3. Przepraszam.

29 2 0
                                    


Wyszliśmy z windy na plac treningowy. Miejsce wyglądało jak zwykłe boisko szkolne mam nadzieje, że wygodnie się ubrałaś bo zaczniemy od trzech kołek wokół boiska.

- Ale ono jest ogromne !

- Nie przesadzaj, trzy kółka to tylko jakiś kilometr.

-Ile?!?

-Kilometr – odpowiedział spokojnie – no już biegnij nie mamy całego dnia.

Zaczęłam biec sobie truchcikiem. Skoro muszę biec to sobie pobiegnę. Dopiero teraz zauważyłam, że to boisko z jednej strony ma duży i bardzo gęsty las, pewnie będą w nim ćwiczenia terenowe, a z drugiej jest teren zabudowany. Tam gdzie przez pewien czas będę mieszkać. Oby jak najkrócej. Patrzyłam na Matta, a ten sobie rzucał piłką do kosza. Widać było, że mu się nudzi. Nie zrobiłam nawet jednego kółka kiedy uznałam, że już mi się nie chce. Więc położyłam się w słońcu i zaczęłam się opalać. Ciekawe kiedy się zorientuje, że przestałam biegać. Zaraz tu zasnę. Ile czau można rzucać głupią piłką do kosza? Nie lubię sportu i nie rozumiem całej tej fascynacji nim.  Co w tym jest ciekawego ze ileś tam ludzi biega za jedną piłka? Nagle nie czuje słońca na twarzy, otwieram oczy i widzę Matta. Chyba jest zły. Trudno skoro mnie nie pilnowało nie będę biegać, nie lubię tego.

-Nie za wygodnie ci ?

-Nie. Jest w sam raz tylko trochę zasłaniasz mi słońce. - mówię i ładnie się usmiecham.

-Wstawaj i ćwiczymy dalej. Nie ma odpoczynku.

Niechętnie wstaje i idę za nim. Podchodzimy do jakiejś ściany. Mój opiekun wstukuje jakiś kod i boisko zamienia się w strzelnice. Co wywołuje u mnie nie mały szok.

-Chyba żartujesz, że będę się uczyła strzelać – pytam zdziwiona i przestraszona.

-Każdy musi się nauczyć strzelać z broni palnej, a potem nauka obsługi broni białej ale to już nie dzisiaj.

-Ale... przecież ja się zabije przy okazji.

-Spokojnie nucze cie tego. - mówi podchodząc do strzelnicy i uśmiecha się pocieszająco.

Stoimy przy broniach. Wszystkie są podpisane. Wziął do ręki jedną z nich, pokazał ręką żebym podeszła do niego. Ustawił się i oddał parę strzałów. Wszystkie celne.

-To teraz ty.- Powiedział. - Trzymaj. - Podaje mi broń. - Patrze na niego nie pewnie i nie wiem co robić w tej chwili.

-To możne ja pójdę zrobić te trzy kółka. -Odkładam broń.  W momencie kiedy się odwracałam, chwyta mnie za ramie i przytrzymuje w miejscu.

-Miałaś już na to okazje skoro nie bałaś się olać polecenie swojego trenera, to teraz chwytaj za broń.

-A nie opiekuna?- Niepewnie wyciągam ręce po broń.

- Jestem twoim opiekunem ale tez trenerem, ponieważ chyba tylko ja cie będę szkolił jeśli zostaniesz oczywiście.  Musisz pewnie trzymać.- Instruuje mnie.- Stań szerzej, wyciągnij ręce przed siebie ale zegnij lekko w łokciu i naciśnij na spust.- Strzał poleciał gdzieś daleko.- Wycelowałaś w tą kukłę przed sobą ?

-No nie.

-Dobra to spróbuj jeszcze raz tylko tym razem spróbuj wycelować i trafić.

-Oki- wycelowałam i strzeliłam.- Kula przeleciała miedzy torsem a ramieniem i dalej poleciała sobie. Matt zaczął się ze mnie śmiać.

-Trzeba mieć niezłego cela żeby kula akurat tak przeleciała. Gdzie celowałaś ?- Zaczął się ze mnie śmiać przez to. Podeszłam do niego dość blisko z zamachem uderzyłam go kolanem w krocze.

-Tam celowałam.- Uśmiechnęłam się słodko do niego. A on siedział na ziemi i zwijał się z bólu. Odłożyłam broń, stanęłam obok i czekałam aż będzie mógł wstać. Mam nadzieje, że nie wyciągnie z tego konsekwencji jakiś bardzo dużych albo bolesnych, ale to nie moja wina.  Mógł się ze mnie nie śmiać. Sprowokował mnie. Po chwili wstał i powiedział;

-Koniec na dziś. Choć zaprowadzę cie do twojego pokoju.- Powiedział spokojnie.

-Nie jesteś zły na mnie?

-Szczerze to chciałem żebyś mi się sprzeciwiła, ale nie żebyś mi przyłożyła zwłaszcza tam. Miałaś się sprzeciwić albo obrazić ale bez przesady.- Uśmiechną się ?

-Przepraszam. Szybko doszedłeś do siebie myślałam że dłużej ci to zajmie.-Mówię ze spuszczoną głową.

-Nie masz za co, bo chciałem żeby tak było ale i tak się zemszczę. Szybko ponieważ byłem przygotowany na jakiś ruch z twojej strony.

-Wiem podejrzewam, że się jakoś zemścisz.

-Do zobaczenia  jutro. Idź już spać miałaś dziś dużo wrażeń. Przyjdę po Ciebie jutro na dalszy trening- Powiedział i odszedł.

Wyjęłam kluczyk z kieszeni, włożyłam do zamka i przekręciłam.


Wybrana ( Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz