Nienazwana część 1

10 0 0
                                    


Wina leży, rzecz jasna, po mojej stronie.

Za bardzo się staram, zbyt mocno angażuję.

Gdy kogoś potrzebują, nie przyjdą do mnie.

A ja siedzę sam, nad życiem kontempluję.


Ty mi powiesz, że mnie kochasz bez pamięci.

Że tęsknisz, że ci zle gdy jest mi smutno.

Lecz masz dość, gdy mowa o mej śmierci.

A ty nie wiesz, jak mi czasem bywa trudno.


Bezsens, ból, brzydota - jakaż piękna triada.

Człowiek walczy, się miota, w jakim celu?

I tak koniec końców uznają go za wariata.

Potem siedzi sam, opuszczony przez okrutnych wielu.


Ty i ja - dwaj bystrzy idealiści.

W nas ja zawsze kładę wielkie nadzieje.

Wiem jednak, są na górze Wielcy Planiści.

Mają inne plany, w które Bóg nas odzieje.


O, wy, święci aniołowie błogosławieni.

Nasza miłość jest zbyt silna dla was.

Nie zostaniemy przez was całkiem porzuceni.

Nie dacie się pokonać przez nas.


Widzę jak inni żyją wszędzie naokoło.

Wieczne lęki, strachy i niepokój.

Ich życie zdaje się toczyć błędne koło.

Zbyt często mi mówią "się uspokój".


Otóż nie, wcale się nie uspokoję.

Dopiero odpocznę, gdy się spełni los.

Przyjdzie czas i pójdę na wieczne spokoje.

Spali się proroctwa potężny stos.

Mea CulpaWhere stories live. Discover now