Joshua Radin - Winter
*
,,Mógłbym się zatracić we wzburzonych niebieskich wodach Twoich oczu. I ciągle za Tobą tęsknię."
Zacisnęłaś wargę. Poczułaś się tak odkryta, obnażona, jakby Harry cokolwiek wiedział...a może wie? Może Niall mu powiedział? Strach, strach cię sparaliżował. Dlaczego on miał świadomość, że coś ukrywasz? Dopiłaś swojego drinka do końca i poprawiłaś szarą sukienkę. Doszłaś pewnym krokiem do stolika, gdzie siedział Ed z waszym znajomym Johnnym i Harrym, który rzucał ci ukradkowe spojrzenie.
- Zbieram się - zakomunikowałaś.
- Już? - zaskoczenie malowało się na twarzach całej trójki.
Lubiłaś poimprezować, ale dzisiaj nie miałaś ochoty. Można było powiedzieć, że Styles zepsuł ci humor. Chciałaś zaszyć się w swoim mieszkaniu, obejrzeć Przyjaciół i pomyśleć.
- Tak, nie czuję się zbyt dobrze, muszę położyć się spać - odrzekasz, zakładając swój płaszcz.
- Wracam z tobą - rudzielec podniósł się z miejsca.
- Nie. Muszę pobyć sama. Masz siedzieć tutaj i dobrze się bawić...- uciszasz go. - Poradzę sobie, nie martw się, napiszę gdy dotrę do domu, taksówka już czeka - rzucasz szybko wyjaśnienia. Uśmiechasz się pod nosem, Ed był chyba jedyną osobą, która się o ciebie troszczyła. I to w taki ojcowski sposób.
Zanim zdążył odpowiedzieć cokolwiek byłaś już w żółtym pojeździe. Nie zaszczyciłaś Harrego ani jednym spojrzeniem. Pieprzony dupek. Miałaś nadzieję, że już więcej się nie spotkacie, tymczasem los łączy wasze ścieżki. Oh, to na pewno Ed zaprosił do do klubu. Twoja wściekłość wzrasta. Nie wiesz, czy na rudzielca za to feralne zaproszenie, na Stylesa, bo pakuje się buciorami w twoje życie, czy na siebie, bo tak cholernie ci zależy, aby nikt nie poznał twoich słabości i tego jak bezbronna czasami jesteś.
Taksówka podjeżdża pod twoje mieszkanie. Płacisz i wchodzisz do środka. Szybki prysznic zmywa z ciebie ból. Siadasz na łóżku, opierasz się plecami o ścianę i przymykasz oczy. Bierzesz swoją gitarę do ręki, grasz jakąś nieznaną ci melodię. Tworzysz. Szybko zapisujesz słowa w zeszycie, kreśląc wyraz za wyrazem, czując jak uwalniasz się od goryczy. Twój wzrok zatrzymuje się na gitarze, którą trzymasz ciasno przy sobie i dopiero wtedy dochodzi do ciebie pochodzenie instrumentu. To pierwsza akustyczna gitara Nialla. Zabrałaś ją ze sobą zupełnie nieświadomie, gdy wyjeżdżałaś z Mullingar. To zupełnie tak, jakbyś miała jego cząstkę przy sobie. Otwierasz ze zdziwienia oczy, kiedy to sobie uświadamiasz. A wraz z tym przychodzi kolejny ból, nienawiść, poczucie zdrady. Chwytasz za próg i uderzasz instrumentem o kant szafy. Robisz to z taką siłą i determinacją, dotąd, dopóki gitara nie złamie się w pół. Rzucasz jej szczątki, a twoim ciałem wstrząsa szloch. Tak przeraźliwy i naładowany emocjami, wspomnieniami. Klęczysz na środku pokoju, pośród porozrzucanych części drewnianego instrumentu, a łzy lecą po twoich policzkach i brodzie bez opamiętania. Cierpienie rozrywa twoje małe serce. Nie potrafisz się pozbierać. Jesteś kompletnie sama i nie wiesz, kto cię na to skazał. Nie chcesz być sama. Siłą rzeczy, twój umysł przywołuje postać Sue.
- Proszę, tak bardzo cię teraz potrzebuje - jęczysz żałośnie. Chciałabyś żeby tu była, żeby przytuliła cię i powiedziała, że wszystko będzie dobrze. Ale jej tu nie ma, nie będzie. Jedyne co masz, to wspomnienia, tego nikt ci nigdy nie odbierze.
- Dlaczego uciekłaś z Mullingar? - pyta Sue, a ja wzdycham przeciągle.
- Ugh, nie uciekłam, wyjechałam, skończyłam szkołę, rodzicie wiedzą, że jestem w Londynie - odrzekam krótko. Brunetka częstuje mnie papierosem, biorę go i zapalam, po chwili obie zaciągamy się dymem, siedząc na balkonie.
- Tu mam więcej perspektyw. Zrobiłam zupełnie to samo co ty - dodaję. Sue również mieszkała w Mullingar, była starsza, skończyła szkołę dwa lata temu, chciała spełniać marzenia. I dziś była w Londynie, śpiewała w knajpach, miała już swoich fanów. Miała to, do czego dążyła. Ja też wierzyłam, że coś w życiu osiągnę.
Między nami zapadła głucha cisza. Ale nie było to nic niezręcznego. Miałyśmy chwilę by pomyśleć.
- Nie możesz obarczać winą Nialla całe życie, powinniście się pogodzić - mówi po chwili przerwy.
- Nie usprawiedliwiaj go Sue, zostawił mnie, zostawił wszystko - zaciskam oczy. - Nie przyleciał na cholerną Wigilię, obiecał, a tymczasem zabalował gdzieś we Włoszech wraz z tą bandą jego kolesiów z zespołu - warknęłam. - Nie pojawił się w Mullingar od pół roku. Zadzwonił tylko dwa razy, potem przestałam odbierać. Później zmieniłam numer. Kazałam mamie go nie podawać, nie wiem nawet, czy go chciał. Nie rozmawiałyśmy o tym, o nim...prosiłam, byśmy nigdy nie poruszały jego tematu. Nawet nie wiesz, jak wtedy płakała. Ale to jego wina, tylko jego. - Ponownie przymykam oczy.
- A jeśli pewnego dnia się spotkacie, co mu powiesz?
- Nie spotkamy się, nie spotkaliśmy od siedmiu miesięcy - odrzekłam gorzko. - Londyn jest duży, poza tym, on ciągle wyjeżdża. Nie chcę już więcej o nim rozmawiać, zgoda? Niall dla mnie nie istnieje.
Sue przytakuje niechętnie głową, a potem obie śmiejemy się z jakiegoś jej głupiego żartu, delektując papierosowym dymem.
Tak bardzo nie chciałam pokazać, jak boli mnie każde wypowiadane o nim słowo.
CZYTASZ
Docks. h.s. / zakończony
FanfictionCo poświęciłeś dla sławy? Czy było warto? Skomplikowana historia ludzi, którzy nie mają nic prócz wątpliwości, niezadanych pytań i kliku ułożonych piosenek. Śmierć, życie, rozstania, powroty, przyjaźń, miłość. Muzyka, która prowadzi na szczyt popul...