Akutagawa pov:
Usłyszałem dźwięk budzika. Pomacałem po łóżku ręką i wyłączyłem irytujący dźwięk.
Przetarłem leniwie twarz dłonią i wstałem. Ale chwila... Gdzie tygrys?!
Zacząłem sie rozglądać po pokoju, by po chwili moją uwage przyciągnęło ciche kichnięcie od strony okna.
Przez to co zobaczyłem o mało nie parsknąłem donośnym śmiechem.
Atsushi siedział w kącie pod parapetem, zawinięty w zasłonke.
- Mógłbyś nie molestować moich zasłon?- prychnąłem. Mam nadzieje, że nie pamięta tego co wczoraj sie działo... Tego jak zaczął sie łasić jak kot...
-Akutagawa.. ja.. N..Na prawde nie wiem jak sie znalazłem w twoim pokoju! T..tym bardziej czemu leżałem z tobą w jednym łóżku! I... nie moge znaleźć swoich ubrań... Akutagawa! Ja na prawde nie wiem co tu sie dzieje! Głowa mnie boli...
-Irytujące
-He?
-Jesteś za głośno! Niczym nędzne szczenie skamlące o kość!- warknąłem.
- Nie wieże, że tak sie schlałeś, a jeszcze bardziej nie wieże że TO MNIE kazali cie pilnować
w takim stanie!- krzyczałem niezadowolony.
-Przepraszam- szepnął
-CO?
-PRZEPRASZAM...!- spuścił wzrok i przestał miętosić w łapskach moje zasłony.- Przepraszam że przysporzyłem ci kłopotu. Zaraz wychodze.
Tygrys wyszedł spod okna ( oczywiście w samych bokserkach, które swoją drogą były czerwone) i zaczął szukać swoich ubrań.
-A..Akutagawa, gdzie moje ubrania?- zapytał cicho, jednak tak, bym usłyszał.
-Cóż, tam gdzie je zostawiłeś- odezwałem sie w końcu.
-Z tym, że nie pamiętam żebym sie rozbierał- spojrzał na mnie z dołu- Akutagawa, czy ty...?
-Ależ oczywiście że NIE! Jeszcze tego brakowało! Niewdzięcznik jeden! Ja cie przyjmuje pod swój dach, żebyś moczymordo nie gnił w rowie przy ulicy, a ty takie rzeczy mi sugerujesz?!
-N..Nie! Skądże bym śmiał! tylko...
-Ech, w porządku. Przyznaje to dość niechętnie, ale w ostateczności pożyczę ci coś swojego.- podszedłem do szafy, wymijając zdziwionego Atsushiego z rozdziabionym pyskiem.
Otworzyłem moją szafę i wyjąłem czarno-białą bluze i czarne obcisłe spodnie.
Rzuciłem je tygrysowi.
-Dziękuje, Akutagawa- no prosze, a jednak jakoś go wychowali w tym sierocińcu.
Usłyszałem pukanie do drzwi. Po chwili weszła Gin.
-Ryu- zaczęła, ale gdy zobaczyła tygrysa, stała jak wryta, lustrując co chwila mnie i niego- Emm... bracie..?
-Ech- westchnąłem głęboko- Pamiętasz wczorajszy bankiet?- zapytałem, a ona w odpowiedzi skinęła głową.
-Ten tu już niestety nie. Mori kazał mi sie nim zająć.
- Czyli nie jestem sama- zaśmiała sie uroczo
-Słucham?
-W moim pokoju nocowała dziś Yosano.
- ...- no ładnie- Po co wpadłaś?
- Teraz rozumiem co n aprawde mówił Mori... Skoro on tu jest, to nie trzeba go szukać.- mówiła jakby do siebie.- No nic. -podsumowała, po czym wskazała na nas palcem- Wasza dwójka ma sie zgłosić do gabinetu Moriego jak będziecie gotowi... cokolwiek to znaczy
CZYTASZ
Tygrysie serce- AkuAtsu
De Todo-Coraz lepiej ci idzie- powiedział mężczyzna odkładając dokument do szuflady. -Pisanie raportów? -Nie, współpraca z tygrysołakiem- powiedział z uśmiechem. Ze względu na zaistniałe okoliczności, Mafia Portowa i niejaka Zbrojna Agencja Detektywistyczn...