Mężczyzna stał na dachu a lekki wiaterek muskał jego policzki. Dzień zamienił się w noc a różnokolorowe błyski na niebie zabawnie tańczyły. Łzy na jego policzkach nie wydawały się już takie smutne, a wargi wykrzywione w uśmiechu wyglądały bardziej naturalnie.
Zamrugał, a po chwili już się nie znajdywał na dachu. Znajdywał się na ulicy, a szare postury mizernie przypominających ludzi, omijały go. Nie chciał tu być. Nie pasował tu.
Słychać było ciche szepty na temat jego osoby. Ludzie szeptali przeróżne, straszne rzeczy bo bali się powiedzieć mu to prosto w twarz. Ale on się tym nie przejmował, tylko miło się uśmiechał.
Wieniec z prawdziwych kwiatów przyjemnie muskał mu czoło. Wyróżniał się tak bardzo.
Spojrzał na swoją dłoń. Na jego palcu była czerwona nitka. Powoli zaczął podnosić wzrok na chodnik próbując zobaczyć dokąd ona kieruję. Plątała się pomiędzy nogami szarych przechodni, ale blondyn się nie poddawał.
Dzielnie przemierzał ulice w swoim jasnofioletowym płaszczu, ciągle spoglądał na prowadzącą go nitkę. Szedł długo, bardzo, bardzo długo. Zaczął powoli zapominać co to znaczy czas, bo jak zahipnotyzowany swoimi rozszerzonymi źrenicami obserwował nitkę nie mającej końca.
W kieszeni swojego płaszcza znalazł nożyczki. Kusiło go przecięcie tej krwistoczerwonej wstęgi, jednak co jeśli.. Osoba mająca przywiązaną dokładnie tą samą nić na palcu zostanie skrzywdzona? Nie życzył nikomu krzywdy, a już na pewno nie osobie przeznaczonej jemu przez los.
Więc Taehyung tylko cicho westchnął, schował je do kieszeni płaszcza i szedł dalej.
Nogi mu odpadały, ale mimo wszystko dzielnie to znosił. Wierzył w to, że niebawem coś się stanie. Nawet jeśli to "niebawem" miałoby być milion kilometrów dalej. Godziny mijały, a cały alkohol, wszystkie tabletki, zaczęły z niego wyparowywać zostawiając tylko gorzki posmak.
Głowa zaczynała mu pękać. Zaczął zauważać jak nić na jego palcu zaczyna zaciskać się jeszcze bardziej powodując ból. Nie poddawał się i szedł dalej. Gdzieś, gdzieś w głębi swojego połamanego serca czuł, że ten ktoś nastąpi już niebawem.
Nie możesz być samolubny, nie możesz się poddać. Powtarzał sobie.
Sklepy monopolowe i spożywcze podpuszczały go do zrezygnowania. Parę razy nawet się zatrzymał. Jednak tylko przygryzał wargę by wypłynęła z niej ciecz kolorystycznie podobna do wstęgi na jego palcu i szedł dalej.
Mgła jakby postanowiła zamazać pole widzenia blondyna, a kwiaty na jego wieńcu zaczynały powoli schnąć. Schnąć tak jak ich właściciel z nadzieją na lepsze jutro. Nić na jego palcu zaczynała zanikać a ten zdezorientowany zaczął się oglądać. Znajdywał się pod domem, który mieścił się dokładnie naprzeciwko jego domu.
Taehyung przeszedł małą cząstkę świata w znalezieniu jego bratniej duszy która była zaraz naprzeciwko jego. I wtedy zrozumiał,
Ludzie całe życie szukają szczęścia w najróżniejszych zakamarkach globusa nie próbując spojrzeć na to co mają przed własnym nosem.
Wtem z domu wyszedł niski brunet a krwista nić boleśnie obwiązała się wokół palców chłopców.
Gdy obaj znaleźli się obok siebie tak blisko, że mogli spleść razem palce, nitka zniknęła a została zastąpiona gorącym uczuciem. Uczuciem którym dwójka chłopców szukała przez całe życie.
Bo Taehyung był jak rycerz który szukał, a Jeongguk jak książę który czekał.
CZYTASZ
Red Thread. kth&jjg
Fanfictionɢᴅᴢɪᴇ ᴄᴢᴇʀᴡᴏɴᴀ ɴɪć ᴘᴏłąᴄᴢʏłᴀ ᴅᴡóᴊᴋę ᴄʜłᴏᴘᴄóᴡ sʜᴏʀᴛᴏɴᴇsʜᴏᴛ,ᴛᴏᴘ!ᴛᴀᴇ;ʙᴏᴛᴛᴏᴍ!ᴊᴊɢ;ғʟᴜғғ