Sasori spoczywał pośród pościeli, ciepłej, pomiętej i rozchełstanej w gorączce, która zdążyła już także przesiąknąć zapachem rozpalonego potu. Chude ręce złożone miał pod głową - zapewne od niechcenia, w końcu poczucie fizycznego komfortu było mu absolutnie zbędne. Wielkie, orzechowe oczy, właściwie, zwykłe nie prezentować zbyt wielu barwnych emocji, teraz objął nader wyjątkowy marazm. Jakoby wręcz martwe, zostały nieobecnie wbite w jeden punkt na suficie i nie ruszały się stamtąd ni o milimetr. Cała twarz czerwonowłosego nie wyrażała głębszej emocji, całą jego ekspresję, czy też jej brak, opanowało niewypowiedziane znużenie. Wyglądał na tak ogromnie znudzonego, że nie byłoby niczym dziwnym, gdyby nagle wyciągnął zza pazuchy projekty swoich nowych bojowych marionetek i zaczął je przeglądać bezceremonialnie, by nie skonać tutaj z wszechogarniającej drętwoty. Z pewnością przykułby do owego zajęcia więcej uwagi, niż do tego, co działo się przy jego na wpół spuszczonych spodniach.
Deidarę niezmiernie drażnił ten brak jakiejkolwiek reakcji z jego strony, ta okrutna cisza, zalęgająca się gęsto w sypialni, sporadycznie przerywana jedynie jego własnym płytkim oddechem, sprośnymi odgłosami namiętnego mlaskania oraz szczękiem łóżka, gdy wykonywał jakiś bardziej gwałtowny ruch. Czujnym, chabrowym okiem zacięcie obserwował oblicze Sasori'ego, choć rozchylone nęcąco wargi wciąż miał bezwstydnie przyklejone do jego ogromnie twardego penisa. Pracował gibkim, roznamiętnionym językiem wokół potężnego przyrodzenia z nasilającą się coraz bardziej żarliwością i narastającym w zatrważającym tempie rozgorączkowaniem, jednocześnie stale spoglądając z uwagą na czerwonowłosego. Zassysał się wręcz gorliwie na główce, sunął ciepłym narządem zmysłu smaku po całej długości męskości, czując na podniebieniu jedynie gorzki, z lekka mdławy posmak, i pochłaniał ją całą płomiennie, aż nieomal tkwiła w jego gardzieli. Wyraz twarzy Sasori'ego jednakże pozostawał tak samo niezmienny, marionetkarz ani drgnął, swój wzrok pozostawiając także nieoderwalnie wbity w ten jeden pojedynczy punkt na suficie. Deidara, tym sposobem zdeterminowany jeszcze bardziej, oplótł penisa ustami ciaśniej i począł poruszać nimi od góry aż po samą nasadę, giętkim językiem kreśląc połyskujące od śliny linie. Czuł członka nieomal w gardle, niemal dławił się nim, aż kipiąca adrenalina krążyła w jego żyłach. Jednakowoż niefortunnie tylko jemu sprawiało to tyle emocji; nawet, gdy męskość znalazła się w jego ustach głęboko, ściskana wilgocią i przeszywającym ciepłem, Sasori stale nie zareagował, pozostając skrajnie nieczułym na wszelakie żarliwe pieszczoty z jego strony. Pokój nieustannie tonął w tej irytującej ciszy, jaką przecinał jeden samotny, ciężki oddech.
Deidara zacisnął pięści na miękkiej, acz już i tak wyjątkowo niedbale zmiętej pościeli. Jego serce, łomoczące nierówno i arytmicznie w uprzedniej ekscytacji, która wezbrała w nim gwałtownie, kiedy jak w szale zsuwał Sasori'emu spodnie, teraz boleśnie ścisnęła kolosalna frustracja. Powolnym ruchem częściowo wysunął przyrodzenie z ust, liżąc je jeszcze subtelnie z wymowną lubością, wciąż jednak nie otrzymując najdrobniejszej odpowiedzi. Znużenie w orzechowych ślepiach Sasori'ego, nawet nań nieskierowanych, zdawało się beznadziejnie rozbłysnąć, stając się bardziej jawne i wyraźne, i dotychczas silnie odrzucana i bezwzględnie odpychana świadomość niemocy oraz bezsilności uderzyła w niego z wielką siłą. Wściekłość przeszyła go na wskroś, wściekłość znacznie większa niż podczas błahego niepowodzenia misji, niż wtedy, kiedy jego piękne wybuchy okazywały się nie być wystarczająco idealne i zjawiskowe. Ten rodzaj rozjuszenia, do jakiego nie był w stanie doprowadzić go nikt inny, jak jego partner, poruszał nim dogłębnie, a jednocześnie nieomalże paraliżował. Deidara zastygł nad udami Sasori'ego, w niekontrolowanym zdenerwowaniu chcąc zacisnąć szczękę i, wciąż mając penisa w ustach, przygryzł go silnie, aż jego zęby z głuchym stukotem obiły się o twardą powierzchnię.
Tym razem Sasori miał szczęście, iż tego nie odczuł.
Z czystej złośliwości z premedytacją sunąc po męskości ściśniętymi zębami, wyjął ją z ust. Jednakowoż nawet wtedy wyraz twarzy czerwonowłosego nie przeistoczył się w bardziej ekspresyjny. Delikatna strużka śliny potoczyła się niespiesznie po brodzie Deidary, a linia jego szczęki napięła się niebezpiecznie. Szeroko otwarte oko o chłodnej, lazurowej barwie zapłonęło intensywnie, obserwując nieustanną beznamiętność na jego licu. Atramentowe źrenice rozszerzyły się, jakby chcąc ją pochłonąć, w jakiś dziwny sposób sprawić, by zniknęła, a na jej zastępstwo wstąpiła jawna emocja, ekstaza, przyjemność. Siła jego woli także okazała się mało skuteczna, Sasori wciąż jakkolwiek nie reagował nawet na to przeszywające, świdrujące go spojrzenie. Jego oblicze pozostawało kompletnie zastygłe i naturalnie, acz w porównaniu z twarzą Deidary, oblaną nasilającym się w złości karmazynem, wręcz alabastrowo blade, usta zamknięte i nieruchome, nierozchylone ni trochę w choćby odrobinę przyspieszającym oddechu, a oczy o odcieniu mlecznej czekolady niezmiennie martwe i zobojętniałe.
CZYTASZ
Senseless ★ SasoDei
Fanfiction❝Nie marudź, Deidara. To ciało nic nie czuje i doskonale o tym wiesz.❞ ➝ naruto ✦ non-au ✦ sasodei ✦ sasori × deidara ✦ top!sasori × bottom!deidara ✦ sasori being a puppet and having wooden dick ✦ smut ✦ blowjob ✦ angst ✦ a little bit of fluff