Epilog

3.8K 238 213
                                    

4 lata później...

-To już ostatnie pudło? -spytałem z nadzieją w głosie ścierając pot z czoła.

-Myślę, że tak. -Yoongi przeczesał sobie włosy ręką. -Kuchnia też już ogarnięta.

-W takim razie może czas zrobić przerwę oraz herbaty naszym gościom. -stwierdziłem czekając na jakąś odpowiedź.

-Zajmę się tym. -kiwnął głową bez większego entuzjazmu. Nie zmieniliśmy się za bardzo na przełomie tych lat. Ukończenie szkoły, przeprowadzka do własnego domu, a my nadal jesteśmy tymi samymi ludźmi. No, może trochę poważniejsi.

-Pomogę Ci, skarbie. -do pokoju weszła nagle matka Yoongiego z szerokim uśmiechem. Tak, pogodzili się. Albo bardzie Pani Min zrozumiała swój błąd i teraz za wszelką cenę stara się go naprawić. Ich relacje naprawdę stały się dobre.

-Dobrze, mamo. -odpowiedział z lekkim uśmiechem. Z ojcem nadal się nie odzywali. Co więcej, Państwo Min się rozwiedli, ponieważ jego była żona nie mogła znieść tego jak mówi oraz zachowuje się w stosunku do ich syna, dotarło do niej, że małżeństwo nie powinno opierać się na wizerunku, a miłości.

-Naprawiłem wam tą rurę w łazience. Powinna trzymać. -u mojego boku pojawił się nagle Geumjae, a mianowicie brat mojego chłopaka. Około roku temu przeprowadził się do rodzinnego miasta wraz z dziewczyną i dzieckiem, które właśnie bawiły się w ogródku.

-Dzięki, hyung. -poklepałem go po ramieniu z uśmiechem wdzięczności. -Mógłbyś zwołać wszystkich do salonu na przerwę? Pracujemy już trzy godziny...

-Jasne. -odwrócił się i poszedł na piętro domu, gdzie większość pomocników pomagała sprzątać nam pokoje. Kupiliśmy niewielki domek jednopiętrowy, który wymagał poprawek remontowych. Po miesiącu pracy wystarczyło go tylko posprzątać i ustawić meble. Dziś był ostatni dzień naszej pracy, a mianowicie małe poprawki oraz rozpakowanie wszystkich rzeczy. Wzruszała mnie chęć pomocy naszych rodzin i przyjaciół, bez nich nie dalibyśmy rady.

Mogliśmy liczyć też na pomoc finansową ze strony naszych rodziców.

Nie mogłem uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę.

-Hoseok, słońce, czy pomożesz mi zanieść ciasta na stół? -usłyszałem głos swojej mamy dobiegający z kuchni. Tak, każdy wiedząc, że to ostatni dzień przyniósł własnoręcznie zrobione ciasto. Niby super, aleeee KIEDY MY NIBY TO WSZYSTKO ZJEMY?!

-Idę! -krzyknąłem podbiegając do średniej wielkości pomieszczenia.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Każdy jakoś znalazł sobie miejsce w salonie, co nie było łatwe zważając na ilość osób. Spojrzałem na nich wszystkich z własnego miejsca czując jakbym miał się zaraz popłakać ze szczęścia. John wesoło rozmawiał z moją mamą, Pani Min żywo opowiadała coś Yoongiemu, Jin opierał swoją głowę na ramieniu Namjoona, który uśmiechał się patrząc na niego ukradkiem. Elizabeth mocno trzymała rękę swojego ukochanego, Taehyunga, nowa rodzinka Min bawiła  swoją małą córeczkę. Jungkook głośno śmiał się wraz z Jiminem z najprawdopodobniej czegoś bardzo głupiego.

Oni wszyscy stali się dla mnie tak bliscy, w tak krótkim czasie zdobyłem tak wielu przyjaciół. Po moim policzku spłynęła łza. Jednak po chwili poczułem, jak czyjeś usta ją scałowały.

-Nie bądź taki miękki, Hosiu. -szepnął mi do ucha obejmując mnie od tyłu i mogłem przysiąść, że na jego ustach na pewno pojawił się chytry uśmieszek.

Jesteś za niski, aby mi podskoczyć! |SopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz