Miałam wrażenie, że mój papa był najbogatszym badbojem z lat siedemdziesiątych na całym świecie. Zdawało mi się być może dlatego, że pod opieką miał najwspanialszy według wielu portali plotkarskich zespół pod księżycem - The Bamps. A może The Vamps? Nevermind. Wkurwiam tych parzydełkowców za każdym razem, kiedy opowiadam im mój najbardziej doskonały z najdoskonalszych doskonałych sucharów na tej ziemi.- Hej, wiecie z jakich naczyń piją wampiry?
Chwila drastycznej ciszy.
- Z krwionośnych.
Milion oklasków, ukłony, gwizdy, krzyki. Tak, czułam to za każdym razem kiedy podnosiłam swój tyłek z mojego loża. Miałam wszystko. Nędzne głupie pizdeczki w moim wieku mogły mi takiego życia zazdrościć. Do szczęścia brakowało mi tylko Leosia pod prysznicem. Leonardo DiCaprio oczywiście. Najlepiej z Oskarem. Nagroda, a nie kolejnym facetem, lub tym bohaterem "Rybek z Ferajny".
Po mega przyjemnej podróży z Wielkiej Brytanii do Hiszpanii poczułam się jak mega wyluzowana nastolatka. Poczułam się jak spuszczona ryba w toalecie, kiedy to właśnie dowiedziałam się od fotografa tego zespołu disco, niejakiego Deana Sherwooda że znajdujemy się już na miejscu; czyli w wyjebanym w kosmos jednym z najlepszych hoteli w Barcelonie "Gran Florida".
- Ejejejejeeee jak zajebiście! Widzisz te widoki?! Bo ja widzę! Widzisz? Widzisz?
- Ja nie widzę.
- Ale ja widzę! - facet przycisnął guzik aparatu i jednej setnej sekundy wydobył sie z niej dziwny dźwięk.- BUZIĘ WIDZĘ W TYM TĘCZU!
- Dżizas DinDin ale patola - powiedział do złotowłosego mój ojciec kiedy przeszedł koło niego i skierował sie po odbiór kluczyków do seksownej na maksa recepcjonistki z balonami na wierzchu - Znowu ci pierdyknął aparato.
- Ejeje, stary, to ty będziesz mi kopcił hajs za to, że wystrzeliło mi lustro w aparacie akurat kiedy chciałem zrobić zdjęcie twojej córce.
- To nie żadna gwiazda porno, wiec możesz sobie nią darować - powiedział do niego Tristan, w sumie zajebiscie wysoki perkusista The Wamps. W sumie nie wiem dlaczego nie grał w kosza. W sumie miałam wyjebane. W sumie.W sumie.1/2+1/2=1/4 tak? A ja byłam takim pierdolonym matematycznym mistrzem...
Słońce nakurwiało tak mocno, że piekarnik mógłby się powstydzić takiej parówy, nawet wtedy, gdy nastawiło się go na maksa. A wiecie dlaczego wiedziałam, że jest tak cholernie gorąco? Włosy Bradleya, tego takiego co miał ciemne loki, przykleiły mu się do czoła i normalnie wyglądały jak glony, które nie potrafiły żyć swoim życiem, tylko potrzebowały wsparcia płaskiego, zapryszczonego czoła. Boże, dlaczego ja tutaj z nimi byłam? Przecież oni śmierdzieli i w ogóle byli gorsi ode mnie. Aż normalnie miałam ochotę jebnąć się w tej mój zakuty łeb i zacząć płakać i błagać tatusia, żeby mnie zabrał z powrotem do domu.
-Ej, to tutaj można sikać tak po prostu, na ulicy?- Moje kurwa wspaniałe myśli przerwał kolejny debil, James. Wyglądał jak otworzona puszka sterydów z 1989 roku, obrośnięta jasnym włosem.
Miałam ochotę przywalić sobie w łeb, robiąc idealnego, plaskanego fejs palma. A właśnie- co do palmy, to zerknęłam w bok i w sumie zrozumiałam, dlaczego James Bond zaczął gadać o sikaniu. Jakiś menel wystawił swojego kutafona i zaczął siurać na palmę, rosnącą przy ulicy, po kórej jechały wyjebane w kosmos limuzyny.
- Hej! - krzyknął do niego Bond i podbiegł aby chyba sie przyłączyć. Tak myślałam, do momentu kiedy nie zaczęli ze sobą gadać. James wyciągnął w pewnym momencie swój wyjebany w Saturn telefon i zrobił mu fotkę na InstaHipsta.
- Hej, Meneloz mucias gracjas - kiwnął swoją żółtą łepetyną James - Hejos, jak zatytułowacios tegos fotos?
- "Uśmiech na mej twarzy w parku pośród palem wypierdalaj stad fagasie bo ci ryj zaraz podpalę".
Ten parzydelkowiec podbiegł do mnie z wyrazem niemego pisku. Wyraźnie zrobiło mu się smutno. Wyglądał strasznie kiczowato. Niczym taki ziemniak jak w reklamach Tesco w sezonie grillowym. Przewróciłam swoimi gałkami - tymi ocznymi i dotknęłam go palcem, na znak pocieszenia.
- Zobacz na mnie, morda dzisiaj nie wyjściowa, insta trochę szkoda. To ja moze zrobię loda?
-Ej, chodźcie do hotela bo mi żreć się chce nooo!- Odezwał się kolejny z Bampsów, chyba Condom. Miał dziurę w uchu i wyglądał jak gremlin pozbawiony swojego garnuszka złota.
Choć był najbrzydszy z nas wszystkich, to go posłuchaliśmy. I poszliśmy do pokojów.
Okazało się, że nie dostaliśmy takie apartamenty, jakie chcieliśmy. Zostały tylko jakieś zapiździałe rudery z jednym łóżkiem małżeńskim. No i musiałam jednak dzielić z kimś pokój. Okazało się, że to będzie ten cholerny glonojad, co pocił się na dworze jak kebab na patyku.
-Dziecko, japierdole masz z nim spać w łóżku i koniec! Ile ty masz lat? 16! NO WŁAŚNIE. JESTEŚ DOROSŁA, PRAWDA?- Tata darł tą swoją mordę jak jakaś stara przekupa na targu. A ja tylko patrzałam się na niego swoimi wkurwionymi oczami i starłam ślinę z twarzy, jak już skończył.
-Dobra, ojciec, weź spuść trochę tego powietrza z siebie po ci chyba prostata naciska na ćwir ćwira, co?- Wymamrotałam tylko z siebie, zniesmaczona faktem, że będę musiała dzielić użko z tym mopogłowym chłopakiem.
-Zamknijcie się bachory, cisza nocna, godzina policyjna!- Wrzasnął jeszcze ostatni raz i wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami.
Myślałam normalnie, że żyrandol odpadnie. Na szczęście tylko zajęczał przeraźliwie, zupełnie jak Bradley, który właśnie zdejmował swoje skarpetki i próbował ściągnąć obcisłe spodnie ze swojej dupy.
-Może zrobisz to w łazience, co?- Warknęłam na niego, podobnym tonem jak tata.
-I tak śpię nago. NAGO. NAGO. NAGO- Nie wiem czy tak specjalnie powtarzał ten ostatni wyraz, czy mi we łbie zrobiło się jakieś jebane echo.
Co mogłam jedynie pomyśleć? Że wpadłam. Ale nie, że jestem w ciąży, tylko wpadłam jak śliwka w kumpot.
CZYTASZ
LOCA
FanfictionViva! Niech żyje impreza! Viva! Niech żyje noc! Viva! Niech żyją DJ'e! VIVA ESPANIA!!! I called to my friend, and I said to him: "La gente esta muy LOCA" Wpadajcie dzióbki kochane :)