-MIKE!- Krzyknęłam. Szybko do niego podbiegłam aby pomóc wstać.- Nic Ci nie jest?- Zapytałam.
-Wszystko jest okej- Odpowiedział i próbował wstać, lecz znowu upadł.
-Nie wstawaj, powiedz co się stało.- Powiedziałam patrząc prosto w jego oczy.
-Próbowałem sięgnąć po ten kosz co stoi na samej górze szafek i nagle otworzyła się szafka z garnkami i wszystko spadło na mnie. Potem usłyszałem huk w głowie i więcej nic nie pamiętam.- Powiedział niemrawy. Popatrzyłam na jego głowę, z której okropnie ciekła krew. Nagle Mike osunął się do tyłu.
-Mike, co się dzieje. Słyszysz mnie?- Pytałam przerażona. Mike leży na podłodze cały zakrwawiony. Nie rusza się i ma zamknięte oczy. Wstałam i pobiegłam do salonu po jego telefon, aby zadzwonić na karetkę. Nie zostałam długo w salonie, ponieważ od razu pobiegłam do mężczyzny.
-Operator numer 20, słucham. Co się stało?- Usłyszałam w słuchawce męski głos.
-Dzień dobry, mój chłopak zemdlał.- Powiedziałam szybko trzymając Mike'a za rękę.
-Mhm, dobrze, a co dokładnie się stało?- Zadał mi pytanie.
-Garnki na niego spadły z góry. Leci mu z głowy krew i niedawno zemdlał.
-Dobrze, rozumiem. Karetka będzie niedługo. Proszę nie panikować.- Odpowiedział ze spokojem.
-Dziękuję, dowidzenia- Powiedziałam szybko i się rozłączyłam.- Mike, nie opuszczaj mnie- Powiedziałam i się rozpłakałam.
Zdecydowanie za dużo płaczę. Jestem zwykłą beksą! Nagle usłyszałam syrenę. Jest już karetka! Po chwili do kuchni wbiegli ratownicy i zabrali Mike'a. Pobiegłam po kluczyki. Wbiegłam do garażu i wyjechałam swoim Ford'em. Pędziłam bardzo szybko nie wzracając na światła i znaki. Mogę stracić ojca mojego dziecka! I osobę... do której coś czuję już od dłuższego czasu. Nie obchodzi mnie czy dostanę mandat... Po chwili dotarłam do szpitala. Byłam w tym samym czasie co karetka, więc nie musiałam iść do recepcji. Biegiem ruszyłam za ratownikami.
-Co z nim?-Zapytałam zmartwiona.
-Nie mamy czasu, prawdopodobnie doszło do krwotoku wewnętrznego w mózgu. Musimy go jak najszybciej przenieść na blok operacyjny.- Odpowiedział mi ratownik a ja znieruchomiałam.
Zatrzymałam się pod salą operacyjną i opadłam na krzesło. Dlaczego on?! Jest tyle milionów ludzi a akurat to musiał być on! Dlaczego życie mnie tak bardzo nienawidzi?! Zaczęłam nerwowo chodzić po korytarzu płacząc. Po chyba godzinie usłyszałam, że ktoś biegnie. Odwróciłam się w tamtą stronę i zauważyłam Jess biegnącą z Carol'em. Ruszyłam biegiem do Jess. Mocno ją przytuliłam i tym razem rozpłakałam się jak dziecko. Rudowłosa stała ze mną i głaskała mnie po głowie tuląc i mówiąc uspakajające słowa.
-Co z nim?- Zapytał Carol. Odwróciłam się w jego stronę już trochę spokojniejsza.
-Bo o-on chciał się-sięgnąć p-po koszyk i spadły na ni-niego garnki. Usłyszałam huk i-i-i... pobiegłam a o-o-on leżał w krwi na po-podłodze.- Powiedziałam łkając.- Ratownik powiedział że-że miał krwotok we-wewnętrzny w mó-mózgu.
-Dobrze, że zadzowniłaś po karetkę.- Powiedział zmartwiony Carol i mnie przytulił.
-Nie chcę go stracić! JA NIE MOGĘ GO STRACIĆ!- Krzyczałam. Wiem, że krwotok wewnętrzny jest bardzo groźny, a on miał go w mózgu. Czyli...możliwe, że umrze...a jak nie... to nie będzie niczego pamiętał! Nawet tego, że mnie kocha! Co ja wtedy zrobię?!
CZYTASZ
(Nie) Zostaw mnie... (ZAKOŃCZONE)
Storie d'amore18-nastoletnia Emma Agreste wyprowadza się od rodziców aby wyjechać na studia. Dziewczyna posiada pewne problemy o których nikomu nie mówi... rodzice martwią się o dziewczynę i postanawiają zatrudnić ochroniarza dla niej. Tylko nie wiedzieli jednego...