Chłodny, jesienny wieczór. Kiedy jesieniary siedziały w swoich beżowych, miękkich swetrach drapiących w dupe z gorącą czekoladą w rękach i oglądając seriale, gdzieś tam, na jakimś zadupiu w Irlandii przy oknie siedziała młoda dziewczyna. Gdy oglądała krople deszczu spływające do szybie, w głowie miała tylko jedno zdanie.
- Kurwa, ale piździ - powiedziała krótko. Leniwie podnosząc swój leniwy zad pokierowała swoje kroki do kuchni. Godzina była już późna, w korytarzu było słuchać tylko na przemian tykanie zegara z cichymi krokami.
Stanęła przed drzwiami delikatnie uchylając drzwi tak, by nie skrzypiały. Weszła do kuchni. W rękach miała telefon oświetlający jej droge. Szukając wzrokiem swojego celu, którym była herbata dostrzegła go. Wiedziała, że ich spotkanie zakończy się jak zwykle. Podeszła do niego i złapała go na uchwyt, delikatnie przejeżdżając po nim palcami.
-Nie sparz mnie tym razem, wrzątek-kun
Jednak on nie słuchał. Kiedy tylko woda zaczęła bulgotać, Zuzia przełkneła tylko śline w obawie przed kolejnym poparzeniem. Jedną ręką sięgnęła po szklankę, a drugą złapała za uchwyt. Podniosła powoli czajnik i przechyliła go, by wrzątek wraz z parą mógł wlecieć do szklanki.
Kiedy była już pełna Zuzia odłożyła urządzenie na swoje miejsce. Była zdziwiona tym że nie popatrzyła sobie palców.
-Wrzątek-kun? Wszystko okej?- podniosła szklankę przybliżając ją do ust. Wrzątek nie chciał jej dłużej krzywdzić. On ją kochał. Kiedy Zuzia miała już wziąć pierwszy łyk herbaty, do kuchni wparował jej dziadek.
-Zuza umyj nogi!- Zuzia jak oparzona odłożyła gorącą herbatę na blat. Była zawstydzona tym, że dziadek prawie przyłapał ją na pocałunku z wrzątkiem. Zerknęła jeszcze na herbatę, uśmiechnęła się czule i wyszła z dziadkiem z pomieszczenia.
-Jeszcze się zobaczymy, Kocham Cię, Wrzątek-kun - pomyślała i położyła się na łóżku.
