1.

289 30 17
                                    

Po woli mój ból związany ze zniknięciem Igora zanikał. Coraz mniej o tym myślałam. Jednak dalej czułam się podle i chodziłam jak żywy trup.

Dzisiaj idę do szkoły, pierwszy raz od trzech tygodni mojej choroby. Za 2 miesiące matura. Nie wiem czy dam radę, ale dam z siebie wszystko. Łudzę się że Igor jeszcze przyjedzie i wszystko związane z jego zniknięciem się wyjaśni.

Po szybkim śniadaniu wyszłam z domu. Miałam na sobie krótkie spodenki, chyba troszkę za krótkie, czarną koszulkę i czapkę z daszkiem firmy Anty Social Social Club. Kiedy doszłam do budynku od razu poprawił mi się humor. Pierwsza matematyka, cudownie. Cieszę się z tego jakie przedmioty wybrałam do matury. Rozszerzona matematyka, wos i historia muzyki. Przede mną dwie godziny powtórek do matury. Jestem dobrej myśli.

Zadzwonił dzwonek i wszyscy weszli do klasy. Ja i jeszcze jedna dziewczyna, jako te osoby, które zdają rozszerzenie z matematyki dostałyśmy trudniejsze zadania niż inni i ćwiczenia do powtórki. No to lecimy.

W krótkim czasie zrobiłam zadania i chociaż na chwilkę oderwałam się od moich myśli. Jednak kiedy oddałam kartki nauczycielce wszystko wróciło. Czekałam aż kobieta sprawdzi i poda mi wyniki. W tym czasie nadrobiłam zadania, które inni robili w czasie kiedy ja powtarzałam zagadnienia z wcześniejszych klas. Nauczycielka podała mi w krótkim czasie wynik. 78%. Nie jest źle, ale wydaje mi się, że mogło by być lepiej.

Reszta lekcji leciała bardzo wolno, ponieważ lekcje w poniedziałek są nadzwyczajnie nudne. Kiedy zadzwonił ostatni dzwonek tego dnia poszłam w kierunku wyjścia z budynku. Na parkingu zobaczyłam coś, co przyprawili mnie o zawał. Czarne audi. RS7. Nie wierzę. Na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Na chwilę.

Dosłownie kilka sekund później wsiadła do niego dziewczyna z klasy psychologicznej ze swoim chłopakiem. Uśmiech zszedł mi z twarzy. Dlaczego wszystko mi o nim przypomina? Nie mogę się wyleczyć. Spuściłam głowę i poszłam na autobus. Czekałam dziesięć minut, a kiedy pojazd przyjechał wsiadłam i założyłam słuchawki. Piętnaście minut potem wysiadłam na swoim przystanku i skierowałam się w stronę domu.

W domu poszłam do swojego pokoju. Popatrzałam na komodę i znowu humor mnie opuścił, kiedy zobaczyłam zdjęcia z Igorem. Chyba muszę je gdzieś schować, ale nie mam siły. Odkąd zniknął popadam w monotonię. Każdy dzień jest taki sam, każde dzień dobry i cześć zlewa się w jedną całość. Rzuciłam się na łóżko i momentalnie zasnęłam. Śniło mi się to co każdej nocy. Ostatnie pożegnanie z miłością mojego życia. Obudziłam się cała zalana łzami. Nienawidzę swojego życia. Nienawidzę wstawania rano i codziennego toczenia walki z samą sobą. Mam dość tego świata i ludzi. Mam dość tego miejsca. Chciałabym zniknąć.

Następny dzień był taki jak każdy inny z wyjątkiem tej jednej krótkiej wiadomości. Było to zwykłe „hej" od chłopaka z mojej klasy. Nawet go lubiłam, więc odpisałam mu i chwile konwersowaliśmy. Miło się z nim rozmawiało, jednak to nie przyćmiło mojej tęsknoty i żalu. Następnego dnia też napisał. I następnego. W końcu pisałam z nim codziennie. Był bardzo miły. W szkole zachowywał się odrobinę inaczej. Był bardzo nieśmiały i widziałam, że wiele trudu sprawia mu zagadanie do mnie, więc często robiłam to samo. Przy nim zawsze byłam uśmiechnięta, jednak była to tylko maska. Nie chciałam obarczać go swoimi problemami i swoim smutkiem.

Czas mijał, a do matury został tylko miesiąc. Strasznie się stresuję, ale myślę że dam radę. Jak codziennie wróciłam do domu i położyłam się na łóżko. Zrobiłam sobie krótką, dwudziesto sześcio minutową drzemkę i kiedy wstałam zabrałam się za powtórki. Dzisiaj kolej na historię muzyki. Przejrzałam notatki i wykuł wszystko o muzyce starożytnej na blachę. Raczej nic nie pominęłam i półtorej godziny potem skończyłam.

Poszłam zrobić sobie kolację i wzięłam telefon do ręki. Stwierdziłam, że włączę sobie serial na Netfliksie. Padło po raz setny na Lucyfera. Ten serial chyba nigdy mi się nie znudzi. Obejrzałam trzy odcinki i weszłam na messengera.

Od Michał Matus: Hejka ☺️
Do Michał Matus: No siemka, co tam?
Od Michał Matus: No w sumie spoczko, a tam?
Do Michał Matus: Tak jak zawsze 😂

Pisaliśmy jakieś pół godziny i pierdołach, a kiedy napisałam mu dobranoc poszłam się wykąpać i spać. Jak co nocy miałam ten sam koszmar, jednak coś się w nim zmieniło. Kiedy w śnie Igor odjechał podszedł do mnie Michał i mocno przytulił. Obudziłam się około 5 nad ranem i myślałam o tym półtorej godziny, aż zadzwonił mój budzik. Może właśnie tego mi trzeba? Aby ktoś wysłuchał moich problemów i mnie mocno przytulił? Sama nie wiem.

Założyłam swoją maskę w postaci uśmiechu i poszłam do kuchni zrobić śniadanie. Kiedy zjadłam i zobaczyłam w lustrze swoje odbicie stwierdziłam, że dzisiaj muszę zrobić mocniejszy makijaż. Kiedy skończyłam przygotowywać się do szkoły zostało mi 10 min do autobusu. Napisałam więc do Michała. Przez ten miesiąc bardzo się zbliżyliśmy i teraz zastanawiam się czy powiedzieć mu co mnie dręczy.

Do Michał Matus: Hejka
Od Michał Matus: Witam witam
Do Michał Matus: Muszę ci powiedzieć coś ważnego dzisiaj
Od Michał Matus: No okej, czekam pod salą od matmy

Wyszłam z domu i skierowałam się na przystanek. 15 minut później byłam w szkole. Nie wiem od czego zacząć. Michał widzi we mnie szczęśliwą dziewczynę, która niczym się nie przejmuje. Zobaczymy jak to będzie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 19, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ta inna, ta lepsza II (((ff o ReTo)))Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz