39. Moi chłopcy

7.5K 483 33
                                    


Harry

*****

Mały Will polubił swojego nowego wujka, Nicka. Kiedy był w ramionach mężczyzny, nawet nie zapłakał, a powoli się wyciszał, dzięki czemu usnął. Sam Grimshaw był bardzo przejęty faktem, że trzymał tak kruche stworzenie w rękach. Był zupełnie jak ja. Wciąż trochę bałem się podnosić tak malutkie dziecko z łóżeczka. Gdy Nick musiał już wracać, przeniósł Willa do jego pokoiku, do łóżeczka. Nie mógł nacieszyć się widokiem małego chłopca wtulonego w kocyk. Nasz synek był bardzo piękny i rozpierała mnie duma, że mogłem się nim pochwalić.

Nick obiecał, że postara się częściej do nas wpadać. Planował rozpieszczać Willa na wszelkie sposoby. Oczywiście Lou powiedział, że nie możemy rozpuścić naszego syna, więc wszelkie prezenty, które otrzyma w przyszłości mają się mieścić w granicy rozsądku. Kiedy Omega dalej wygłaszał swoje poglądy na temat wychowania dziecka, ja z Nickiem spojrzeliśmy na siebie i posłaliśmy porozumiewawcze spojrzenie. Oczywiście, że Will będzie miał wszystko co najlepsze.

Pożegnaliśmy się z naszym gościem i mogliśmy teraz zająć się sobą. Chłopiec smacznie sobie spał i nie zapowiadało się, aby wkrótce miał się obudzić. Mogłem spędzić teraz czas z Louisem. Jeszcze nie wyznałem mu moich zamiarów względem niego, lecz wiedziałem, że zrobię to niebawem. Chciałem, aby nosił moje nazwisko, aby mnie pokochał, tak, jak ja jego. Teraz cieszyłem się tym, że miałem go przy sobie. Musiałem być cierpliwy.

- Może się zdrzemniesz? - zaproponowałem, spoglądając z troską na niebieskookiego. - Ja przygotuję dla nas jakąś kolację i jak będzie gotowa, to cię obudzę?

- Jestem troszkę zmęczony, ale nie chcę spać sam w łóżku - powiedział cicho, odwracając zawstydzony wzrok.

Uśmiechnąłem się delikatnie i podszedłem do mężczyzny. Wyciągnąłem ręce i przyciągnąłem go do siebie, przytulając i całując w czoło. Louis był taki uroczy. Cieszyłem się, że to ja byłem przy nim.  Powoli przyzwyczajaliśmy się do tego, że mieszkaliśmy w jednym domu oraz do tego, że spaliśmy w tym samym łóżku. To zostało jeszcze z czasów, kiedy Lou był w ciąży i lgnął do mnie w poszukiwaniu bliskości.

- Więc chodźmy razem do kuchni coś zjeść, a potem do łóżka, póki maluch śpi.

Szatyn zgodził się ze mną i po chwili przygotowywaliśmy kanapki. Po posiłku udaliśmy się do łóżka. Pozbyliśmy się ubrań, gdyż już dawno stwierdziliśmy, że śpi się w nich niewygodnie. Same bokserki były w porządku. Byliśmy zbyt leniwi, aby założyć na siebie chociażby spodnie od piżamy. Louis był z tym w porządku.

- Obudź mnie, jakbym nie usłyszał, że maluch zaczyna płakać - powiedział sennie niebieskooki, wtulając się w mój bok.

- Śpij dobrze, skarbie - odparłem, całują go w głowę.

Poprawiłem kołdrę i objąłem mniejsze ciało mężczyzny. Louis nie potrzebował wiele czasu, aby usnąć. Nie minęło nawet pięć minut, kiedy jego oddech stał się spokojniejszy i byłem pewien, że zasnął. Omega była ostatnio bardzo zmęczona. Opieka nad dzieckiem do łatwych nie należała. Co prawda ja starałem się pomagać najwięcej jak mogłem, lecz Louis nie odpuszczał i również zajmował się naszym maleństwem, poświęcając mu każdą wolną chwilę. Należał mu się odpoczynek.

- Tak bardzo ci  kocham, Lou... - powiedziałem, zanim również zapadłem w sen.

Kiedy usłyszałem płacz dziecka, była dopiero dwudziesta trzecia. Ostrożnie wyplątałem się z oplatających mnie rąk Omegi i po cichu opuściłem sypialnię. Udałem się do  pokoiku małego chłopca. Lampka nocna była włączona, dzięki czemu bez problemu dotarłem do łóżeczka bez potknięcia się o coś. Ostrożnie wyciągnąłem Willa, uważając na jego główkę i kręgosłup. Przytuliłem go do siebie, aby czuł mój zapach. Zacząłem delikatnie go kołysać. Zauważyłem, że miał pełną pieluchę, więc udałem się w stronę przewijaka, gdzie ułożyłem chłopca. Miałem już wprawę w zmienianiu pieluch, więc uwinąłem  się z tym dość szybko. Na koniec chwyciłem malutkie stópki i pocałowałem je, cichutko przemawiając do Williama, który zaczął się krzywić, więc zapewne był głodny. Postanowiłem przygotować mu mleko, zanim na dobre się rozpłacze. Louis starał się karmić go naturalnie, ale nie miał wystarczająco dużo pokarmu, więc lekarz polecił zakup mleka w proszku, co stanowiło najlepsze rozwiązanie. Maluch nie był głodny i zdrowo rósł.

Sweet but not mine ~Larry A/B/OOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz