>8< Czara Ognia

268 9 0
                                    

Kolejne dwa dni zleciały dosyć szybko i nim się zorientowałam szłam do Wielkiej Sali na ogłoszenie zawodników turnieju. Byłam ciekawa, czy Maury będzie miał szansę dostać się. Podobno ma bardzo silną konkurencję starszego o rok od niego Wiktora Kruma- szukającego reprezentacji Bułgarii. Wszyscy tego całego Kruma kochają i uwielbiają, ale jakoś ta jego wyższość i duma bijąca od niego na kilka kilometrów do mnie nie dociera. Może i tego znicza na ostatnim meczu złapał, ale nie na tyle szybko, by móc dać swojej drużynie zwycięstwo. Z tego co wiem, to Potter jest od niego lepszy. Można by się sprzeczać trochę z tymi moimi informacjami, ponieważ posiadam je od Ginny (jeszcze od niej niczego złego o Harrym nie usłyszałam).
Usiadłam w moim pustym, szarym końcu stołu Gryffindoru. Jeszcze duża część sali była wolna, ponieważ uczniowie docierali na apel w różnym czasie. Przez cały tydzień uczniowie Durmstrangu i uczennice Beauxbatons siadali przy tych stołach, przy których im najbardziej odpowiadało. Mimo to, Bułgarzy najczęściej jedli ze Slytherinem, a Francuzki z Ravenclav. Kolejny raz w tym tygodniu ktoś usiadł obok mnie. Nic sobie nie zrobiłam z jego obecności tak jak i on. Po chwili zorientowałam się, że to Maury. Nie odzywa się, to ja też nie. Siedzieliśmy w ciszy przez całe dziesięć minut, aż do rozpoczęcia apelu. Czara stała już na środku Wielkiej Sali zamiast w przedsionku. Wzbudzała duże zainteresowanie. Dyrektor Hogwartu bez zbędnych przemówień zaczął od wybrania kandydatki z Beauxbatons. Została wylosowana Fleur Delacour. Jedna z wielu blondwłosych piękności. Kolejną szkołą był Durmstrang. Poczułam jak jeden z moich palców u prawej ręki jest okupowany przez obcy palec. Za chwilę przekonam się, czy potrafię wrzucać zgłoszenia do czary. Długo czekałam na te dwa słowa.
-Maury Eldir!-Dumbledore krzyknął na całą salę, a ja poczułam jak ktoś całuje moją dłoń i idzie w stronę komnaty przygotowanej dla kandydatów. Zobaczyłam uśmiechniętego Maury'ego. Odwzajemniłam jego uśmiech. Był bardzo pewny siebie i odważny, co podziwiałam. Mimo uśmiechu i miłych gestów pozostawał silny i męski. Tylko teraz pozostał wybór kandydata z Hogwartu. Chwilę później stało się coś niewytłumaczalnego dla mnie. Mimo iż tego nie chciałam moje wnętrzności zaczęły szaleć, gdy usłyszałam to imię i nazwisko. "Cedrik Diggory". Musiałam to przez chwilę przeanalizować. 'To on się zgłosił! Po co? A jak mu się coś stanie!? Czyli to jego czara wybrała? Dlaczego ja się tak bardzo przejmuję?'. Natłok myśli nie dawał mi spokoju. Cedrik wstał i uściskany przez przyjaciół poszedł w stronę komnaty. Nawet na mnie nie spojrzał. Zrobiło mi się momentalnie bardzo smutno. Sama nie wiem dlaczego on działa na mnie tak mocno. Próbuje opanować emocje, ale nie mogę. To bardzo trudne. Jedyna i pierwsza rzecz po klątwie, której nie mogę opanować.
