Z pozoru, wydawało się, że spotkanie Narcyzy i Malfoya odbyło się bez żadnych przeszkód. Jednak za filarem skrywała się osoba trzecia, która przyglądając się całemu zdarzeniu słyszała każde słowo. Mężczyzna szedł teraz szybkim krokiem przed siebie. Nie zwracał uwagi na pytania uczniów, którzy błagalnie prosili go o przesunięcie testu z eliksirów. Miał dużo ważniejsze sprawy na głowie. Draco Malfoy nie chciał być Śmierciożercą. Była to jedna z niewielu rzeczy, która go zaskoczyła. Nigdy nie podejrzewał tego chłopaka o próbę postawienia się komuś silniejszemu, ale jak widać, nie był tak do końca beznadziejny, jak myślał. Sprawa opóźniania egzekucji Mirandy nagle się wyjaśniła. Snape poszedł do swojej pracowni ciesząc się, że ma teraz godzinę wolnego. Usiadł na fotelu i próbował wszystko przemyśleć. Musiał dokładnie odtworzyć rozmowę Draco z jego matką, a także to co się stało wcześniej, czyli jego rozmowę z Narcyzą.
Kiedy dowiedział się, że żona Lucjusza przybyła do Hogwartu, musiał porozmawiać z nią przed Draconem. Jej pojawienie się mogło oznaczać wiele problemów. Jeszcze przed pierwszą lekcją poszedł w miejsce, gdzie czekała, korzystając z okazji, że wiadomość do jej syna jeszcze nie dotarła. Zdziwienie na widok Snape'a szybko zmieniło się w kilka innych odczuć aż w końcu na jej twarzy pojawiła się mieszanka żalu z nadzieją. Nawet bez wiedzy, że Severus jest w Zakonie Feniksa czuła, że profesor może być jedynym ratunkiem.
- Narcyzo- przywitał się chłodno.- Co cię tu sprowadza.
- Muszę się widzieć z moim synem.
- Mogę wiedzieć z jakiej przyczyny.
- Severusie...- przez dłuższą chwilę wahała się co powinna odpowiedzieć- Na pewno ty też jesteś tego świadom, że coś się dzieje z Draco.- Zaczęła i spojrzała na mężczyznę. Jego oschły wyraz twarzy nawet się nie zmienił. Nigdy nie potrafiła rozgryźć tego człowieka.- Oh, proszę cię, powiedz coś, bo inaczej nie dowiem się co myślisz- jej głos drgał z nadmiaru emocji. Profesor znał żonę Lucjusza przez wiele lat i nie widział jej w takim stanie.
- Owszem, zauważyłem to.
- Czy wiesz co może się dziać? Boję się...że to coś związanego z...- głos zatrzymał się w gardle.
- Możesz być pewna, dopilnuję, żeby wykonał zadanie
- Nie!- Powiedziała szybko nie myśląc co mówi.- To go zniszczy do końca.
- Narcyzo-głos Snape'a nie zmienił się ani trochę co doprowadzało kobietę do szału. Czemu, kiedy ona ledwo potrafi wytrzymać, ten człowiek dalej nic nie czuje?- Taki jest jego obowiązek jako...
- On chyba nie chce nim być. I ja też bym tak wolała- szybko zakryła ręką usta. To niekontrolowane wyznanie mogło kosztować życie jej i Draco. Twarz Severusa po raz pierwszy pokazała jakieś uczucie, a było to lekkie zaskoczenie ukazane podniesioną brwią. Kobieta przez chwilę nic nie mówiła przerażona swoimi słowami. Szybko się jednak otrząsnęła i przeszła do ataku. Zmarszczyła brwi i wypięła pierś.- Nie możesz nikomu o tym powiedzieć. Masz pewne zobowiązania przez tytuł, który nosisz. Chciałeś się dostać do tej chorej społeczności i dzięki nam tu jesteś.
- Nikomu nie powiem- Ton Snape'a również się zmienił. Był minimalnie łagodniejszy co uspokoiło Narcyzę.
- Musisz mu pomóc.- Profesor popatrzył na nią nieprzeniknionym wzrokiem. Miała zmęczoną twarz zatroskanej matki, o którą nigdy nie posądzałby czarownicę czystej krwi.
Snape zawsze podziwiał Panią Malfoy. Była jedyną dobrą osobą wśród Śmierciożerców. Była zawsze piękna i szykowna, ale to nie przeszkadzało jej w obdarowywaniu miłością. To jedyna arystokratka jaką znał, która tak by kochała swoje dziecko. Każdy inny wykorzystywał dzieci jak narzędzie, Lucjusz w szczególności. Naszła go nagle myśl, że byłby w stanie nawet zabić Mirandę, żeby Narcyza się uspokoiła. Jednak wciąż pozostawał jeden problem.
CZYTASZ
Enervate || Draco Malfoy. Zakończone.
FanficCofnijmy się w wydarzeniach i trochę je pozmieniajmy. Do incydentu w wieży astronomicznej nigdy nie doszło, a Draco nadal jest śmierciożercą. Akcja będzie się rozgrywać podczas 7 roku w Hogwarcie. ___________________________________________________...