana za oddalanie bez pozwolenie.- powiedziała, po jej policzkach zaczęły lecieć łzy.-Wiem ,że za sobą nie przepadacie, ale proszę. Musimy jej poszukać- załkała i upadła na kolana.

-Niech Ci będzie. Ale ty zostajesz- zarządziłem. Wziąłem z wieszaka swoją bluzę i zacząłem wychodzić.

-Czemu?- spytała uniesionym głosem.

-Bo nie tylko Alice, będę musiał szukać. Spròbuj się ruszyć, a następnym razem Cię zwiąże.- popatrzyłem się groźnie.

Wychodząc z domku, zapaliłem latarkę w telefonie.

Poszedłem najpierw w kierunku stołówki, a potem poszłam w kierunku, w którym poszła białowłosa.

Już po chwili chodu, zoriętowałem się, że jest dość zimno.

Alice była ubrana tylko w bluzkę z pół rękawem i 3/4 spodniach. Musi być jej okropnie zimno.

Pewnie miał być to zwykły spacerek, ale się zamyśliła -jak to ma w zwyczaju- i poszła gdzieś, a jak sobie zdała sprawę to pewnie miała to gdzieś. By potem zoriętować się ,że ma przechlapane.

Tak ,to bardzo do niej podobne.

Już chwile temu zszedłem z drogi i zacząłem iść pod górkę.

Usłyszałem szuranie, ciche, nieprzerwane szuranie.

Zacząłem iść w tamtym kierunku. Dźwięk coraz bardziej się do mnie zbliżał. W sumie to oboje się do siebie zbliżaliśmy.

Podchodząc coraz bliżej , zacząłem słyszeć także kroki. Chociaż nie tyle co same kroki, co szelest liści. Chichutki, to co na nie nadeptywało było dość lekkie.

W następnym momencie zobaczyłem sylwetkę, przyśpieszyłem.

Już kilka kroków dalej, zobaczyłem białe włosy i żółte oczy.

Nadepnąłem na gałąź, swoje oczy skierowała na mnie. Wyglądała na przerażona, jednak zamiast uciekać ,czy podejść do mnie, po prostu zaczęła się osuwać na ziemię.

Złapałem ją, upuszczając przy tym telefon.

Teraz oświetlał nas obu, Alice popatrzyła na mnie zaskoczona.

-A-aa- a- Akashi?- zaszczękała, zdziwiona zębami.- Co ty tu-t-tuta- j robisz?

-Przyszedłem uratować pewną cholerę, której się nagle spacerkòw zachciało- prychnąłem, o dziwo nie czułem złości.

-N-nie mm-mmam si-ę si-si- siły z z tobą draż-aż- nnnić- w końcu powiedziała i wtuliła się we mnie resztką sił- Przyjemnie ciepło- szepła wyczerpana.

-Śpij Królowo, obiecuje ,że nic nie zmąci twego snu- pogłaskałem ją po włosach, patrząc jednocześnie jak jej powieki opadają przysłaniając jej śliczne oczy.

Zdjąłem z siebie bluzę i ją w nią ubrałem, po czym biorąc ja na ręce, zaniosłem do domku.

Mam nadzieje ,że się podobało.

Opublikowane:8.10.2019

Akashi x OC - Niknąca PrzewodniczącaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz