Co w dynię włożysz dziś?

299 12 2
                                    

UWAGA: One-shot zawiera graficzne treści seksualne. Oraz dynie.

Psst: angielskiemu słowu "treat" brakuje dobrego polskiego odpowiednika, i to się dotkliwie dało we znaki przy pisaniu poniższego.

.

.

.

NARRATOR: Scorpius Malfoy

.

.

.

Co wybierasz tego wieczora: główka czy głowa? A może więcej głów?
I, tak, to jest gra słów.

.

.

.

— zwłaszcza Teddy, on przecież ma kręćka na punkcie Halloween, więc gdybyśmy poszli z tym do Nory– Al, co ty robisz?

Pośród ton dyniowych flaków, jakichś dziesięciu wydrążonych dyń, paczek miętowej posypki rozrzuconych na sofie i Popiołka solidnie wybrzuszonego w połowie, jedynie żywy strach na wróble przeraziłby mnie bardziej.

Chyba że byłby tobą.

— Ew, nie wygrzebaliśmy całego miąższu, Scor, to wpełza w moje włosy! Brr — wzdrygasz się. I muszę przyznać, że dość okropnie.

Mrugam, podczas gdy mój mózg próbuje przekalkulować, co cała ta sytuacja ma tak właściwie znaczyć.

— Wiesz co, dałbym głowę, że gdybyś założył do tego czarną skórę i wyszedł na miasto, musiałbym odpędzać od ciebie spragnionych niespełnionych. Wyobraź sobie, ilu ludzi nagle odkryłoby, że dyniowy seks może stać się realną częścią ich własnego życia...

O. Ustałeś w wysiłkach sensownego umocowania swojej twarzy na poziomie otworów, które wycięliśmy wcześniej.

— Że jaki seks?

Naprawdę cieszę się, że twoje oczy widzą w tym momencie jedynie wnętrze pustej dyni, a nie moją twarz. Nie spodziewałbym się, że ten temat tak rozgrzeje ową część mojego ciała...

— No wiesz, penis, dziura w dyni, penis w środku dyni, rytmiczne poruszanie biodrami.

— Merlinie — jęczysz, i wtem wstępuje we mnie uciecha. — Czemu musiałem pytać? Już nigdy sobie tego nie od-wyobrażę, Scor! Moje przyszłe Halloweeny pokryły się właśnie stęchłymi liśćmi, dziecięca radość padła trupem pod wnętrznościami dyniowych skorup!

Klepię twoją dynię w podnoszącej na duchu manierze. — Nie martw się, kocie, to tylko jedno święto. Ciesz się, że nie wspomniałem do tej pory o czymś podobnym przy żadnym z pozostałych.

— Ssscooor!

Chichoczę, umykając twoim ramionom, w tym momencie nierozgarniętym, lecz ewidentnie podzielającym mściwość syczącą w twoim głosie.

— Chodź tu! Chodź, ty mały demonie! Pan Dynia chce ci dać Halloweenowego smakołyka!

— Nie– hahah! — Walczę z brakiem tchu i twoimi rękami odbierającymi mi wolność, próbując ochronić swoją czaszkę przed kolizją z twoją dynią.

— Dałbyś głowę, mówisz? — sapiesz, zbyt dobrze sobie rądząc z trzymaniem mnie na uwięzi.

Nie będę kłamał, osłabiłem swoje wysiłki nie wyłącznie przez świadomość marnych perspektyw na zwycięstwo w tej walce.

Znów to ciepło. Niech to! Czyżbym miał umysł bardziej zboczony niż normalny człowiek, czy twoje słowa rzeczywiście kryją... smakołyk?

Zaskoczenie wymusza ze mnie sapnięcie, gdy wtem jedna z twoich rąk rezygnuje z udziału w walce i nurkuje między moje uda.

ScorbusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz