Special dedykowany ilikeemycrush . Dla osoby dzięki której z chęcią wstawia się rozdziały ❤️
* Nie łączy się w żaden sposób z opowiadaniem Flawless *
——————
31 październikBudzik zaczął dzwonić już o godzinie 7. Szybko go wyłączyłam i jak najszybciej udałam się do łazienki. Dziś każda minuta była na wagę złota. Jako, że jest Halloween, a mnie wrobiono w strojenie domu - tak, przegrałam z siódemką rodzeństwa (Klaus stwierdził, że Ben też głosował), nieważne - muszę się wziąć czym prędzej do pracy.
Zeszłam na dół do kuchni gdzie zastałam Allison i Vanya'e. Spojrzałam troszkę krzywo na numer Siedem, a ta się tylko zaśmiała. Gdyby nie ona, Klaus, Luther i Diego, to miałabym ręce do pomocy. Odziwo Pięć również chciał coś podziałać na Halloween ale nie pozwolili mu, z resztą tak samo jak Allison.
Zignorowałam dziewczynę i posłałam uśmiech numer Trzy przy okazji wstawiając wodę na kawę. To będzie trudny dzień.Allison wybyła z Lutherem i Vanyą po przekąski na wieczór oraz po zapas cukierków dla dzieci, a Diego zabrał Pięć do klubu bokserskiego. Pewnie wolał mieć go na oku żeby czasem mi nie pomógł. Chamy.
Ustawiłam dynie przed domem, na płocie powiesiłam sztuczną pajęczynę wczepiając w nią plastikowe pająki, a zewnętrzne latarenki troszkę przygasiłam. Wydaje mi się, że wieczorem da to pożądany efekt. Zaczęłam stroić wnętrze domu. Lampki, sztuczne pajęczyny, kościotrupy i tym podobne straszne rzeczy. Jakkolwiek miałoby to wystraszyć ludzi.
Właśnie kończyłam wieszać serpentyny gdy usłyszałam głośny trzask drzwi. Nie zapowiadało to niczego dobrego.Pov. Diego
- Może wróćmy do domu? Vivian nie odpowiada na moje telefony. - jęczał Pięć.
- Nie złamie się. - odpowiedziałem. Wiem, że chciał pomóc Viv. Jest to trochę dziwne ale fakt faktem zbliżyli się ostatnio do siebie. Nie ukrywam, że nie podoba mi się to w pewnym stopniu, ale co poradzić. Krótko mówiąc to mój brat, ma prawo mieć dobry kontakt ze swoją przyszłą bratową. Naprawdę fajnie to brzmi.
- A jeśli coś się stało ? Stary, martwię się. - nadal próbował mnie przekonać.
- Jeśli to jakiś twój plan żeby do niej wrócić to pożałujesz. - powiedziałem i ściągnąłem rękawice. Poszedłem do szatni gdzie wziąłem szybko prysznic i ubrałem czyste ubrania.
Wyszedłem do Pięć który rozmawiał przez telefon.
- Czekajcie na nas. Zaraz będziemy. - powiedział do słuchawki po czym się rozłączył.
- Co się dzieje? - zapytałem zaczynając się troszkę obawiać. Pięć spojrzał na mnie ze strachem w oczach.
- Allison z resztą są pod domem. Nikt nie otwiera , wszędzie ciemno.. Viv by tego nie olała. - powiedział mój brat. Wziąłem torbę do ręki i szybkim krokiem udałem się do auta. Teraz serio zaczynam się martwić. To nie podobne do Vivian. Wziąłem komórkę i próbowałem się do niej dodzwonić.
- Poczta. - powiedziałem gdy Pięć wszedł do samochodu.
- Ruszajmy, nie jest dobrze..
- Powinieneś mnie uspokoić! - krzyknąłem wkurzony i zarazem wystraszony.
- Sam siebie nie umiem uspokoić! - odpowiedział mi brat. Zacisnąłem pięści na kierownicy biorąc głęboki oddech. Uspokój się Diego. Wszystko jest w porządku. Wziąłem się w garść i włączyłem się do ruchu starając się jak najszybciej pokonać kilometry dzielące mnie i Vivian.
- Nie zabij nas. Nie widzi mi się umierać z twojego powodu. - rzucił Pięć ale jakoś nie specjalnie go słuchałem. Znaleźliśmy się pod domem. Przed drzwiami stała reszta mojego rodzeństwa. Rzeczywiście, światła były pogaszone. Dom straszył i to w nie pozytywnym tego słowa znaczeniu.
- Vivian?! - zacząłem wołać moją kobietę i mocno uderzać w drzwi które nie chciały ustąpić.
- To nic nie daje.. - zaczął Luther ale przerwał w momencie gdy usłyszeliśmy dźwięk ustępującego zamka. Drzwi otworzyły się ukazując ciemny korytarz. Lekkie ciarki przeszły mnie po plecach.
- Okej, to jest mega dziwne. - skomentowała Allison. Widziałem jak złapała za rękę Luthera. Przełknąłem ślinę i wszedłem do środka, a za mną reszta rodziny. Poczułem mokrą rękę na swojej.
- Stary.. - spojrzałem na Klausa.
- Sorry, cykam się. To normalne, nie oceniaj. - stwierdził. Stanęliśmy na środku korytarza próbując rozeznać się w sytuacji . Było przeraźliwie zimno, jakby przez dłuższy czas nikt tu nie mieszkał , a dom był zostawiony samemu sobie. Dosyć mocny powiew wiatru sprawił, że drzwi zatrzasnęły się. Zapadł mrok. Jedynie księżyc lekko oświetlał pomieszczenie przez okna budynku.
- Co tu się dzieje ? - usłyszałem pytanie Vanyi od której na kilometr biło strachem. Chciałem jakoś ją.. ich uspokoić ale milion myśli które przelatywały mi przez głowę nie pozwoliły mi złożyć sensownego zdania.
- Tu jest krew. - powiedział Pięć. Spojrzałem w jego stronę. Stał pochylony przy schodach. Jedna poręcz była ozdobiona tylko do połowy. Podszedłem bliżej , a moim oczom ukazały się ślady krwi na zwisających serpentynach. Musiała się zranić. Krople krwi na podłodze prowadziły na górę.
- Gdzie Allison? - zadał pytanie Luther.- Przecież stała obok ciebie. - powiedziałem patrząc w jego stronę. Rzeczywiście nie było z nim Allison.
- Nie wiem gdzie jest, cholera. Allison! - zaczął wołać ale odpowiedziało mu tylko echo.
- Szkoda, że nie jesteś taki chętny do szukania Vivian. - rzuciłem. Natłok emocji zrobił swoje. Wszyscy byliśmy poddenerwowani i zestresowani sytuacją. Luther chyba nie miał ochoty kontynuować rozmowy. Spojrzał jedynie na mnie i machnął ręką.
- Podzielimy się. Luther, Vanya i Klaus przeszukajcie dół. Ja i Diego poszukamy na górze. Gdyby coś się działo krzyczcie ile wlezie. - zarządził Pięć. Kiwnęliśmy wszyscy na znak, że się zgadzamy. Poszedłem wraz z bratem na górę, a reszta rodzeństwa przeszukiwała dół według zarządzeń Pięć. Krople krwi zaprowadziły nas do łazienki. Wparowałem do środka spodziewając się najgorszego ale na miejscu zastałem parę kropel czerwonej cieszy w umywalce oraz otworzoną na półce apteczkę. - Musiała się zranić więc szybko przybiegła tutaj. Jednak ktoś musiał ją zaskoczyć. - powiedział mój brat.
- Po czym stwierdzasz ? - zapytałem wpatrując się w swoje odbicie w lustrze.
- Spójrz. - odwróciłem się w jego stronę. Naprzeciw łazienki był prowizoryczny pokój Vivian. Nazywam go tak bo większość czasu i tak spędzamy u mnie. Kwestia czasu gdy reszta jej rzeczy znajdzie się w moim pokoju. Wszedłem do pomieszczenia które w tym momencie bardziej przypominało pole walki. Powywracane meble, porozrzucane rzeczy.. w tym bałaganie zauważyłem jej sztylety. Jeden z nich był cały zakrwawiony. - Miejmy nadzieje, że zraniła kogoś, a nie siebie. - stwierdził Pięć. Serce biło mi jak szalone. Nie wiem co się tu stało ale cholernie się martwię. Gdybym tylko został z nią.. albo chociaż pozwolił komuś z chętnej dwójki.
- Chodźmy po resztę. - zarządziłem. Zeszliśmy na dół lecz nie było tam żywej duszy.
- Luther! Klaus! Vanya! - wołaliśmy ale nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Przeszły mnie ciarki. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że to nie żarty. Wyjąłem swoje noże zza paska gotów do obrony. Sprawca całego zamieszania musiał być gdzieś tutaj. Pokazałem bratu aby był cicho i razem udaliśmy się do kuchni. Naprawdę bałem się co mogę zastać w jednym z pomieszczeń.
- Słuchaj stary, co tu się... - odwróciłem się w stronę Pięć ale za mną było pusto. Rozejrzałem się ale nigdzie go nie widziałem. - Pięć ?! - zawołałem ale odpowiedziała mi tylko cisza. Czułem jak strach paraliżuje moje ciało. Zostałem sam.. Nie wiem gdzie reszta mojej rodziny, nie wiem co tu się dzieje i nie wiem co teraz powinienem zrobić. Policja w Halloween nic nie zrobi .. w końcu jest Halloween. Nagle w domu zrobiło się bardzo zimno. Nastała głęboka i zarazem przerażająca cisza. Słyszałem jedynie swój oddech który stawał się coraz bardziej ciężki. W pewnym momencie ktoś założył mi na oczy opaskę. Nie widziałem nic , próbowałem cokolwiek zrobić ale moje ręce zostały związane. Miotałem się jak tylko mogłem ale na nic moje starania. Poczułem pod sobą coś miękkiego. Nagle poruszyłem się, ktoś ciągnął mnie na owym materiale. Nie mam pojęcia gdzie aktualnie się znajduje i co się dzieje. Posadzono mnie na krześle. Ściągnięto mi opaskę z oczu . Obok mnie siedzieli związani kolejno Luther , Klaus i Vanya . Klaus wskazał głową przed siebie. Obróciłem się w danym kierunku gdzie zobaczyłem Vivian z Allison i Pięć . Jedno zdanie padło z ich ust..
- Szczęśliwego Halloween.—————
No i witam was po dwóch tygodniach !
Ogólnie życzę Wam strasznego Halloween. 🎃
W sobotę najprawdopodobniej wjedzie nowy rozdział.
Zachęcam do komentowania !
Do następnego !Enjoy!
V.
CZYTASZ
Flawless || Diego Hargreeves
Teen FictionVivianne Davis wychowała się w domu dziecka. Została porzucona krótko po tym jak rodzina dowiedziała się o jej nadnaturalnych zdolnościach. Kobieta zawsze myślała, że jest inna od reszty. Jednak co jeśli pozna kogoś, kto ma takie same zdolności jak...