Jednak zdarzyło się jeszcze coś. Na dodatek czara wyrzuciła czwartą karteczkę z...imieniem i nazwiskiem Harry'ego. Na sali momentalnie zrobiło się cicho, a sam Harry został wypchnięty przez Hermionę w stronę komnaty. Przeszedł przez całą salę i w milczeniu minął zaskoczonego Dumbledora. Wszyscy byli zaskoczeni i zdziwieni. W niektórych gotowała się złość i zazdrość, bo w jaki sposób on mógł się dostać do turnieju. Kilku nauczycieli i czarodziej z ministerstwa magii poszli za Potterem, a reszta ogłosiła, że to koniec apelu i można się rozejść.
Uczniowie wstawali z miejsc i wracali do dormitoriów. Po jakimś czasie zostałam prawie sama przy stole Gryffindoru. Od momentu zamknięcia się drzwi minęło około dwadzieścia minut. Sama nie wiedziałam po co tu siedzę. Wstałam i ruszyłam w stronę wyjścia z Wielkiej Sali. Usłyszałam, jak ktoś biegnie w moją stronę. Nie odwróciłam się, w dalszym ciągu było mi bardzo smutno i było mi to obojętne, kto za mną biegnie. Nawet nie zdążyłam zareagować, gdy ten ktoś popchnął mnie w pierwsze lepsze drzwi. Wpadłam do starego gabinetu jakiegoś profesora. W najlepszym stanie była tam dość ładna kanapa. Nie miałam okazji się jej bliżej przyjrzeć, ponieważ uratowała mnie przed upadkiem. Bezwładnie wylądowałam na meblu i szybko spojrzałam w stronę osoby, przez którą znalazłam się tam.
-Przepraszam, młoda.
Próbował się do mnie uśmiechnąć, ale jednocześnie zobaczyłam łzy w jego oczach.
Usiadłam prosto na aksamitnej, zakurzonej poduszce i spojrzałam prosto w jego szare oczy. Zaszklone wydawały się jeszcze bardziej przekonywujące. Próbowałam chociaż przez chwilę nie rozpłakać się razem z nim. Wstałam i pewnym krokiem podeszłam do niego. Do ostatniej chwili nie wiedział, co chcę zrobić. Chociaż moje oczy znajdowały się na wysokości jego ramion i tak wyglądałam dosyć groźnie. Nie myśląc za wiele przytuliłam się do niego. Wtedy puściłam łzy wolno i pozwoliłam rozszaleć się moim emocjom. Był zaskoczony moim gestem, ale odwzajemnił przytulasa.
-Nie masz za co mnie przepraszać...Dlaczego się zgłosiłeś?
-Sam nie wiem. Może dlatego, że chciałem udowodnić, że potrafię to zrobić?
-To ty sam nie wiesz dlaczego?-zaczęłam się lekko śmiać wciąż wtulona w Cedrika
-No...tak wyszło-zaczęliśmy razem śmiać się z przebiegu naszej rozmowy
No to teraz wszystko na dobre się we mnie rozszalało. On mnie przeprosił. Szalałam ze szczęścia, ale nie mogłam tego za bardzo pokazać. Nie odrywałam głowy od jego szaty. Ładnie pachniał.
-To ja przepraszam.
Teraz za to znowu płakałam. To było za dużo emocji na raz. Smutek i radość to złe połączenie.
-Es, nie masz za co przepraszać. Potrzebowałaś mnie, a nie miałaś. Potrzebowałaś przyjaciół...

Podobało mi się chyba tylko pierwsze słowo. Ale "przyjaciół"?...no tak, jest moim przyjacielem, ale nie na to liczyłam. Nie potrafię mu tego teraz powiedzieć. To się dzieje zbyt szybko.
-Masz swoich przyjaciół. Nie musisz sobie zawracać mną głowy.
Nie miałam siły na nic więcej. Energia i radość wyparowała ze mnie, gdy uświadomiłam sobie, że on nie jest dla mnie. Chciałam na spokojnie to przemyśleć. Wyszłam powoli ze starego gabinetu. Nie szedł za mną. Chyba był zaskoczony tym, co zrobiłam. Zresztą sama tego nie rozumiałam. Ciekawe czy kiedykolwiek to zrozumiem.
Wróciłam i poszłam prosto do łóżka. Nie miałam siły na nic więcej.

Przeklęta WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz