Dojechaliśmy, zabrali Hoseoka. Zostałem wtedy w holu, czekając na to aż będę mógł do niego iść to nie powinno zając długo chociaż długo już trwa, jednak nie muszę się o to martwić. Może jednak powinienem? Nie... Hoseok jest silny, szczęśliwy. Nie mogło stać się mu coś złego, jego zdrowie pewnie jest w normalnie... pewnie nie długo wyjdzie, wrócimy do Korei, znowu będziemy ćwiczyć, występować, on nadal będzie szczęśliwy z Yoongim. Nic mu się nie stało. Nie mogło. Tylko się topił. Uratowaliśmy go. Ocaliłem jego życie, teraz nie mogłoby się okazać że jednak coś się z nim dzieje, że jednak go już nie będzie, Yoongi tego by nie przeżył.... ja bym tego nie przeżył. Żaden z nas, każdy by się załamał w pewnym stopniu, a nasza nadzieja leżała by martwa...
- Pan Jeon? - Spytał lekarz, który nagle pojawił się obok mnie i wybudził mnie z natłoku złych myśli. Nie wiem czemu tak dramatyzuje, pewnie jest dobrze.
- Tak - Odpowiedziałem z niepewnością w głosie, nie byłem pewny niczego, a gdyby mój mózg nadal był gdzieś indziej pewnie nie wiedziałbym nawet jak się nazywam.
- Z Panem Jungiem jest już lepiej w sumie jest prawie że doskonale. Jest tylko jedna rzecz, jest roztrzęsiony tym co się stało. Możesz do niego wejść, będzie dobrze jeśli teraz ktoś z nim będzie - Powiedział, a ja uśmiechnąłem się przez prawie że płacz. Czemu płakałem? Nie wiem. Czemu się uśmiechałem? Nie wiem. Podał mi numer pokoju w którym znajdowała się moja nadzieja, a kiedy tylko otworzyłem drzwi, zobaczyłem Hoseoka patrzącego za okno, padał deszcz.
- Hoseok - Powiedziałem gdy go zobaczyłem, a on odwrócił swoją głowę w moją stronę.
- Hoseok - Powtórzyłem z uśmiechem rozpromieniający moją twarz, zrobiłem w końcu kroki do chłopaka który tylko na mnie patrzał. Kiedy tylko przy nim byłem od razu go do siebie przytuliłem.
- Hoseok wiem że to może nie odpowiedni czas, ale... bardzo się o ciebie bałem, nie wiem do końca czemu, przecież żyłeś wiedziałem o tym. Bałem się o ciebie tak bardzo, jak nigdy nie bałem się o nikogo innego, nawet siebie. Jesteś jedną z ważniejszych osób w moim życiu... - Mówiłem, ale wtedy nagle mi przerwał.
- Wiem Guki że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi ale... - Usłyszałem jego głos, wtedy też sam mnie objął i umocnił nasz uścisk - to głupie
- Co?
- To uczucie, ono jest fałsze. Nasza przyjaźń jest fałszywa...
Za nie mówiłem, kiedy usłyszałem te słowa, które z każdą sekundą niszczyły mnie jeszcze bardziej. Ja od zawsze go kochałem, a teraz dowiaduje się że nasza przyjaźń była fałszywa. Od razu wstałem i zrobiłem parę kroków w tył, a z moich oczu wydobywały się łzy, jak on mógł mnie tak okłamywać. Spojrzałem na niego wściekły, po czym zacząłem krzyczeć.
- Od kiedy? Od kiedy kurwa ona była fałszywa. Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć że nasza przyjaźń się dla ciebie nie liczy, od kiedy trzymałeś w sobie tą informacje. Czemu ciągle mnie oszukiwałeś. Czemu Hoseok, czemu musiałem cie poznać, tworzysz tylko mętlik w mojej głowię, budujesz moje siły, pomagasz w najgorszym. A teraz kiedy mówię jak ważny dla mnie jesteś, po tym jak się tak bardzo o ciebie martwiłem. Po tym jak cie uratowałem. Odpowiedz mi na jedna pytanie, od kiedy nasza przyjaźń przestała się dla ciebie liczyć! - Próbowałem na sobą panować i nie zacząć czegoś tutaj rozwalać. Próbować nie robić sobie problemów.
- Od kiedy... - Powiedział cicho po czym do mnie podszedł, złapał moje ręce, przez jego dotyk moja złość odeszła, spojrzałem na niego. Zwieszał głowę w dol - od kiedy zrozumiałem że cie kocham - Dokończył po czym nie pewnie ścisnął moje ręce, nadal nie patrząc na mnie. Zobaczyłem jedynie łze spadająca na podłogę, wcześniej kreśląca drogę na jego policzku.
- Hobi... - Tyle z siebie wydałem, będąc już spokojnym chodź moje serce nadal biło bardzo szybko, ale wiedziałem nie przez co, jaką złą emocje. Tylko dla kogo
- Hobi nie płacz - Powiedziałem z uśmiechem, a w moich oczach też zebrały się łzy.
On nadal nic nie mówił, za bardzo się bał, może nie wiedział co dokładnie ma zrobić. Ja właściwie też nie wiem, moje serce bije tylko dla niego, ale teraz... jestem tego pewien?
- Też cie kocham Hobi - W końcu powiedziałem te słowa, on spojrzał na mnie, zobaczyłem w jego oczach iskierki szczęścia jak i miłości. Jednak przeszkadzały mi w tym jego łzy pokazujące słabość i smutek chłopaka, dlatego je otarłem by spojrzeć na jego szczęśliwą twarz. Dzięki, której sam się uśmiechałem. A kiedy tak patrzeliśmy sobie w oczy, chciałem zbliżyć swoja twarz do tej chłopaka, jednak balem się.
- Yoongi mnie za to zabije? - Spytałem patrząc na jego usta.
- Jeśli się nie dowie to nie
- A dasz mu się dowiedzieć? - Zapytałem przymrużając oczy.
- Nie
Odpowiedział z uśmiechem, objąłem jego twarz dłońmi, przy czym łączyłem nasze wargi w pocałunek. Chłopak zarzucił swoje ręce na mój kark, przyciągając nas bliżej siebie, pogłębiając przy tym pocałunek.
Oboje byliśmy szczęśliwi, to było tak piękne że zastanawiałem się czy to nie jest sen.
Myśle że chyba troche spieprzyłam ten rozdział ;-;

CZYTASZ
Możesz mi obiecać? /JungHope
FanfictionJungkook i Hoseok Najlepsi przyjaciele, wspólokatorzy, zawsze się sobie zwierzali i pomagali. Jednak dla maknae jest to coś więcej. Kook od pewnego czasu omija Hoseoka. Myślać że to pomoże, jednak Jeon w dzień wylotu dowiaduje się czegoś co niszczy...