Czwarty raz spojrzałam na srebrny zegarek zapięty na moim nadgarstku, krótsza wskazówka nieśpiesznie przesuwała się po cyferblacie. Trening Daniela skończył się pół godziny temu więc już powinien wyjść. Idąc po rozum do głowy i po wielkich namowach Gabriela i Alex postanowiłam bez spektaklu dla całej szkoły i zbędnej widowni porozmawiać z "moim chłopakiem". Byłam strasznie zestresowana i tym razem nie rozmową ze Smithem, gadałam z nim już tyle razy, że w pewnym stopniu już się przyzwyczaiłam do jego wrednego usposobienia. Bałam się tej całej sytuacji, zostałam wplątana w romans z dziedzicem fortuny. Gadało o mnie pół kraju. Z niewidzialnej szarej dziewczyny, stałam się łapaczką męskich serc.
Z zamyślenia wyrwało mnie czyjeś donośne cześć, odwróciłam się gwałtownie, zadarłam wysoko głowę i natrafiłam na uśmiechniętą facjatę Thomasa.
-Cześć, przestraszyłeś mnie-wypuściłam głośno powietrze z płuc.
-Przepraszam, ale sądzę, że nie czekasz tutaj na mnie-zaśmiał się pod nosem.
-Tak mam do pogadania z twoim kolegą-przytaknęłam głową.
-Nie musisz udawać, wiem o wszystkim-szepnął konspiracyjnie.
Drzwi za nami otworzyły się z rozmachem, ze środka wyszła grupa rozbawionych chłopaków. Na końcu z głową wpatrzoną w ekran telefonu wyszedł Williams.
-To ja lecę, tylko błagam bez kłótni, według mnie macie ogromny potencjał, nawet jeśli to będzie tylko udawany związek-posłał mi pokrzepiający uśmiech i rzucił szybkie " do zobaczenia".
Potrząsnęłam głową jakbym chciała wyrzucić z głowy słowa Thomasa, według mnie byłe niedorzeczne. Czekałam, aż minie mnie to stado rozgadanych zawodników. Muszę przyznać, że od aromatu tych wszystkich perfum rozbolała mnie głowa. Nawet z najlepszej perfumerii tak nie pachnie. Nie obyło się od ukradkowych spojrzeń, zdawałam sobie sprawę, że gdyby teraz powolnym krokiem Daniel nie szedł za nimi, musiałabym słuchać ich niemiłych żartów.
-Jestem pod wrażeniem, nie musiałem dzisiaj uganiać się za tobą po całej szkole-zażartował, chociaż jego oczy mówiły, że nie jest mu do śmiechu.
-Daruj sobie, dobrze wiesz po co tutaj przyszłam, wolałam pogadać dala od ludzkich spojrzeń-zaczęłam twardo, nie mogę dać wejść mu sobie na głowę i wplątać w coś jeszcze głupszego.
-Rozumiem- odparł cicho, zrzucił z ramienia swoją gigantyczną czarną torbę ze strojem i oparł się ramieniem o ścianę- słucham zaczynaj swoją wiązkę wyzwisk i wyrzutów, że jestem dla ciebie tylko problemem
-Tak, tak uważam, ale teraz nie czas na to Daniel, musimy razem pomyśleć jak się z tego wygrzebać
-Wygrzebać ?- prychnął, przymykając lekko oczy- problem w tym, że nie da się z tego tak łatwo wydostać jak się tobie wydaję- wyrzucił z siebie na jednym wydechu potok słów.
-Co ty bredzisz ?
- Wydaję ci się, że wejdę teraz do szkoły i powiem, że to była pomyłka fotoreportera i jesteśmy tylko znajomymi ze szkoły, to tylko nagonka dziennikarzy, aby nabić popularności gazecie ?
-Tak mi się wydaję, jesteś mi to winien- podniosłam głos, słowa Daniela wcale mi się nie podobały.
-Może i chciałbym to zrobić, ale nie mogę Alice- westchnął- jestem osobą publiczną, jeśli teraz wyjdzie, że kłamałem na temat naszego związku, zszargam nazwisko naszej rodziny, pracowaliśmy na reputację całe życie, ojciec by mi tego nie wybaczył
-TY, TWOJE nazwisko, i TWOJA rodzina !-krzyknęłam- w tym wszystkim jestem ja, moje nazwisko się nie liczy !
-Uważasz, że związek ze mną zszarga twoje dobre imię ?- zaśmiał się .

CZYTASZ
I need your love
Teen FictionAlice od zawsze kochała książki, kochała dwójkę swoich różnych jak dwa płatki śniegu przyjaciół, kochała też swoją zwyczajną niczym nie wyróżniającą się pozycję w szkole. Do czasu gdy to ON prawie jej nie zabił, oj zabił to wielkie słowa, potrącił...