Od aresztowania w Saigonie minęło już około trzydziestu minut, jednak opoczyńscy policjanci wciąż prowadzili skutego kajdankami fizyka w milczeniu. Po cichej ulicy przez miasto, po wilgotnych schodach w dół i prawdopodobnie przez tunel, w którym jedynym co słyszał, było echo ich kroków. Nieznajomy nie miał jednak pojęcia gdzie się znajduje - od razu po jego schwytaniu strażnicy założyli mu worek na głowę, a nie znał dobrze tej okolicy. Cały czas pozostawał jednak zaskakująco dla stróżów władzy spokojny. Nie wypowiedział żadnego słowa od czasu incydentu w karczmie.
W końcu się zatrzymali.
- Jesteśmy na miejscu, to on! - usłyszał głos grubszego policjanta zwanego Reksiem, jak udało mu się wcześniej wydedukować.
- Dobra, dajcie mi go tu - to był kolejny znajomy głos, ale był on już dużo bardziej... zaufany. Strażnicy zdjęli worek i z impetem rzucili go na ziemię, a jego oczom ukazał się...
- Bonus! Co ty tu kurwa robisz?! - wydyszał.
- Pozdro 600 Maciej, mordeczko, lepszym pytaniem jest co TY tu kurwa robisz? - zapytał nie kto inny jak Piotr Witczak, zwany również Bonusem BGC, znany na całym świecie raper, łowca nagród i filantrop. Osoba, której po wojnie nie widział i absolutnie najmniej się tu spodziewał. Miał na sobie brązową kurtkę i zawadiacko wykręconą czapkę z daszkiem, przykrywającą jego łysinę.
- Jestem tu na ważnej misji, sprawy Podlasia, nie mogę ci powiedzieć nic więcej - odparł fizyk Maciej, podnosząc się z podłogi i otrzepując. Rozejrzał się wokół. Nie rozpoznawał tego miejsca, wyglądało to na coś w rodzaju sali tronowej. Sali, która sądząc po ilości schodów jakie przeszli w dół po drodze - musiała się znajdować bardzo głęboko pod ziemią.
- Stary, na świecie panuje jeden wielki burdel, szpiedzy mogą być wszędzie, a ty nagle się zjawiasz w Opocznie, robisz w Saigonie rozróbę tymi swoimi fizycznymi mocami i mówisz, że przysyła cię Podlasie oraz nie możesz nic powiedzieć? Tak traktujesz ziomka z dawnych lat? - zapytał Bonus z wyraźnym zdenerwowaniem w głosie. - Słuchaj, nie widzieliśmy się kupę czasu i słyszałem, że przyjęli cię tam do jakiejś tajnej roboty, ale teraz ja rządzę tym miastem i dostaniesz kołowrotek na ryj jak odwalisz tu kolejną taką akcję!
- Dobra, dobra. Jacy szpiedzy? - odpowiedział ze zniecierpliwieniem fizyk. - Niezmiernie mi miło widzieć, że Opoczno ładnie się rozrasta pod twoimi rządami, ale jedyne co mam do załatwienia na tym zadupiu, to odebranie przesyłki od jakiegoś innego nauczyciela fizyki... nazywa się Brajan Pies, może słyszałeś?
- Słyszałem kolego - zaczął Bonus, spoglądając z zaniepokojeniem na Macieja. - On uczy tu w szkole, tylko zasadniczy problem jest taki, że to nie żaden fizyk, tylko matematyk. I to... piekielnie dobry - rzekł powoli z powagą w głosie.
- Jak zwykle, ja pierdolę... - mruknął Maciej.
- I lepiej bądź spokojny, bo kolejnych takich akcji tu już nie będę tolerował. No dobra, a teraz... ty, tam - raper wskazał wysoką, młodą strażniczkę stojącą pod ścianą ze skrzyżowanymi rękami.
- Uwolnij go i wyjaśnij mu jakie tu są teraz zasady w mieście, z nim możesz być szczera. Ja mam ważne sprawy na głowie. Nagrywam nową płytę, hehe. Pozdro 600 - rzucił na pożegnanie i wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
Nauczyciel fizyki pokręcił głową z niedowierzaniem. Mówiono mu, że ludzie są tu nieco bardziej sympatyczni. Bonus zszedł z tronu i udał sie w głąb szerokiego tunelu wydrążonego z drugiej strony sali, a za nim poszła reszta obstawy. Fizyk zauważył, że policjant Reksio jeszcze coś mu gorączkowo szeptał. Maciej rozejrzał się jeszcze raz. Dalej stał przed wielkim, kamiennym tronem, z którego chwilę wcześniej zszedł Bonus. To miejsce było naprawdę dużych rozmiarów, ale miało zdecydowanie minimalistyczny styl wystroju. Gdyby go ktoś zapytał, odpowiedziałby że przypomina romańską prostotę. Nikt jednak nigdy nie zapytał.
Na drugi rzut oka, te zimne, szare cegły niespecjalnie pasowały do sali tronowej. Sklepienie sali było zawieszone na czterech potężnych kolumnach, a o jedną z nich opierała się strażniczka wskazana wcześniej przez Bonusa. Od dłuższej chwili nie spuszczała go z oczu.
- I będziesz się tak gapić? Wiem jak o siebie zadbać, dorastałem na Podlasiu - odezwał się do niej w końcu Maciej z irytacją w głosie.
- Chodź za mną - odpowiedziała beznamiętnie. - Pokażę ci gdzie masz się udać. I nie próbuj się wymykać. Wierz mi albo nie, ale jestem po twojej stronie... Brajan Pies mnie uczył i wiem o nim dużo.
Spojrzał na nią uważnie. Była od niego nieco niższa i miała krótkie rude włosy oraz bystre, zielone oczy. Na jej twarzy dostrzegł mały, podłużny tatuaż, którego znaczenia nie rozpoznał.
Z jakiegoś powodu sprawiała ona fizykowi wrażenie doświadczonej życiem, niebezpiecznej kobiety z którą lepiej nie zadzierać, ale wyglądała przy tym na co najwyżej 20 lat. Dostrzegł też krótki miecz i pistolet, które trzymała za pasem.
- Co to dualizm korpuskularno-falowy? - zapytał nagle.
- Cecha obiektów kwantowych (np. fotonów czy elektronów) polegająca na przejawianiu, w zależności od sytuacji, właściwości falowych (dyfrakcja, interferencja) lub korpuskularnych (dobrze określona lokalizacja, pęd) - odrzekła bez zająknięcia.
- Dobra... to chodźmy.
CZYTASZ
Ostatni Fizyk
FanfictionFizyk Maciej z Podlasia, wykształcony łowca matematyków, szuka swojego miejsca w postapokaliptycznym Opocznie, mieście w którym ludzie często okazują się gorsi niż najstraszniejsze monstra. Powyższe opowiadanie jest dziełem fikcji, a wszelkie zbieżn...